niedziela, 24 listopada 2013

Epilog

Klaudia
Zdarzyło się dużo. Poznałam Matta. On pokazał mi co to znaczy miłość bezwarunkowa i, że choć mamy liczne wady i zalety to można pokochać bez względu na wszystko daną osobę. Nauczył mnie też  rzeczy. Która stała się moją mantrą i którą powtarzam sobie każdego dnia "za swoje błędy trzeba płacić. To jest życie,a nie pieprzona gra. Tutaj masz tylko jedną szanse nie możesz tyle razy grać jednej rundy dopóki wygrasz" Nauczyłam się dzięki niemu mnóstwo rzeczy. Nauczyłam się co to życie, co to prawdziwa miłość, co to upokorzenie, co to zły wybór. Dziękuję Bogu, że postawił kogoś takiego choć na krótki okres czasu na mojej życiowej drodze. Może w moim życiu Matta nie było dużo ale jego rola była tak istotna, że zrozumiałam co to uczucie do kogoś. Do końca sezonu plułam sobie w brodę czemu wyjechałam za Bartkiem. Dlaczego zostawiłam Matta? Dlaczego nie zostałam w Kazaniu? Teraz już wiem, że po prostu może tak musiało być, bym wyciągnęła z mojego życia jakieś wnioski, bym zastanowiła się do czego zmierzam, bym zrozumiała o co chodzi w tym całym życiu. Teraz mogę powiedzieć, że dzięki temu wspaniałemu Amerykaninowi o brązowych ciepłych oczach i szczerym uśmiechu to zrozumiałam.
Dzięki Bartkowi też coś zrozumiałam. Zrozumiałam, że czasem trzeba odpuścić. Czasem coś jest nie realne. Po prostu nie raz trzeba zastanowić się czy warto jest zapłacić tak wysoką cenę za, coś czego nie można uratować, bo od niemal początku wszystko było budowane na kłótni, kłamstwie i rozczarowaniach.
Po dłuższym czasie wszystko zaczęło się układać. Jasne. Nadal tęskniłam za Mattem, nadal o nim myślałam ale już nie zadręczałam się o całe zło tego świata i wiedziałam, że nasz związek po prostu musiał się tak zakończyć, żebyśmy wyciągnęli jakąś lekcje życia.
Po sezonie 2013/2014 dostałam propozycję pracy w Vive Targi Kielce. Oczywiście zgodziłam się. Była to dla mnie jakaś szansa na nowy start.
Na początku po tych całych wydarzeniach byłam nieufna wobec mężczyzn i całego świata ale poznając Michała i słuchając jego problemów zaczęłam przekonywać się do mężczyzn. Jurecki miał zaskakująco podobne życie do mnie. Tylko, że miał wspaniałą córeczkę imieniem Oliwka i byłą żonę. Długo nie mógł pozbierać się po rozwodzie lecz stopniowo zaczęliśmy zbliżać się do siebie. On mówił mi swoje problemy ja też krok po kroku opowiadałam mu historię naszej trójki. Po 1,5 roku wspólnej pracy coś zaskoczyło. Znów poczułam to pieprzone uczucie. Znów czułam się jak przy Matthewie. ,lecz nie kochałam go tak jak Amerykana. 3 lata później wzięliśmy skromy i cichy ślub. Zamieszkaliśmy w naszym wspólnym domku pod Kielcami razem z córką Michała Oliwką potem na świat przyszła Natalia, która była oczkiem w głowie Michała i swojego wujka Krzysia.
Wszystko byłoby dobrze gdyby na myśli o twojej osobie nie pojawiała się te dziwne uczucie,  że Nie ma Ciebie obok mnie i nigdy już więcej nie będzie. Michał  jest wspaniały ale nigdy nie zastąpi mi mojego Matta. Choć codziennie o nim myślę wiem, że to już tylko wspomnienia. Ty masz swoje, życie i traktujesz mnie pewnie jako marny epizodzik z dziewczyną, która była najgorszą, oziębłą suką, którą w życiu poznałeś.
Bartek
Pojechałem do Italii spełniać swoje marzenia. Nie pomyślałem jakie będą miały one cenę. Chciałam jak najlepiej dla mnie i Klaudii. Chciałem byśmy po zakończeniu mojej kariery zamieszkali w naszym domku pod Nysą i żyli jak normalni ludzie.
Niestety. Pomyliłem się. Całe te małżeństwo z perspektywy czasu to był błąd.
Błąd przez co poznałem miłość mojego życia. Na początku nie dopuszczałem do siebie myśli ,że Agata to ta jedyna. Po twoim wyjeździe z Italii w pogoni za Mattem zacząłem spędzać więcej czasu z Agatą. Na początku myślałem o niej jako o matce mojego pierworodnego. Lecz potem poznałem jej charakter. Nie interesował mnie tylko szybki numerek, a jej dusza. Okazało się, że to urocza osoba, której nie da się nie kochać.
Gdy Ksawery się urodził oświadczyłem jej  się. Od razu po powrocie ze szpitala wprowadzili się do mojego mieszkania. Stworzyliśmy rodzinę. Idealną rodzinę. Ksawery to wspaniałe dziecko. Kocham je jak nikogo innego.
Pomyśleć, że gdyby nie nasz ślub, pewnie przemknął bym koło Agaty nie zwracając na niej większej uwagi. Z perspektywy czasu myślę, że nie  potrzebnie zaangażowałem Cię w ratowanie czegoś nie do odratowania. Chociaż ma to swoje plusy.  Czasem tylko czuję takie dziwne uczucie, że Nie ma Ciebie obok mnie. Chociaż to Agata jest tą z którą spędzę całe życie to ty byłaś wyjątkowa i to nasz związek zapamiętam jako porządną lekcje życia.
Matt
Zmieniłaś moje życie. Bezapelacyjnie je zmieniłaś.
Poznałem co to znaczy miłość i to, że dziewczyny na jedną noc dają przyjemność ale tylko do czasu. Gdy już raz poznasz takie uczucie jak ja do Ciebie nie chcesz pierwszych lepszych lasek z klubu.Tylko tej prawdziwej tej jedynej kobiety z, którą spędzisz całe życie. Nauczyłaś mnie wielu rzeczy. To dzięki tobie jestem teraz kim jestem. Chociaż wpakowałem się całkiem przypadkiem między twoje małżeństwo z Bartkiem niczego nie żałuję. Poznałem dzięki tobie wartość tylu uczuć i słów, co chyba przez 26 lat mojego całego życia się nie nauczyłem. Po dłuższym czasie wybaczyłem Ci wszystko. Bolało mnie kilka decyzji w twoim życiu ale wybaczyłem Ci. Pamiętam nasze przypadkowe spotkanie na jednym z meczów. Rozmawialiśmy sobie normalnie jak zwykli znajomi na luzie chociaż w głębi duszy wiem, że obydwoje chcieliśmy paść sobie w ramiona i zapomnieć o wszystkim co było . Oboje przez ten związek zyskaliśmy. Ty nauczyłaś mnie co to jest miłość i jak się z nią obchodzić. Co to znaczy naprawdę kogoś kochać i poświęcić się swojej drugiej połówce. A ja? Ja po prostu mam nadzieję, że też Cię czegoś w życiu nauczyłem.
Dzięki tobie też poznałem, że moje życie to nie tylko siatkówka, nie tylko ten sport ale i uczucia i ludzie, którzy Cię otaczają. Chłopacy mówiąc mi, że miłość mnie nie ominie mieli rację. Lecz żałuje czasem, że nie powiedzieli mi, że często miłość kończy się rozczarowaniem i zranieniem. Teraz patrząc wstecz sam się z siebie śmieję jak wmawiałem chłopakom, że jestem wyjątkowy i się nie zakocham, że po co mi jedna ględząca baba nad uchem? Byłem głupi twierdząc, że miłość nie jest mi do niczego potrzeba, a te wszystkie kobiety są głupie. Zmieniłaś mnie ty. Gdy Cię poznałem miałem o tobie dziwne zdanie. Myślałem, że jesteś jedną z tych szarych myszek co nigdy się nie odzywając. Gdy dowiedziałem się, że Bartek na Ciebie krzyczy najpierw pojawiło się współczucie,a gdy zaczęliśmy spędzać więcej czasu moje uczucia co do twojej osoby narastały.
Ta rozmowa gdy przyjechałaś  po tym jak postanowiłaś rozwieść się z Bartkiem była przełomowa. Potem zadręczałem się jak mogłem tak łatwo wypuścić Cię z rąk gdy byłaś moja, jak łatwo mogłem zrezygnować ale po jakimś czasie zrozumiałem, że tak musiało być. Dużo czasu sam myślałem co się między nami stało. Co tak naprawdę było tym punktem zwrotnym? W końcu poszedłem do klubowego psychologa i jak się okazało. Po kilku wizytach postanowiłem, że zrobię wreszcie jakiś krok w moim życiu. Tak razem z Nadią zaczęliśmy się spotykać. Niedawno się z nią zaręczyłem. Jest kobietą, którą kocham ale czasem jest mi cię tak cholernie brak i żałuję... Cholernie żałuję, że Nie ma Ciebie obok mnie ale jak już kiedyś powiedziałem Ci podczas gdy przyleciałaś do mnie do Kazania chcąc spróbować  jeszcze raz powiedziałem "za swoje błędy trzeba płacić. To jest życie,a nie pieprzona gra. Tutaj masz tylko jedną szanse nie możesz tyle razy grać jednej rundy dopóki wygrasz" i tej zasady się trzymam chociaż czasem jest mi Cię tak cholernie brak i tak bardzo pragnę do Ciebie zadzwonić. Nadia to wspaniała kobieta ale wiem, że w moim życiu zawsze będziesz tylko ty...Bo to ty nauczyłaś mnie kochać i zawsze tylko ty będziesz w moim sercu.
*
Jejku! Jak pisałam ten prolog to się poryczałam. Naprawdę. Najgorzej wyszła mi część Bartka. Ale to pomińmy. Płaczę teraz jak bóbr. Nie mogłam tego zakończyć inaczej. Nie mogłam....Chociaż chciałam. W sumie są szczęśliwi ale za sobą tęsknią. Teraz mam prośbę każdy kto przeczytał ten blog niech napisze nawet głupi emotikon w komentarzu, że był. Chcę zobaczyć ile osób to czytało.
Robię sobie tydzień ewentualnie dwa przerwy ale raczej skłaniam się do tygodnia i zaczynam moje nowe cacuszko na, które serdecznie zapraszam http://gdy-zycie-pisze-scenariusze.blogspot.com
To chyba wszystko jakby ktoś miał jeszcze do mnie pytania to zapraszam na Ask
DZIĘKUJĘ WAM ZA TO ŻE ZE MNĄ BYLIŚCIE KOCHAM WAS ;* Piszcie co sądzicie o tym blogu. To kończę do zobaczenia na następnym blogu?
Mam nadzieję.

