sobota, 14 września 2013

Rozdział 3

Jak to jest się zakochać? 
Klaudia
Rano razem z Matt'em poszłam na hale. Muszę mu się jakoś odwdzięczyć za to, że mi tak pomaga i nie oczekuje nic w zamian. Przecież wiem doskonale, że każdy siatkarz po przyjściu z treningu marzy tylko by się przespać albo poleniuchować, a on otaczał mnie opieką jakbym była jego młodszą siostrą. Po treningu na, którym zapoznałam się z siatkarzami, którzy obecnie nie trenują na mistrzostwa Europy  wróciłam razem z Mattem. 
Odpaliłam laptopa tylko zobaczyć, czy Kurek jest niedostępny chociaż wiedziałam, że to nierealne, bo o tej godzinie w Spale wydawane są obiady. Wzięłam tylko torbę na zakupy i poszłam do supermarketu. Kupiłam w nim dobrego szampana  oraz truskawki w czekoladzie, bo wczoraj Matt wyznał mi, że jest "truskawkoholikiem" o ile coś takiego istnieję. W każdym razie dowiedziałam się, że lubi truskawki. Potem postanowiłam przygotować coś prostego na obiad wahałam się między mrożoną pizzą do odgrzania,a spaghetti. W końcu wybrałam tą drugą opcje. Kupiłam wszystkie potrzebne mi składniki, zapłaciłam i wróciłam do mieszkania.  W trakcie gotowania obiadu rozdzwonił się mój telefon. Dzwoniła moja mama i maglowała mnie czy podoba mi się mieszkanie, czy już kogoś poznałam itd. 
Po 10 minutowej spowiedzi zabrałam się dalej za gotowanie obiadu. 
Gdy skończyłam obiad stwierdziłam, że mogę zaprosić Matt'a. Naprawdę byłam wdzięczna za to co robi dla mnie. Czułam się bezpiecznie, gdy wiedziałam, że zawsze mogę zapukać do drzwi obok, a Matt pomoże mi w tym co będę chciała. Potrzebowałam tego ostatnimi czasy. Zapukałam lekko do drzwi. Po chwili pojawił się w nich siatkarz:
-Co tam Klaudia?-zapytał wymawiając z trudem moje imię. 
-Masz chęć na obiad gotowany przeze mnie w moim towarzystwie?-zapytałam. 
-Nie chcę robić Ci problemu.
-Dla mnie to i tak nie problem. Zawsze będzie raźniej jak zjemy we dwójkę. No nie daj się prosić. Niech to będzie zapłata za oprowadzenie mnie po mieście i męczenie się ze mną w drodze na trening i z treningu. 
-Po 1. Ja nie robiłem tego, żeby dostać zapłaty. Po.2 Ja się wcale z tobą nie męczyłem w drodze z treningu i na trening...-mówił, a ja mu przerwałam. 
-Ja wiem swoje jaka potrafię być nieznośna.-powiedziałam-Chodź.-złapałam go za rękę i wciągnęłam do swojego mieszkania. Zjedliśmy obiad. 
-Matt?
-Tak?-odpowiedział siatkarz. 
-Co robisz dziś wieczorem?-zapytałam. 
-A co chcesz się umówić na randkę? Nieładnie masz męża.-uśmiechnął się i zaśmiał. 
-Nie to akurat nie randka. Chciałabym Ci jakoś podziękować za to, że tak otaczasz mnie opieką. Dlatego jak będziesz się nudzić to zapraszam na lampkę dobrego szampana. Oczywiście francuskiego i truskawki w czekoladzie-uśmiechnęłam się. 
-Te truskawki mnie przekonały. Będę o 7. Dzięki za obiad. Był pyszny. 
-Nie ma za co-uśmiechnęłam się, a siatkarz wyszedł.
 Bartek 
Po obiedzie zobaczyłem, że Klaudia jest dostępna na Skype. Próbowałem się do niej dodzwonić. Niestety... Bezskutecznie. Po zajęciach na siłowni też próbowałem się do niej dodzwonić. Niestety znów bezskutecznie. Martwiłem się o nią, bo jak coś się stało? Jak zasłabła w mieszkaniu? Jak uderzyła się albo potknęła o coś i udała? To przecież będzie tylko moja wina, bo mnie tam przy niej nie ma. Nie zastanawiając się długo wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem jej numer. Odebrała już po 2 sygnale. 
-Halo?-zapytała się dziewczyna. 
-Hej. Dobijam się do Ciebie na Skype, a ty nie odbierasz wiesz jak się martwiłem, że może Ci się coś  stać?-zapytałem się wkurzony. 
-Bartek. Zostawiłam włączony laptop i poszłam na zakupy, a potem obiad robiłam dlatego nie odbierałam, bo laptop leżał w sypialni i nic nie słyszałam.-odpowiedziała szatynka.
-Aaaa....Trzeba było tak od razu.-drobny uśmiech wkradł się na moją twarz. 
-Bartek może zrobimy tak, że pozmywam naczynia i wejdę na Skype to tam pogadamy?-zaproponowała, a ja chętnie zgodziłem się na taką propozycję. 
Za 5 minut Klaudia do mnie oddzwoniła. Pogadaliśmy chwilę i Klaudia poopowiadała mi jak to było na pierwszym treningu i, że chłopacy z Zenitu to naprawdę mili ludzie. Opowiedziała mi też,że tak się złożyło, że Matt to jej sąsiad. Mówiła też, że go niesprawiedliwie oceniła, bo jest miłym gościem i naprawdę może na niego liczyć w każdej chwili. 