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 10

Gdy próbujesz na nowo budować swój świat,a on znów się sypie.
Klaudia
Od miesiąca mieszkam w Mecheracie. Wszystko zaczyna wracać do normy. Z Bartkiem się w miarę dogadujemy. Czasami mamy jakieś lekkie spięcia ale poza tym wszystko jest w porządku.
Czasem tylko myślę o Andersonie. Bardzo mi go brakuje. Odkąd wyjechałam z Rosji jeszcze ze sobą nie rozmawialiśmy ale w sumie to nie mogę mu się dziwić. Sama jakbym była w takiej sytuacji jak on nie wybaczyłabym sobie do końca życia. Chociaż już czasami zadaję sobie pytanie "A co by było gdybym została w Rosji z Mattem? "
Moje życie i Bartka wygląda normalnie. On codziennie rano i po południu chodzi na treningi czasem wyjeżdża na mecze, a ja jako jego żona wiernie mu towarzyszę. Nie znalazłam jeszcze pracy. Na razie chcę odpocząć. Mam jednego sportowca w domu do leczenia i mi wystarczy. Zresztą na razie po prostu nie mam ochoty nawet wychodzić z mieszkania. Od paru dni źle się czuję. Mam okropne bóle głowy i światłowstręt.
Lecz Bartek chyba za bardzo się tym nie przejmuję, bo zaproponował mi wyjście na spacer gdy wróci z treningu.
Gdy Bartek zjawił się już w naszym mieszkaniu i zjadł obiad ja zmieniłam swoje dresy na rurki, T-shirt z Nike, a na to czarną bluzę.
Potem Bartek wziął prysznic, ubrał się i wyszliśmy na miasto.
 Po godzinie błądzenia przez jakieś uliczki usłyszałam jakiś damski głos, który wołał:
-Bartek! Bartuś! Bartek! Kochanie czekaj!
Odwróciłam się i zobaczyłam jakąś wychudzoną blondynkę biegnącą w naszą stronę.
-Chodź Klaudia to jakaś wariatka.-złapał mnie mocniej za rękę i ciągnął w stronę naszego mieszkania.
-Poczekaj. Zapytajmy się o co chodzi.-powiedziałam spokojna.
-To jakaś wariatka dajmy sobie z nią spokój.-powiedział idąc dalej.
-Poczekaj! Puść mnie!-powiedziałam,a blondynka znalazła się natychmiast przy nas.
-Co Bartuś? Nie poznajesz mnie już?
Bartek
Gdy byłem z Klaudią na spacerze nagle usłyszałem, że ktoś mnie woła. Odwróciłem się,a tam Agata. Jeszcze jej mi tu brakowało. Próbowałem jakoś wytłumaczyć Klaudii, że to jakaś wariatka, która się mnie uczepiła ale ona koniecznie chciała ją wysłuchać.
-Co Bartuś nie poznajesz mnie już??
-Odwal się ode mnie wariatko. Klaudia chodź to wariatka.-powiedziałem i chwyciłem ją za rękę.
-Wariatka? Może i jestem wariatką ale będę też matką twojego dziecka. Zresztą wiesz co Bartuś Ci powiem. Ocknęłam się, że nie będziemy już razem i nic od Ciebie nie chcę.
Nawet bym już z tobą nie chciała być. Zresztą ty i Klaudia doskonale się uzupełniacie. Ty i ona jesteście po jednych pieniądzach. Ty zdradzałeś ją już podczas ligi światowej, a ona gdy wyjechała do Kazania pieprzyła się z twoim najlepszym kumplem. Swoim sąsiadem.-powiedziała dziewczyna i odeszła kręcąc tyłkiem. Ja przez chwilę analizowałem jej słowa "będę też matką twojego dziecka" po czym razem z Klaudią popatrzyliśmy się na siebie;
-Bartek....
-Klaudia...
-Czy ta dziewczyna mówiła prawdę?-zapytała się.
-Co do tego, że Cię zdradziłem czy, że będzie matką mojego dziecka? Bo jeżeli chodzi o te dziecko to nie wiem ale jeżeli o te zdrady to......Tak zdradziłem Cię.  A ty? Zdradziłaś mnie?
-Tak Bartek-powiedziała siadając na jakiś murek.- Z mężczyzną, którego naprawdę kocham. Wiesz co Bartek??Do tej pory nie wiem co ja tu robię. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że wmawialiśmy sobie , że nasze małżeństwo istnieje i jest do uratowania. Nie wierze.-powiedziała i wstała z murka-To nasza wina. To trochę mojej winy, trochę twojej, trochę innych czynników się na to złożyło. Teraz wybacz ale zrobię to co powinnam już dawno. Spakuję się i wrócę pierwszym samolotem do Kazania. Spróbuje mu to wytłumaczyć, bo go kocham.-powiedziała dziewczyna i się odwróciła, a ja zostałem zdezorientowany.
Gdy wróciłem do domu ona już pakowała ostatnie rzeczy. Zamknęła walizki i postawiła je na podłodze.
-To co? Czas się pożegnać?-zapytała.
-Chyba tak.-odpowiedziałem.
Przytuliłem ją po czym Klaudia wzięła swoje walizki i powiedziała:
-Załatwię wszystkie sprawy w sądzie dotyczące rozwodu. Mój adwokat skontaktuję się z tobą.
-Jasne. Klaudia?-zapytałem się ją.
-Słucham?
-Nie wyszło nam. Zabiliśmy to uczucie ale rozstańmy się jak ludzie.
-Jasne.
-Nie żywmy do siebie żadnej urazy. Bądźmy kumplami.
-Jasne. To cześć
-Cześć. Leć po marzenia.-powiedziałem,a jej nie było już w mieszkaniu.
Matt
Dni mijały ja tęskniłem. Tęskniłem za nią za jej dotykiem, za jej głosem. Za nią. To ona pokazała mi jak kochać. Nie ma jej już miesiąc. Już nie łudziłem się jak od razu po jej wyjeździe, że wróci. Zacząłem układać swoje życie. Na razie nie planuje żadnych radykalnych zmian typu
nowa kobieta po prostu zaczęłam mieć stały tryb dnia. Na początku więcej imprezowałem, by zapomnieć ale po jakimś czasie uznałem, że to już nie moja bajka. Że Klaudia nauczyła mnie co to jest być spokojnym, zdystansowanym człowiekiem. Szkoda tylko, że los  nie chciałbym poznał ją przed jej ślubem z Bartkiem. Może wtedy sprawy potoczyłyby się inaczej. Lecz...Los chciał, żebyśmy spotkali się po twoim ślubie. Ja w ogóle dziękuję, że miałem okazję Cię poznać i mogłaś nauczyć mnie co to znaczy miłość. Najgorsze jest to, że gdy odeszłaś uraziłaś moją męską dumę i tego to chyba nigdy Ci nie wytłumaczę, Zawszę będę czuł jakieś ukłucie w sercu na twoje wspomnienie, bo ty byłaś tą pierwszą, która mnie tak zraniła i pierwszą, którą tak bardzo pokochałem.
Spałem grzecznie gdy usłyszałem, że ktoś dobija się do drzwi. Była pierwsza w nocy. Kogo niesie o tej godzinie do mnie?
Poszedłem otworzyć drzwi. Tam stałaś ty.
-Cześć Matt.-powiedziałaś z nikłym uśmiechem.
-Czego chcesz?-zapytałem jak najchłodniej umiałem.
-Bardzo za tobą tęskniłam we Włoszech. Zrozumiałam, że tylko Ciebie kocham.
-A ja myślę, że było inaczej. Nie udało Ci się z Bartkiem to co teraz wróciłaś do mnie. Myślisz,że będę twoim wyjściem awaryjnym?-warknąłem.
-Ale to nie tak. Ja popełniłam błąd....Ja naprawdę gdybym mogła cofnąć czas zostałabym z tobą. Kochanie....-powiedziała prawie płacząc.
-Pozwól Kochanie, że czegoś Cię nauczę, bo ty nauczyłaś mnie wielu rzeczy. Za swoje błędy trzeba płacić. To jest życie,a nie pieprzona gra. Tutaj masz tylko jedną szanse nie możesz tyle razy grać jednej rudny dopóki wygrasz.-powiedziałem i otarłem jedną z jej łez-Przykro mi ale sama podjęłaś decyzje, że z nami koniec jak wyjechałaś do Bartka.
-Rozwodzę się.-powiedziała i wybuchła płaczem.
-Teraz to naprawdę nic nie da. Żegnaj. Może kiedyś się spotkamy.-powiedziałem i zamknąłem drzwi przed jej nosem.
Tak dużo ta rozmowa mnie kosztowała lecz moje ego nie pozwoliłoby być mi z nią znowu. Ona wybrała innego. Dla niej byłem po prostu za słaby....
*
Badababum! No i co? Myślicie o tym rozdziale? Jak myślicie jak zakończę to opowiadanie?
Zgadujcie, zgadujcie. Oczywiście zapraszam też na obsadę TUTAJ oraz oczywiście na 67 rozdział na siatkarskie. Jak coś to pyyytać TU. Chciałabym was też poinformować, że ogarnęłam trochę tego bloga i włączyłam możliwość anonimowych komentarzy.