Wtedy coś ukuło mnie w sercu. Wiedziałem, że jestem zazdrosny. To ona powinna być przy mnie, to ona powinna mówić mi prosto w twarz jak bardzo podoba jej się w klubie. To ja powinienem przy niej być.  Bałem się, że przez to, że dzielą nas tysiące kilometrów nasze uczucie może wygasnąć, a ona poszuka schronienia w ramionach innego. 
Matt 
Rano obudził mnie budzik, wojna stoczona z powiekami potem poranna toaleta, śniadanie i trening. W drodze na niego towarzyszyła mi Klaudia cały czas brzęczały mi słowa chłopaków z drużyny, że się zakocham i, że mnie miłość nie ominie, że to nieodłączny element życia. Tylko czy ja się zakochałem? Czy mogłem zakochać się w Klaudii? Sam nie wiem ale raczej nie. Przecież to żona mojego kumpla. Nie zrobiłbym mu tego. Wpadłem do szatni i zacząłem się przebierać: 
-Co Ci?-zapytał się Michajłow. 
-Nic. Mam taki jeden mały problem.-westchnąłem i ściągnąłem koszulkę.
-Czyli nasz Matt w końcu się zakochał.-zaśmiał się Siwożelez. 
-A ty skąd to wiesz?-zapytałem się nerwowo. 
-Każdy z nas kiedy wchodzi do szatni i mówi, że mam mały problem to znaczy, że to coś związanego z miłością.-odpowiedział Michajłow. 
-Ale jak to jest? Jak to jest się zakochać?-zapytałem. 
- Mężczyzna zakochuje się tak jakby spadał ze schodów: to po prostu wypadek.-powiedział Egorov, a cała szatnia zaniosła się śmiechem. 
-No, a tak na serio?- popatrzyłem na nich z pod byka. 
-Tak na serio to odczuwasz coś takiego dziwnego w brzuchu jak ją widzisz i do tego gdy z nią przybywasz nie możesz przestać się uśmiechać. Często jesteś rozkojarzony i masz wrażenie, że przy niej wszystko jest możliwe.-powiedział Michajłow. 
-Bo mam.-odpowiedziałam zgodnie z prawdą. 
-Gratuluję. Nie wiem kim jest ta szczęściara ale niewątpliwie mogę stwierdzić, że jesteś 
zakochany-powiedział  Siwożelez. 
Po treningu wróciłem razem z Klaudią potem jeszcze zostałem zaproszony, a wręcz na siłę wciągnięty do mieszkania Klaudii na obiad.
Umówiliśmy się potem na wieczór. Ciekawiło mnie co będziemy robić. Nigdy nie byłem na romantycznej randce. Zresztą o czym ja gadam. Jaka randka to będzie zwykłe przyjacielskie spotkanie. Przecież ona ma męża. 
Ok.7 zapukałem do jej mieszkania. Otworzyła mi i usiedliśmy na kanapie w salonie. Gadaliśmy oglądając jakiś film na HBO i pijąc szampana. Nim zauważyliśmy wypiliśmy już dwie butelki i zjedliśmy mnóstwo truskawek. 
-Jezu! Umieram!-położyła się głową na moich kolanach Klaudia. 
-Ja też. -powiedziałem gładząc ją palcami po włosach i uśmiechając się. 
-Nie pamiętam kiedy ostatnio wypiłam takie ilości szampana. 
-Tak tu muszę się z tobą zgodzić.-uśmiechnąłem się do niej.
-Wiesz lubię twój uśmiech.-powiedziała dziewczyna. 
-Nawzajem.-odpowiedziałem-Dobra będę się zbierać, bo jest już późno, a jutro mamy trening o 9. Wpadnę po Ciebie jutro o 8.40. 
-Okey.-powiedziała dziewczyna podnosząc się z moich kolan. 
-To dobranoc.-pocałowałem ją w policzek.
-Dobranoc.-odpowiedziała i zamknęła za mną drzwi.
*
Hej! Wiem, że długo mnie tu nie było ale powracam ;D Liczę na komentarze ;D 

6 komentarzy:

  1. Wiesz,że kocham..

    Klaudia zdradzi Bartka, a jeśli go zdradzi to już teraz wiem, że nie zostaniemy przyjaciółkami. Nie lubie panien zdradzających mężów.

    Pozdraaaaawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, uwielbiam Matta, a Klaudii zdecydowanie brakuje faceta :) Czekam na 4 :D

    Pozdrawiam i zapraszam (w końcu) na 14.
    http://marzenia-sa-na-wyciagniecie-reki.blogspot.com/2013/09/rozdzia-14.html
    /A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z twoją opinią 4 pojawi się jak będzie ciut więcej komentarzy ;D

      Usuń
  3. Sorki, że wcześniej nie czytałam, ale twój blog mi jakoś przepadł w komentarzach i odnalazłam go w końcu :) Blog baardzo mi się spodobał no i.. jestem ciekawa następnego rozdziału. Zapraszam też do mnie na http:glupimaszczescie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało. Cieszę się, że wgl komentujesz tego bloga, bo robi to coraz mniej osób. Niestety......

      Usuń