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 9

 Powrót do rzeczywistości. 
Klaudia 
Tamtej nocy musiałam iść do Matta. Nie mogłam inaczej. Chciałam się z nim pożegnać. Gdy już zasnął wyjęłam z jego biurka kartkę, czarny długopis i przy zapalonej nocnej lampce napisałam do niego list. Tłumacząc mu wszystko, przepraszając i prosząc by kiedyś mi to wybaczył.  Po czym zostawiłam mu go na poduszce obok niego pocałowałam go ostatni raz w usta i przyglądałam się mu przez dłuższy czas po czym  wyszłam z mieszkanie wiedząc, że to był nasz ostatni raz, że już nigdy więcej nie zobaczę śpiącego Ciebie i uśmiechającego się przez sen. Do moich oczu napłynęły łzy. Czy to możliwe, żebym naprawdę kochała Matta? Żeby to Matt był moją miłością,a nie Bartek?
"Przestań tak kobieto myśleć! Walcz o swoje małżeństwo!"-zganiłam siebie samą w myślach. 
Weszłam do swojego mieszkania i zamknęłam drzwi po czym osunęłam się na ziemię i schowałam twarz w swoje dłonie. Tkwiłam w takim letargu jeszcze przez parę chwil po czym zebrałam się za dalsze pakowanie swojego bagażu. Gdy już skończyłam wzięłam prysznic, ogarnęłam się. Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu. Już 5. Zadzwoniłam po taksówkę i pojechałam na lotnisko. 
W taksówce patrzyłam na budzący się Kazań a moje oczy zrobiły się wilgotne. Nie mogłam uwierzyć, że to koniec. Że ostatni raz widzę Kazań, że teraz będę mieszkać z Bartkiem i będę tylko i wyłącznie na jego utrzymaniu. Przecież zawsze marzyłam o tym, żeby być samodzielna ale przecież teraz wyszłam za Bartka to jemu obiecywałam, że będę go wspierać. Chociaż z drugiej strony obiecywałam mu wierność a tylko jak pojawiła się pierwsza lepsza okazja przespałam się z Andersonem i chyba go pokochałam? Nie ja go na 100 kocham ale wiem, że to nie może mieć miejsca. Muszę się jak najszybciej otrząsnąć i zacząć normalne życie z Bartkiem.
Gdy wchodziłam na lotnisko założyłam okulary przeciw słoneczne żeby nikt nie widział,że płaczę. 
Gdy już siedziałam w samolocie i spoglądałam przez okno znów łzy napłynęły mi do oczu. Ciągle myślałam o Amerykaninie.
Bartek 
To dziś. To dziś miała przyjechać moja Klaudia. Tak cholernie się za nią stęskniłem wszystko przygotowałem na jej przyjazd. Jest kolacja, są świece wszystko musi się udać. Teraz wszystko ma być idealnie.  Pojechałem na lotnisko i czekałem na Klaudie. W końcu się doczekałem. Zobaczyłem ją. Moją żonę. Kobietę mojego życia. Tą z, którą chcę spędzić resztę życia .
-Cześć.-powiedziałem wtulając się w nią i całując.
-Cześć Bartek.-powiedziała łamanym głosem.
-Coś się stało?-zapytałem.
-Wiesz, że źle znoszę podróż. Po prostu muszę odpocząć.
-Rozumiem.-powiedziałem i ucałowałem ją po czym poszliśmy w stronę samochodu.
Wniosłem jej walizki i torby do mieszkania po czym zacząłem odgrzewać nam kolację.
Gdy Klaudia ogarnęła się w łazience przyszła do kuchni:
-Cieszę się, że jesteś.-powiedziałem.
-Ja też się cieszę.-powiedziałam smutna.
-To czemu jesteś taka smutna?
-Jestem po prostu zmęczona Bartek.
-Rozumiem. Zrobiłem spaghetti. Może otworzymy jakieś wino, zjemy, obejrzymy jakiś film.
-Tak będzie świetnie.-uśmiechnęła się.
-To chodź.-powiedział biorąc butelkę wina, kieliszki i talerz z makaronem.
W trakcie oglądania filmu i leżenia na kanapie. Zapytałem się ją:
-Jak zareagowali chłopacy gdy dowiedzieli się o tym, że jedziesz do Macheraty i ich zostawiasz.
 -Nie zareagowali, bo nic nie wiedzieli. Złożyłam wypowiedzenie prezesowi ze względów osobistych powiedziałam mu, że muszę wyjechać ale chcę, żeby chłopcy dowiedzieli się, że wyjechałam już po fakcie.
-A Matt? Przecież on był twoim sąsiadem też nie wiedział?
-Nie wiedział. Teraz pewnie wie. Zostawiłam mu list, że go przepraszam,że nie powiedziałam, że wyjeżdżam ale nie chciałam robić zamieszania z powodu mojego wyjazdu i tak dalej.-powiedziała dziwnie spokojna. 
-Rozumiem.-odpowiedziałem i przytuliłem się do niej.
Matt
Obudziłem się rano cały uśmiechnięty. Odwróciłem się i zobaczyłem,że nie ma Klaudii w łóżku. Na początku pomyślałem, że poszła już do siebie ale zobaczyłem kartkę, która leżała na poduszce na, której jeszcze dzisiejszej nocy ona spała. Na kartce było widać uschnięte ślady po jej łzach.  Wziąłem złożoną  złożoną na cztery części, kartkę A4 i zacząłem czytać:
"Kochany Matthew!
To co między nami się zdarzyło nigdy zdarzyć się nie powinno i ty o tym doskonale wiesz i ja jestem tego świadoma. Cały ten czas, który spędziłam z tobą był magiczny i cudowny ale porwaliśmy się z motyką na słońce. Przecież ja mam męża. W dodatku to twój kolega. Pisząc ten list i patrząc na Ciebie jest mi cholernie trudno. Mam rozdarte serce, bo Cię kocham ale to Bartek jest moim mężem i to on chcę walczyć o nasz związek. Obiecałam mu, że wyjadę....Wyjadę z nim do Macheraty. Złożyłam wypowiedzenie w klubie i pewnie gdy już się obudzisz będę w drodze do Italii. Musisz wiedzieć, że jesteś dla mnie wyjątkowy, że Cię kocham ale my nie mamy szans. 
Kocham Cię Matt nigdy nie chciałam Cię skrzywdzić tak jak skrzywdził mnie kiedyś Bartek decyzją o swoim wyjeździe do Macheraty, a ja właśnie to zrobiłam. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz i jak spotkasz kiedyś mnie na jakimś meczu,  nie będziesz miał do mnie żalu i zapomnisz o tym jak Cię skrzywdziłam,a życie ułożysz z lepszą, bardziej wartościową dziewczyną, która nie będzie mieć tak skopanego życia jak ja. 
Kocham Cię, na zawszę twoja Klaudia.  "
Chwilę jeszcze nie dochodziło do mnie co się dzieję. Klaudia wyjechała? Ale jak? Przecież jeszcze wczoraj się kochaliśmy. Usiadłem skołowany na łóżku i przeczesałem włosy. Nie wiedziałem co się dzieję. Byłem kompletnie oszołomiony.  
*
Badabum! Rozdział beznadziejny! 
No ale cóż jeszcze następny,a po nim już epilog. Chcę wam powiedzieć, że następny rozdział w środę,a epilog w sobotę albo niedzielę. Komentujcie i piszcie szczerze co myślicie o takim obrocie spraw i jakie zakończenie myślicie, że będzie.
Poza tym dodałam bohaterów na bloga więc zapraszam do zakładki Obsada.
Potem możecie się spodziewać rozdziału na siatkarskich.
No to do środy. Zgadujcie zakończenie.;)
Chciałam was poinformować, że ogarnęłam tego bloga i teraz możecie też dodawać komentarze jako anonimowi ;) Przepraszam, że wcześniej tego nie zauważyłam mam nadzieję, że teraz będzie przez to więcej komów.

piątek, 25 października 2013

Rozdział 8

W życiu nieustannie zachodzą zmiany
Klaudia
Wszystko miało być inaczej. Wszystko miało wyglądać inaczej. Ten dzień miał wyglądać inaczej. Ta rozmowa miała wyglądać inaczej. To wszystko jest zbyt skomplikowane. Zawsze Gdy patrzyłam w oczy Kurka i widziałam w nich smutek wybaczałam mu. Tym bardziej gdy płakał. A odkąd się znamy widziałam  u niego łzy dwa razy. Wtedy gdy doznał kontuzji w Moskwie i podczas tej rozmowy. W dodatku jego namolność sprawiła, że od razu gdy wyobraziłam sobie to jak się poznaliśmy, naszą pierwszą randkę, naszą pierwszą noc gdy w naszym towarzystwie nie zamykały się nam buzie i tą pierwszą gdy nie chcieliśmy w ogóle mówić.  Nasze pierwsze mieszkanie, nasze zaręczyny, nasz ślub i naszą przysięgę małżeńską. I chyba z  nadmiaru emocji wypowiedziałam to zdanie, które sprawiło, że znów byliśmy razem, że postanowiliśmy sobie znowu zaufać.
Przy Macie czułam się jak przy nikim innym ale przecież nie mogę przekreślić tego wszystkiego co łączyło mnie z Bartkiem. Minęło już 3 dni. Wczoraj chłopacy z Zenitu pokonali Maceratę Bartka 3:1. Ja unikałam Matta jak ognia. Gadałam nawet z prezesem zadawał strasznie dużo pytań dlaczego chcę odejść i tak dalej. Powiedziałam mu, że z przyczyn osobistych i zrozumiał.  Teraz czekała mnie tylko trudna rozmowa z Mattem. Bardzo obawiałam się jego reakcji. Nie chcę go krzywdzić. Co prawda wracam do Bartka do Italii ale to nie znaczy, że mi na nim nie zależy. Zależy ale to Bartkowi ślubowałam wierność i inne takie więc teraz muszę zrobić wszystko, żeby  utrzymać ten związek. Jest pierwsza w nocy,a ja jak ten kołek czekam pod drzwiami jego mieszkania nie wiadomo na co. Chcę zapukać ale nie mogę coś mnie blokuje. W końcu decyduję się na ruch i pukam. Jest już za późno. Słysze kroki Matta. Nie zdążę uciec ani wymyślić jakiejś głupiej wymówki typu np. piekę ciasto,a skończył mi się cukier pożyczysz. To by nie przeszło, bo jest 1 w nocy zresztą Matt wie, że ja i domowe wypieki cukiernicze to inna planeta. Nagle drzwi się otwierają, a przede mną staje Matt w samych siwych dresowych spodniach bez koszulki i się uśmiecha. Ja nie mogę wydusić ani słowa tylko stoję w drzwiach i patrze się w jego oczy.
Bartek 
Byłem szczęśliwy,że Klaudia postanowiła dać mi drugą szanse i będzie ze mną mieszkać we Włoszech. Teraz wszystko wróci na właściwy tor.  Klaudia obiecała mi,że za 3 dni przyjedzie. Cieszę się, że mi zaufała. Teraz muszę uprzątnąć tylko mieszkanie by nie zobaczyła czegoś co żona nigdy nie powinna zobaczyć w mieszkaniu męża. Po gruntownym sprzątaniu oczekiwałem przybycia Ivana. Dzisiaj mieliśmy obejrzeć mecz Barcelony z Realem i wypić jakieś piwo.
Około 20 usłyszałem dzwonek do drzwi. Otworzyłem Ivanowi. Usiedliśmy na kanapie w salonie, otworzyliśmy piwa i zaczęliśmy oglądać mecz. W czasie przerwy między pierwszą,a drugą połową meczu zaczęliśmy rozmowę:
-Czyli tak po prostu przekonałeś Klaudie żeby tu przyjechała?
-Nie było tak łatwo. Użyłem nawet łez.
-Ale po co Bartek? Weźcie rozwód jak normalnie ludzie. Przecież wy już praktycznie nie macie szans na normalny związek. Ty będziesz mógł zaliczać kogo chcesz i nie będziesz miał żadnych zobowiązań względem kobiety,a ona też znajdzie sobie kogoś nowego z kim ułoży sobie normalne życie. Przecież Bartek jak się wyda, że przespałeś się z tą Agatą to ona Ci nie wybaczy. A stanie się to prędzej czy później, bo ciągle do Ciebie dzwoni, nachodzi Cię i nie daję Ci żyć.
-To moja żona,a Agatą się nie martw. Załatwię tą sprawę jutro po treningu.
-I co jej powiesz?
-Wiem, że poznaliśmy się na Lidze Światowej zaliczyłem Cię,a potem traw chciał, że spotkaliśmy się w jednym klubie. Kłóciłem się z żoną i miałem chwilę słabości dlatego znów się z tobą przespałem ale musimy już to zakończyć, bo cudem ubłagałem moją żonę, żeby znów mi zaufała i zostawiła Zenit Kazań przeprowadzając się tutaj?-zapytał Ivan patrząc na mnie z wyrzutem.
-Nie.....Po prostu powiem jej, że to nie miało prawa mieć miejsca, że kocham inną kobietę,a to był tylko niezobowiązujący romans i nic do niej nie czuję, bo kocham Klaudię.
-A ty w ogóle ją jeszcze kochasz?
-Klaudie?
-Tak Klaudie.
-Jasne, że ją kocham.-powiedziałem pewny siebie.
-Nie mów tego Agacie o ile chcesz uratować swój związek.
-Dlaczego?-zapytałem się.
-Jeżeli powiesz jej, że to był niezobowiązujący romans z twojej strony i tak naprawdę to traktowałeś ją jak zabawkę gdy twojej żony nie było obok Ciebie będzie na 100 chciała się zemścić i rozpieprzyć Ci związek.
-Dobra ubiorę to jakoś tak ładnie żeby się nie poczuła urażona.
-Rób co chcesz ale moim zdaniem nawet jakbyś napisał poemat Agacie i zaśpiewał, najpiękniejszą piosenkę o tym, że z wami koniec to i tak będzie czuła się urażona. Mówię Ci taka jest filozofia kobiet.-powiedział Zaytsev i wróciliśmy do oglądanie meczu.
Matt
Klaudia od tej wizyty Bartka zachowywała się dziwnie. Ja rozumiem, że to nie była dla niej łatwa rozmowa ale przecież to nie może odbijać się kosztem nas. O ile jeszcze ona coś do mnie czuję. Czułem się cholernie głupio w tej sytuacji. Na hali się mijaliśmy. Niby dlatego, że nie chciała wzbudzać podejrzeń innych, że między nami coś jest ale ja wiedziałem, że jest coś innego na rzeczy. Myślała chyba, że jestem taki głupi, że nic nie zauważę albo po prostu już popadam w jakąś chorą paranoję i szukam dziury w całym. Gdy już spałem usłyszałem, że ktoś puka do drzwi. Poszedłem otworzyć drzwi.
-Klaudia??-zapytałem się.
 -Hej Matt.-powiedziała.
-Coś się stało Klaudia?-zapytałem się.
-Nic. Po prostu się za tobą stęskniłam.-powiedziała brunetka i wpiła się w moje usta.
Wziąłem ją na ręce, dziewczyna oplotła nogi na moich biodrach i dalej całowała. W końcu przeniosłem ją do swojej sypialni i całując pozbywałem się kolejnych jej ubrań. Ona w tym czasie jeździła rękoma po moich gołych plecach.  Gdy pozbyłem się już ostatnich jej ubrań zacząłem obcałowywać każdą partie jej ciała.
*
Badabum! Dzieję się tak jak się dzieję. Mam nadzieję, że w miarę się wam podoba. To co do zobaczenia za 12 komentarzy? Obiecuję, że nie będę już zwiększać limitu komentarzy no i oceniajcie jak mi przyszedł rozdział.
Pozdrawiam, ZooZoolka.

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 7

                         Mężczyzna zdesperowany to, mężczyzna zły.
Klaudia 
Następny tydzień zleciał niesamowicie szybko. Z Mattem nadal byliśmy w takich relacjach jak wcześniej. Chciałam to skończyć przynajmniej do momentu gdy nie uzyskam rozwodu, bo źle się z tym  źle czułam. Nie chciałam okłamywać ani Bartka, ani Matta. Chociaż na to było trochę za późno. Postanowiłam po prostu wziąć życie w własne ręce i wyjaśnić wszystko z Bartkiem, by spędzić spokojnie przyszłość u boku Matta. Nie mając wrażenia, że coś zjebałam przez moje lekkomyślne zachowanie.
Nagle do mojego gabinetu wparował Matt. Chciał mnie pocałować w usta ale ja się nie dałam i odsunęłam od niego. 
-Co się stało kochanie?-zapytał patrząc mi prosto w oczy. 
-Nic po prostu, wiesz, że my nie powinniśmy teraz....Rozumiesz? 
-Nie, nie wiem i nie rozumiem. -zaczął się do mnie szczerzyć. 
-Chcę być po prostu wobec Bartka fair. Wiem, że trochę za późno na to ale chcę mu to powiedzieć osobiście, a nie daj Boże teraz wparuje do mnie i dopiero będzie. Miałbyś wielkie
 nieprzyjemności.-powiedziałam- Zarówno ze strony Bartka jak i twoich kolegów z drużyny.  
-Dobrze. Lecę do domu. Wpadnij do mnie wieczorkiem.-puścił mi oczko i wyszedł. 
-Masakra....-westchnęłam po Polsku sama do siebie i zaczęłam   powoli zabierać się za pracę. 
 Dzisiaj nie byłam zupełnie sobą.
 Moje myśli krążyły wyłącznie wokół Bartka. 
Pamiętam moją długą białą suknie, Bartka, który uśmiecha się do mnie, a ja idę w stronę ołtarza do którego prowadzi mnie tata. Pamiętam jak mówiliśmy sobie sakramentalne "tak" i jak mówiliśmy sobie przysięgę małżeńską. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko się skończy w sądzie. Nigdy w życiu nie pomyślałabym sobie, że możemy się rozwodzić ale...
 Może zbyt się zmieniliśmy. Może ten ślub był za szybko. Może  się zmieniliśmy? Może nie jesteśmy już tymi samymi ludźmi? Może po prostu teraz tak na prawdę wyszło, że nasze uczucie zaczęło wygasać...Może po prostu za dużo w naszym życiu było słowa może? 
Bartek 
Właśnie razem z Lube przyjechałem na mecz do Kazania. Denerwowałem się.... ale nie meczem. Denerwowałem się rozmową z Klaudią w głębi duszy miałem nadzieję, że uda mi się ją przekonać żebyśmy do siebie wrócili. Wiem, że byłem trochę nie fair w naszym związku ale przecież nie można tak wszystkiego przekreślić. Teraz po treningu zmierzałem w stronę jej gabinetu, bo chociaż jestem w Rosji od rana ona jakoś nie kwapiła się do tego, żeby się ze mną zobaczyć. Zresztą nie dziwię się. W końcu to ona podjęła decyzję o rozwodzie.
Zapukałem do drzwi i gdy usłyszałem proszę wszedłem do jej gabinetu.
-Cześć Klaudia.-zamknąłem za sobą drzwi,a Klaudia wstała.
-Cześć Bartek.-odpowiedziała i podeszła do mnie lekko się przytulając.
-Czy przemyślałaś już czy na prawdę chcesz tego rozwodu?-zapytałem się,a ona wycofała się o 3 kroki i oparła się plecami o swoje biurko.
-Baaartek.... Wiesz, że dużo się w naszym życiu pozmieniało, że nie jesteśmy już takimi ludźmi jak byliśmy. Mi po prostu brakuję ciepła z twojej strony. Ja nie chcę żyć tak jak teraz. Nie chcę mieć męża, który cały czas się na mnie rozładowuję i w dodatku jest 4 tysiące kilometrów ode mnie. Pamiętasz kiedy spędziliśmy razem romantyczny wieczór bez kłótni? Albo chociaż wieczór bez kłótni, bo ja wiem, że całe życie nie będzie tak kolorowe, że będziemy wychodzić na randki i śmiać się do rozpuku ale mi chodziło w tym małżeństwie o zaufanie i bezpieczeństwo albo czasem nawet o głupią rozmowę ale ty mi tego nie dałeś, Bartek.-powiedziała patrząc na mnie swoimi wielkimi czekoladowymi oczami.
-Nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie??
-Bartek, ja nie wiem co czuję.... Ja wiem, że zawsze będziesz częścią mnie ale.... Patrz....Ten związek nie ma szans. Ja tu w Kazaniu, ty tam w Macheracie. Jak to sobie wyobrażasz?
-Rzuć to w cholerę. Wyjedź ze mną do Macheraty. Ja Cię kocham...Ja bez Ciebie nie wytrzymam.... Wiem, że zachowałem się jak dupek i byłem dla Ciebie przez ostatni rok. Ale pomyśl czy warto to wszystko przekreślić? Pamiętasz nasze wspaniałe chwilę... Pamiętasz jak się poznaliśmy, pamiętasz jak Ci się oświadczyłem, pamiętasz nasz ślub??-zapytałem się.
-Nie samymi wspomnieniami człowiek żyje Bartek.-powiedziałam.
-Proszę...Powiedz, że mi się to śni i, że jak się obudzę będziemy leżeli w naszym łóżku, w naszym domu w Nysie.-powiedziałem i nagle się rozpłakałem.
-Barteek...Chcesz chusteczki?-zapytała moja żona.
-Proszę, przytul mnie-powiedziałem tylko, bo już nie dawałem rady.
Czułem, że już nie będziemy razem,a moje życie się rozpada. Już nie będzie tak jak dawniej. Już nie będziemy bawić się we 3 z Kubą ani wylegiwać się do południa w wolnych dniach w naszym domku w Nysie. Nie będziemy już chodzić na rodzinne obiady do moich rodziców.
-Bartek... Nie płacz. Wszystko będzie dobrze.
-Proszę. Wróć do mnie. Rzuć tą prace w cholerę i pojedź ze mną do Macheraty. Stwórzmy rodzinę.
-Bartek......Ja nie mogę.-powiedziała Klaudia i się ode mnie odsunęła.
-Dlaczego? Proszę. Powiedz. Ja obiecuję, że się zmienię. Możemy nawet pójść na tą terapie małżeńską do psychologa bylebyś do mnie wróciła. Klaudia ja Cię błagam. Ja nie wytrzymam...
-Bartek....Co ty wyprawiasz?-spojrzała w moje oczy.
-Ja po prostu nie mogę pozwolić, żeby najważniejsza kobieta w moim życiu ode mnie odeszła.-powiedziałem i przysuwałem się do niej,aż w końcu nie wpadła plecami na biurko i nie miała drogi ucieczki.-Ja Cię naprawdę kocham.-powiedziałem i musnąłem jej usta.
Najpierw powoli i z obawą, że mnie odtrąci i wszystko będzie stracone ale gdy zdałem sobie sprawę, że wcale nie sprzeciwia się moim pocałunkom zacząłem robić to coraz namiętniej.
W końcu Klaudia mnie od siebie odepchnęła i powiedziała:
-Bartek...To nie jest takie proste.
-Wiem ale przecież po to jesteśmy rodziną, żebyśmy to przezwyciężali. Proszę Cię. Daj mi jeszcze szansę. Proszę.-powiedziałem obejmując ją szczelnie w moich ramionach tak, żeby więcej mi nie uciekła.-Wyjedziesz ze mną do Macheraty?
-Wyjadę Bartek.-powiedziała drżącym głosem po czym się rozpłakała.
Matt
Cieszyłem się, że Klaudia wyjaśni sobie wszystko z Bartkiem i wreszcie nie będzie tego całego naszego ukrywania się. Szczerze odkąd byłem z Klaudią w "związku" miałem ochotę wykrzyczeć wszystkim, że kocham ją jak wariat i, że chcę z nią spędzić resztę życia.
 Miałem nadzieję, że szybko Klaudia mu powie, że nie chcę utrzymywać z nim kontaktu i, że ma go dość, że nie chcę go znać, bo bardzo ją skrzywdził i mogą się kontaktować już tylko przez adwokatów, bo ona zostaje ze mną w Kazaniu.
Wiedziałem co prawda, że nikt nie może się dowiedzieć o mnie i Klaudii przed rozwodem  ale z dnia na dzień kochałem ją coraz bardziej. Z dnia na dzień była dla mnie czymś bardziej niezbędnym. Nie mogłem wytrzymać paru godzin bez jej towarzystwa.
 Odkąd ją znam zupełnie nie w głowie są mi jakieś jednorazowe przygody z jakimiś paniusiami z nocnych klubów i chcę być tylko z nią.
 Jeszcze żadnej dziewczyny nie kochałem tak jak jej. Ona pokazała mi co to znaczy miłość i jak to jest gdy zależy Ci na drugiej osobie.
Chcę od razu po rozwodzie zapytać się jej czy możemy już zostać tak oficjalnie razem,
a potem czy nie chciałaby się do mnie przeprowadzić, bo przecież to męczące, że mieszkamy
 tak blisko siebie ale jednak mam wrażenie, że przez to wszystko tracę tylko czas,
 który mógłbym z nią spędzić. Nie chcę zniszczyć swojej szansy z taką dziewczyną,a potem zadręczać się, że coś zrobiłem źle, więc zaraz po rozwodzie zaproponuję jej oficjalnie związek,a potem będę starał się z nią rozwijać to uczucie stopniowo i krok po kroczku.
*
Badababum! Zaskoczone? I o to chodzi. Dobra teraz tak jak będzie 10 komentarzy dodam następny rozdział. Dziękuje, dobranoc ;*
Znaczy piszcie jeszcze w komentarzach co czujecie odnośnie tego rozdziału i tego jak postąpiła Klaudia  i z kim powinna być ;D

sobota, 12 października 2013

Rozdział 6

                                                                       Życie składa się z falstartów.
Klaudia
Zdradziłam go z jego kolegą.  Serce mi pękało gdy pomyślałam, że zdradziłam tego mojego kochanego Bartusia, który wskoczyłby ze mną w ogień. Teraz muszę pogodzić się, że Bartka już nie ma, a w jego miejsce wstąpił okropny skurwiel potocznie zwany moim mężem. Nie miałam już nawet siły wykłócać się ostatnimi czasy o jakieś drobnostki, bo nie miałam na to siły i chęci.
Nagle poczułam, że Anderson się do mnie przytula:
-Nie śpisz już?-zapytałam.
-Nie-odpowiedział i pocałował mnie w usta, a ja wtedy poczułam się jak zwykła dziwka.
-Matt wiesz, że ja mam męża??
-Jakoś go tu nie widzę.-zakpił.
-Ale on jednak gdzieś jest. Żyje i nie jest świadomy, że go zdradziłam.-powiedziałam z żalem w głosie.
-Nie sądzisz, że mu się zależało, za to jaki był?-zapytał.
-Wiem, że nie zachowywał się wobec mnie fair. i ostatnimi czasy nawet się do siebie nie odzywamy ale ja czuję, że postępuje jak ostatnia suka, bo go zdradzam.
-Nie mów tak. Wiesz, że to on w tym związku był zawsze nie fair.  Zawsze on zachowywał się jak skończony dupek,a ty próbowałaś to ratować. Tylko, że zapamiętaj sobie, żeby uratować związek potrzeba chęci dwóch stron.-powiedział i musnął mój policzek.
- Wiem ale...... Muszę do niego zadzwonić....
-Powiesz, że się ze mną kochałaś?
-Nie przez telefon.-powiedziałam.
-Będziesz miała okazję, bo za miesiąc będziemy grać mecz z jego Lube. W lidze mistrzów.
-Wiem wczoraj jak z nim gadałam o rozwodzie powiedział mi, że pogadamy na spokojnie jak przyjedzie na mecz do Kazania za miesiąc.
Moje życie niesamowicie się pokomplikowało. Kochałam Matt'a ale byłam żoną Bartka. Anderson starał mi uświadomić na każdym kroku, że ten rozwód to nie moja wina. Niestety jego opowiadanie mnie nie uspokajało, bo ja czułam się winna. Pomimo tego, że Bartek jest jaki jest to mnie nie zdradził i był ze mną szczery. Z Matt'em postanowiliśmy, że na razie nie będziemy nikomu mówili, że jesteśmy razem. Było by przecież za dużo zamieszania, że była żona Bartka Kurka spotyka się z Matt'em Andersonem.
Mecz z Lube jest za dwa tygodnie. Bartek do mnie dzwonił. Przepraszał, prosił, błagał robił wszystko żebym tylko do niego wróciła, ale ja chociaż czułam się winna to wiedziałam, że chcę być z Matt'em. To on był tym kogo mi brakowało, on dawał mi bezpieczeństwo i to z nim chciałam być. Nie wiem czy go kocham. Teraz wszystko jest dla mnie za trudne, bo przecież chcę być z Matt'em ale jestem żoną Bartka.Przerwałam moje poranne rozmyślenia i wstałam zaspana z łóżka po czym udałam się do łazienki. Wzięłam tam prysznic, założyłam odpowiedni strój, bo poranki w Zenicie są bardzo zimne. Zresztą nie tylko poranki, bo całe dnie ale zawsze lubiłam taki klimat. Byłam przeciwieństwem Bartka. On kochał tropiki i plaże.  Zrobiłam lekki makijaż i umalowałam usta moją szminką, która  najbardziej podobała się Bartkowi. Zresztą sama ją od niego dostałam. Teraz nie wyobrażam sobie makijażu bez niej.
Gdy już byłam gotowa i czekałam w kuchni, pijąc herbatę  aż Matt zjawi się już w moim domu gotowy  Niebawem zjawił się po mnie i ruszyliśmy w drogę na hale. Trening minął szybko. Ja przesiedziałam prawie cały w moim gabinecie wypełniając jakieś papierki. Tylko raz zrobiłam sobie przymusową przerwę, bo do mojego gabinetu przyszedł Michajłow ze spuchniętym palcem.
Gdy już wróciłam razem z Mattem pod nasz blok umówiliśmy się, że przyjdę dziś do niego na kolację i spokojnie sobie porozmawiamy. Chyba najbardziej ceniłam w nim, że mogę powiedzieć mu o wszystkim, a on się nie zdenerwuje tylko mnie wysłucha i doradzi.
Bartek
Całkiem się załamałem od pory gdy Klaudia powiedziała mi, że chcę rozwodu. Nie wiedziałem co zrobić z moją osobą. Pisałem i rozmawiałem z Klaudią dwa razy dziennie, bo nie chciałem tego rozwodu. Chciałem jej uświadomić, że nie wszystko stracone i, że może być jeszcze lepiej. Wszystko byłoby dobrze gdyby o sobie nie dała znać Agata.
Wykonywała już do mnie 6 połączenie od rana. Chciałem znów odrzucić ale wiedziałem, że takim sposobem nie da mi sposobu, aż do mojej śmierci.
-Co ty ode mnie chcesz?-zapytałem znudzony.
-Bartuś...Może tak milej? Chyba, że chcesz, żeby twoja małżonka dowiedziała się co działo się na meczach ligi światowej we Francji.
-Daj mi spokój. Okey? Nie obchodzi mnie już, czy ona się dowie o tej zdradzie czy nie i tak powiedziała mi, że chcę rozwodu. Więc nie dzwoń, nie pisz i daj mi spokój, bo mam Cię kobieto w dupie. Przypomnij mi dlaczego ja poszedłem wtedy z tobą do łóżka? Bo za Chiny nie mogę pojąć.- odgryzłem się jej i rzuciłem telefon w kąt po czym dalej poszłam spać.
Całe dnie spędzałem śpiąc albo na treningach. Liczył się dla mnie tylko mecz z Kazaniem. Chciałem tylko spotkać się z Klaudią i wszystko wyjaśnić, bo chciałem zacząć od zera. Nic się dla mnie już nie liczyło tylko, żeby była przy mnie i żebyśmy zaczęli od nowa. Bo chciałem tylko tego.
Wiem, że w naszym małżeństwie były gorsze chwilę. Że ją okłamywałem ale chcę żebyśmy  znów byli razem. Przecież prawdziwe małżeństwo wszystko sobie wybaczy, a ja wiem, że my właśnie jesteśmy takim małżeństwem i chociaż nie mamy dzieci to jesteśmy rodziną.  Chociaż czasem się pokłócimy no i może ta moja zdrada też nie była fair ale gdy ma się chęci można sobie wszystko wybaczyć.
Matt 
Gdy już wróciłem z treningu zaprosiłem Klaudie do mnie na kolację. Planuję z nią dziś spędzić miły wieczór i pogadać przy lampce wina. Sam jeszcze nie mogę pojąć jak mogłem się tak zmienić. Nie dość, że pierwszy raz się w kimś zakochałem to w dodatku wiem, że nie powinniśmy tego robić, bo ona ma męża ale jednak to jest silniejsze od nas. Nasz "związek", bo chyba to uczucie mogę określić mianem związku jest wspaniałe. Przeżywamy ze sobą wspaniałe chwilę. Zawsze gdy chcę pogadać mogę na nią liczyć i ona chyba też na mnie, bo staram się żeby nie dusiła w sobie uczuć, a mówiła mi to co czuję.
Na kolację przygotowałem moje ulubione pesto, które przy okazji dowiedziałem się, że lubi też Klaudia.
Usiedliśmy przy stolę i zaczęliśmy rozmawiać:
-Chciałeś o czymś ze mną porozmawiać??
-Tak...Widzisz... Chciałem się zapytać jak idzie sprawa z twoim rozwodem?-zapytałem się i uśmiechnąłem.
-Bartek prosił mnie żebym nie składała żadnych papierów do naszego meczu z Zenitem, bo chcę ode mnie osobiście się dowiedzieć co myślę o tym rozwodzie, czy to ostateczne wyjście i co było powodem dla, którego chcę wziąć ten rozwód.
-Rozumiem. Już za tydzień wszystko się wyjaśni.-na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Tak wszystko się wyjaśni-odpowiedziała Klaudia.
- Cieszę się, że Cię poznałem.-powiedziałem nie wiadomo z jakiego powodu.
-Ja też.
-Dużo dla mnie znaczysz- ciągnąłem dalej.
- Ty dla mnie też.-odpowiadała dziewczyna.
- Kocham Cię i chcę z tobą być. Nie zranię Cię jak Kurek i będę Ci wierzył. Musisz nam dać tylko szanse.-powiedziałem i w ciągu sekundy byłem przy niej i całowałem ją w usta.
-Matt...Ja mam męża.-powiedziała między moimi pocałunkami.
-Zapomnij o nim. Chociaż dziś.-powiedziałem i wziąłem ją na ręce po czym znaleźliśmy się w mojej sypialni.
*
 No witajcie! Oddaję 6 w wasze ręce i w sumie nie wiem jak mi wyszła. Chyba średnio ostro. No ten...Nie wiem co tu jeszcze napisać.
O! Chcę was bardzo poprosić o komentowanie, bo to motywuje!

środa, 2 października 2013

Rozdział 5

Czasem coś się kończy,a coś zaczyna.
Klaudia
To co stało się poprzedniego wieczoru nie powinno mieć miejsca to było niemoralne i nieetyczne. Teraz leżałam i spoglądałam na widok za moim oknem. Zastanawiałam się czemu wczoraj Anderson mnie pocałował i czemu nie układa się w moim małżeństwie.  Kiedyś tak wyglądał mój ideał. Opiekuńczy szatyn o nieziemskich oczach i zabójczym uśmiechu kiedyś moim ideałem wydawał się Bartek a teraz? Teraz coraz częściej myślę o moim ideale jakby był to Matt, a nie chcę tak myśleć, bo mam Bartka i jestem jego żoną. Wiem, że "mam Bartka" to nie jest odpowiednie stwierdzenie w danej sytuacji ale dalej to jednak mój mąż. Chociaż od tych feralnych Mistrzostw Europy nie wiem nawet czy żyje i jak podoba mi się w klubie. Naprawdę od tego cholernego wyjazdu Bartka do Moskwy zmienił się nie do poznania. Nie był już tym czułym i kochającym facetem. Nie był już sobą i nie był już moim ideałem. Jego oczy nie miały tego cholernego błysku, który tak kochałam ponadto,  nie uśmiechał się do mnie tak jak kiedyś. Przez chwilę myślałam, że kogoś ma. To by tłumaczyło tą zmianę nastawienia do mnie. Nawet się go kiedyś zapytałam czy jest jakaś inna kobieta, bo byłam już praktycznie zdecydowana by odejść. On jednak zaprzeczył wszystkim moim podejrzeniom i powiedział, że to ja jestem jego jedyną miłością. A teraz? Sama już nie wiem co jest teraz. Sama już nie wiem nawet czemu zatrzymałam Andersona. W głębi duszy potrzebowałam czułości w głębi duszy chciałam, żeby mnie pocałował. W głębi chciałam, żeby był teraz obok mnie. Wiem, że jestem żoną Bartka. Wiem, że myśląc w ten sposób o Macie zachowuje się jak rasowa kurwa. Wszystko to wiem. Zdaję sobie z tego sprawę. Postanowiłam dzisiaj poukładać swoje sprawy. Wieczorem zadzwonię do Bartka. Powiem mu, że chcę rozwodu, że to nie ma sensu, że się zmieniliśmy i nie jesteśmy tymi samymi ludźmi co parę lat temu, że się zmieniliśmy,a ten sezon, który mieliśmy dać na odsapnięcie od siebie nas zniszczył...
Bartek
Na Mistrzostwach Europy źle się stało. Nie potrzebnie wtedy się na niej wyżyłem ale przecież
 byłem sfrustrowany, a ona mnie jeszcze dobijała, że Włosi lepiej grali, że mieli więcej szczęścia i
 lepszy dzień.Teraz siedząc w moim mieszkaniu w Italii i obracając w ręku telefon zastanawiam się czy zadzwonić. Prawda była taka, że czułem się trochę winy ale ona mogła nie dodawać jeszcze więcej oliwy do ognia przecież wiedziałem doskonale, że spierdoliłem. Nie musiała mi mówić jeszcze raz. Wystarczyło wtedy, że byłem na językach całej Polski. Teraz pewnie przemyślała sobie co wtedy powiedziała nie tak i co ja powiedziałem nie tak. Emocje opadły i możemy spokojnie i jak ludzie porozmawiać. W końcu zdecydowałem się zadzwonić. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci w końcu odebrała:
-Halo.
-Cześć kiciu.
-Bartek? Co się stało, że raczyłeś zadzwonić?-powiedziała z wyraźną niechęcią w głosie.
-Chcę Cię przeprosić.
-Myślisz Bartek, że twoje przepraszam coś da....-usłyszałem jak wzdycha.
-Coś się stało?-zapytał.
-Ja chcę rozwodu.-powiedziała na jednym wydechu, a ja zamarłem.
-Jak to chcesz rozwodu? Kiciu... Wiem, że często się kłócimy ale to nie jest powód, żeby od razu się rozwodzić. W tych czasach nie ma pary, która się nie kłóci.
-Bartek-znów westchnęła.-Nie rozumiesz, że nie mam siły, żeby się z tobą kłócić, że to parę tysięcy kilometrów różnicy nas zniszczyło, że wybaczyłam Ci, bo nie miałam ochoty się z tobą ciągle kłócić, bo byłam zmęczona. Czułam się w twoich rękach jak worek treningowy.
-Przecież nigdy Cię nie uderzyłem...-powiedziałem skołowany.
-Wiem ale zrozum, że jest przemoc psychiczna i fizyczna. Ty używałeś tej psychicznej, a że ja mam słabą psychikę to nie mogłam sobie z tym poradzić. Przykro mi Bartek.
-Zrobisz coś dla mnie ostatni raz?-zapytałem ze łzami w oczach.
-Co tylko chcesz Bartek.-odpowiedziała Klaudia.
-Wstrzymaj się jeszcze z tym pozwem rozwodowym.  Jak przyjadę na mecz do Kazania to porozmawiamy. Chcę żebyś powiedziała mi prosto w oczy czemu chcesz tego rozwodu. Możesz to dla mnie zrobić?-zapytałem.
-Jasne, Bartek.-odpowiedziała.
-Możemy też normalnie ze sobą  gadać i pisać jakbyśmy byli przyjaciółmi?-zapytałem,a po moich policzkach płynęły łzy.
-Jasne Bartek. Muszę już kończyć. Naprawdę.
-Jasne pogadamy jak będę w Rosji-powiedziałem i  rozłączyłem się.
Usiadłem na kanapie po czym przetarłem dłońmi twarz.... Poczułem niekontrolowany przypływ furii. Zepsułem wszystko co miałem, zepsułem swoje małżeństwo, zepsułem całe swoje życie przez parę słów wypowiedzianych za dużo i przez parę głupich decyzji... Nagle poczułem, że to nie ma sensu, poczułem w sobie niekontrolowaną złość i rzuciłem telefonem o ścianę tak, że rozwalił się na 3 części.
 Wstałem z kanapy i zacząłem rzucać wszystkim co się stało. Potem poszedłem do barku z, którego wyciągnąłem pół litra.  Dalej nic już nie pamiętam, bo urwał mi się film.
Matt
 Kocham Klaudie. Teraz jestem tego pewien. Kocham jej zapach perfum, jej malinowe usta, jej wielkie brązowe oczy i dziękuje Bogu, że zaplanował mi, żebym poznał taką kobietę jak ona. Dopiero przy niej zrozumiałem co to znaczy prawdziwe uczucie, co to znaczy kogoś kochać, wskoczyć za kogoś w ogień i wspierać gdy jest na samym dnie. Wszystkich tych rzeczy nauczyłem się dopiero przy Klaudii. Teraz idąc do jej mieszkania spotykam ją w ciekawym stanie. Siedzi na kanapie i wpatruję się w jeden punkt,a tym punktem była fotografia jej i Kurka podczas ślubu. Przysiadłem się do niej i zapytałem:
-Stało się coś?
-Powiedziałam Bartkowi o tym, że chcę rozwodu.
-Jak zareagował?
-Był smutny i przybity, żal mi go Matt.-spojrzała mi prosto w oczy.
-Nie smuć się. Ten rozwód to nie twoja wina.-powiedziałem siadając obok niej.
-Poprosił mnie jeszcze o jedną rzecz, a ja się zgodziłam.
-O co Cię poprosił?
-Żebym wstrzymała się z wysłaniem pozwu rozwodowego, aż do meczu, bo chcę usłyszeć prosto w oczy dlaczego chcę rozwodu.-powiedziała,a jej oczy się zaszkliły.
-Przepraszam Cię Klaudia. Nie chciałem Cię wtedy pocałować nie chciałem być chamem. Chciałem Cię właśnie za to przeprosić.-powiedziałem i wręczyłem jej pudełko "merci".
-Nic się nie stało Matt.-uśmiechnęłam się,-To były po prostu emocje,a ten nasz pocałunek pomógł mi uporządkować moje życie i zrozumieć, że związek z Bartkiem to już tylko jeden
głupi papier.-powiedziałam.
-To przez ten pocałunek bierzecie rozwód?
-Nie Matt.To nie o to chodzi. To chodzi o bardziej skomplikowane rzeczy.-powiedziała i spojrzała się na mnie.
-Nie patrz się na mnie.-powiedziałem.
-Czemu??
-Bo wtedy nie mogę się oprzeć, żeby Cię pocałować.
-To się nie opieraj tylko to zrób.-powiedziałam,a on był najpierw trochę zaskoczony ale natychmiast wpiął się w moje usta i zaczął je muskać.
-Cholera.-powiedziała odrywając się ode mnie.- Matt...Ja chyba.....My chyba.....Nie powinniśmy. Poniosło mnie......Ja mimo wszystko jestem żoną Bartka. Nie chcę, żeby wyrzuty sumienia dręczyły mnie do końca życia.-powiedziała.
-Olej teraz te wszystkie zasady. Zapomnij o całym świecie. Zajmij się tylko
 sobą i mną.Jakby cały świat nie istniał i byłbym tylko ja.-powiedziałem coraz zachłanniej wpijając w jej usta.
-Matt...-starała się powiedzieć.
-Nie mów dziś już nic.- wyszeptałem i całowałem ją dalej kierując się do jej sypialni.
*
Badabum! No to takie gówno, bo nie powiem, żebym była z tego zadowolona. Rozdział taki jakiś niejaki....Niby rozwodzi się z Bartkiem i czuję się cholernie nieszczęśliwa ale wieczorem jak przychodzi Matt chcę czegoś więcej.! Boże! Co ja za gówno napisałam! No cóż obiecałam, że jak bd 6 komentarzy to dodam następny. Ja słowa dotrzymuję także...Macie cieszcie się... Chociaż mam wrażenie, że tego gówna niestety nie można nazwać rozdziałem.

poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 4

                                                       Gdy nic nie idzie po naszej myśli
Klaudia
Minęły już  3 tygodnie odkąd przyjechałam do Rosji.Z Mattem się zaprzyjaźniłam. To bardzo fajny chłopak. Zawsze mi pomagał gdy tego potrzebowałam. Z Bartkiem się nie kłóciłam. Może dla tego, że rozmawialiśmy z sobą raz na 3-4 dni. Cały czas zastanawiałam się czy to ma sens. Jeszcze dobrze sezon się nie zaczął, a my się już i tak nie mieliśmy ze sobą prawie kontaktu.  Teraz gdy zakończyła się faza grupowa wyjeżdża na ME. Przybywałam właśnie na lotnisku w Gdańsku skąd miała odebrać mnie moja mama. Dawno nie byłam w rodzinnym Gdańsku.  Ostatnio chyba jak Polacy grali z Argentyną w ramach Ligi Światowej. Przywitałam się z mamą i pojechałyśmy w stronę domu. Tam czekał na mnie już mój tata. Przywitałam się z nim, a potem zajęliśmy się  jedzeniem obiadu.  Zaczęło się też przesłuchanie mojej mamy:
-Jak tam w Rosji?-zapytała.
-Dobrze.-odpowiedziałam.
-Zaprzyjaźniłaś się tam z kimś?
-Tak. W klubie pracuje też taka fizjoterapeutka, Ma na imię Sasha. Miła z niej dziewczyna. Czasem razem wychodzimy na miasto.
-To dobrze.-odpowiedział tata.
-A jak sąsiedzi?
-Mieszkam obok Matta Andersona. Zaopiekował się mną i pokazał Kazań.
-Klaudia czy ty czase....-chciała zapytać mama, ale jej przerwałam.
-To tylko kolega. Naprawdę myślisz, że mogłabym zdradzić Bartka?
-Oczywiście, że nie.-odpowiedziała.-Tylko wiem, że jest wam ciężko i ty jako kobieta możesz....-znów jej przerwałam.
-Mamo, proszę Cię.Skończ. Matt to tylko kumpel. Jestem żoną Bartka i zostanę nią już zawsze.
-Ale moim zdaniem to źle, że ty będziesz w Rosji, a on we Włoszech.
-Mamo, ale myślisz, że ja też chcę żeby Bartek był tak daleko mnie? Najchętniej to teraz spakowałabym się i była blisko niego.-skłamałam, bo nie czułam już takowej potrzeby.
- Daj jej już spokój Ewa.-powiedział mój ojciec.-Jej jest już wystarczająco ciężko.-starał się mnie bronić.
-Dobrze. A idziesz dziś spotkać się z Bartkiem?-zapytała się mnie.
-Nie.-odpowiedziałam, a mama popatrzyła na mnie zaszokowana.-Anastasi wymaga od nich kompletnej koncentracji przed jutrzejszym meczem i chłopacy mają dziś zakaz spotykania się z bliskimi.-odpowiedziałam.
-To kiedy się spotkacie?-pytała dalej.
-Jutro po meczu.-odpowiedziałam.-Przepraszam ale pójdę już do swojego pokoju, bo jestem zmęczona podróżą.
-Dobrze-odpowiedzieli na raz, a ja wstałam.
Udałam się do mojego pokoju i rzuciłam na łóżko. Długo rozmyślałam jak wygląda teraz moje małżeństwo i czy to ma sens. Przecież tak naprawdę to Matt staję się mi bliższy od Kurka.
Nagle w moim pokoju pojawił się tata.
-Co tam?-zapytałam znów wtulając się w poduszkę.
-Chyba czas szczerze porozmawiać.-mówił.
-Przecież przed chwilą skończyliśmy rozmawiać
-Daj spokój... Wiem, że coś Cię trapi. Umiem Ciebie i Adama przejrzeć na wylot. Zapomniałaś?
-Nie... Wiem, że ty to taki wykrywacz kłamstw.-zaśmiałam się przypominając, że za każdym razem gdy próbowaliśmy okłamać tatę z moim bratem łapał nas na tym.
-No to co Cię trapi?-zapytał.
-Nie wiem czy moje małżeństwo z Kurkiem ma sens. Ja czuję się cholernie samotna w Rosji. Znaczy brakuje mi tam kogoś bliskiego i coraz częściej zastanawiam się czy to przetrwa. Staraliśmy sobie z Bartkiem wmówić, że to tylko jeden sezon, ale teraz widzę,, że to aż jeden sezon i nie wiem co mam zrobić. Rozmawiamy ze sobą dwa razy w tygodniu jak dobrze pójdzie i prawie każdy telefon kończy się jakąś kłótnią. Ja nie mam siły tak żyć.
-Wiem, że jest Ci trudno- ojciec pogłaskał mnie po głowie, a ja się tylko do niego przytuliłam i rozpłakałam.
Prawda była taka, że cały czas głowę zaprzątał mi Matt Anderson i ten jego cholerny uśmiech i błysk w oku.
Nic nie idzie po mojej myśli.
Bartek 
Przez fazę grupową mistrzostw Europy przebrnęliśmy bez większych problemów. Było tylko trochę nerwów jedynie z Francją ale i tak wygraliśmy ten mecz 3:2.
Tak jak umawiałem się z Klaudią, że gdy wyjdziemy z grupy ona przyjedzie na baraże i się spotkamy. Nosiło mnie, żebym tylko się z nią spotkać. Nie mogłem się doczekać aż w końcu dotknę jej  gładkiego policzka i zatopię się w jej malinowych ustach.
Dziś był ćwierćfinał. Graliśmy w nim z Bułgarami. To ciężcy przeciwnicy tym bardziej pamiętamy jeszcze co zdarzyło się w Warnie w tym roku. Ja nie mogłem się na niczym skupić. Patrzyłem tylko na Klaudie. Szczęście, że chłopacy byli w miarę ogarnięci i sobie radzili. Chyba tylko dzięki nim wygraliśmy 3:1. Ja od razu po meczu skierowałem się w stronę band i  mocno przytuliłem Klaudie po czym wpiłem się w jej usta.
-Tęskniłem.-powiedziałem.
-Ja też tęskniłam.-odpowiedziała szatynka.
Coś mi jednak w niej nie pasowało. Nie cieszyła się, ani nie miała tego swojego cholernie pociągającego błysku w oku.
-Coś się stało?
-Niee...Leć do chłopaków spotkamy się później przed halą.-uśmiechnęła się,a potem poszła w stronę wyjścia.
Klaudia wydała mi się taka inna. Dziwna jak nie moja żona. Rozdałem więc tylko kilka autografów i pobiegłem do szatni się przebrać.
15 minut później wychodziłem właśnie z hali, a Klaudia rozmawiała z kimś przez telefon. Gdy zobaczyła, że stoję koło niej uśmiechnęła się zakończyła rozmowę i powiedziała:
-Twoja mama kazała Ci pogratulować.-uśmiechnęła się.
-Olać mamę. Teraz chcę spędzić z tobą trochę czasu-odpowiedziałem i znów ją pocałowałem.
Spędziliśmy razem dwie godziny spacerując po Gdańsku i rozmawiając. Szczerze? Mam mieszane uczucia czy dobrze zrobiłem, że rozwiązałem kontrakt z Dynamem i, że pozwoliłem jej pracować w tym Kazaniu.  Tęsknię za nią jak cholera  ale gdy już przy mnie jest to wydaję się taka dziwna. Taka inna jakby cały czas coś zaprzątało jej głowę. Odprowadziłem ją do domu. Potem czule się pożegnaliśmy i wróciłem sam do hotelu rozmyślając o tej sytuacji.
Mistrzostwa Europy zakończyły się dla nas na meczu o 3 miejsce w Kopenhadze. Znów zwaliłem. Przegraliśmy z Włochami 3:2 i w dodatku znów wyżyłem się na Klaudii, która mi towarzyszyła.
-Zwaliłem.-powiedziałem siadając na hotelowym łóżku.
-Nie prawda. Daliście z siebie wszystko. Kibice są i tak z was dumni.-odpowiedziałam.
- Ja nie jestem z siebie dumny.-powiedziałem zły- Zjebałem na maksa!
-Bartek nic nie zjebałeś. Po prostu pomyśl, że Włosi byli od was dzisiaj lepsi. Mieli lepszy dzień. Lepiej grali i mieli więcej szczęścia. Może na następnej imprezie
 gdy będziecie z nimi grać to wy będziecie lepsi.-tłumaczyła mi.
-Ale to my byliśmy lepsi! Nam należał się ten medal i my powinniśmy go zdobyć do jasnej cholery! Robiłem wszystko co w swojej mocy i nawet nie mam tego głupiego krążka na szyi! Nie po to przez tyle czasu się przygotowałem, żeby wyjechać stąd bez niczego!-krzyczałem jej prosto w twarz.-A jak tak wielbisz tych Włochów i mówisz, że zagrali cudowny mecz i byli tacy świetni to może tam poszukaj sobie męża!-krzyczałem na nią.
-Chyba niedługo będę musiała.-powiedziała ze łzami w oczach i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.
To najgorszy dzień świata. Nic nie idzie po mojej myśli.
Matt 
Gdy Klaudia wróciła z mistrzostw Europy była wyraźnie przybita. Chciałem z niej wyciągnąć co się stało w drodze na hale ale to nic nie dało.  Zawsze odburknęła, że to się źle czuję albo ma gorszy dzień.
Dowiedziałem się dopiero gdy pewnego wieczoru chciałem wyciągnąć ją na spacer. Zapukałem do jej drzwi,a ona otworzyła. Miała czerwone oczy od płaczu i czerwony nos,a jej piękne malinowe usta drżały.
-Co się stało?-zapytałem przytulając ją do siebie.
-Pokłóciłam się z Bartkiem. Poważnie... To chyba nasz koniec.-wyszeptała i się rozpłakała, a ja?
Nie wiedziałem co zrobić. Z jednej strony się cieszyłem, że jest chyba wolna ale z drugiej smuciłem się, że jej dotychczasowe życie legło w gruzach.
-Wszystko się ułoży. Jak nie z Bartkiem to z kimś z kim będziesz naprawdę szczęśliwa.-powiedziałem.
-Matt...Ja byłam z nim szczęśliwa.
-Kiedy ostatni raz poczułaś się z nim szczęśliwa? W dniu waszego ślubu?-zapytałem.
-Niee....Jak byliśmy na wakacjach na Kubie.-powiedziałam.
-Kiedy to było?-zapytał się mnie.
-Początek maja.-odpowiedziałam.
-A potem jak się przy nim czułaś?
-Czułam się jak jego worek treningowy.
-Kurek Cię bił?
-Nie..Ale wystarczyło, że coś nie szło po jego myśli,a na mnie zaraz krzyczał.-powiedziała dziewczyna i wtuliła się we mnie jeszcze mocniej.
Wtedy wiedziałem, że naprawdę ją kocham. Oddałbym wszystko, żeby była szczęśliwa i, żeby kochała mnie jak kocham ją.
-Wszystko będzie dobrze.-powiedziałem głaszcząc jej plecy.
-Nie dość, że na mnie nawrzeszczał, że jak podoba mi się tak bardzo styl gry chłopaków z Italii i tak bardzo ich lubię to żebym tam poszukała męża to jeszcze się do mnie nie odzywa.Nie wiem może to moja wina? Może to ja powinnam go przeprosić?
-Nie on powinien to zrobić.-powiedziałem,a nasze oczy się spotkały.
-Brakuje mi go Matt... Brakuje mi jeo  cholernego ciepła.-powiedziała,a ja zacząłem przybliżać swoją twarz do jej.
-Jest wiele lepszych mężczyzn niż on jeszcze ułożysz sobie życie-powiedziałem i musnąłem jej usta.
-MATT! Co ty kurwa robisz?! Popieprzyło Cię! Jestem żoną Bartka.
-Ale jak się przy nim czujesz? Ja jestem od niego dużo lepszy to ja mogę Ci dać te cholerne ciepło to przy mnie możesz być zawsze blisko. To na mnie możesz liczyć, a nie na Kurka. Jestem od niego lepszy!
-Ale to Bartek jest moim mężem nie ty!-wykrzyczała i zatrzasnęła drzwi przed moją twarzą.
-Ale Klaudia......-westchnąłem po czym walnęłem pięścią w ściane i udałem się do siebie.
*
Heeej! Macie dziś 4 jeżeli oczywiście ktoś to czyta. Bo komentować to nikt nie komentuje. No to powiem wam tak. Kiedy dodam następny rozdział zależy od was. Czekam na 6 komentarzy pod postem (Oczywiście nie licząc moich komentarzy) i dodam następny ;D

sobota, 14 września 2013

Rozdział 3

Jak to jest się zakochać? 
Klaudia
Rano razem z Matt'em poszłam na hale. Muszę mu się jakoś odwdzięczyć za to, że mi tak pomaga i nie oczekuje nic w zamian. Przecież wiem doskonale, że każdy siatkarz po przyjściu z treningu marzy tylko by się przespać albo poleniuchować, a on otaczał mnie opieką jakbym była jego młodszą siostrą. Po treningu na, którym zapoznałam się z siatkarzami, którzy obecnie nie trenują na mistrzostwa Europy  wróciłam razem z Mattem. 
Odpaliłam laptopa tylko zobaczyć, czy Kurek jest niedostępny chociaż wiedziałam, że to nierealne, bo o tej godzinie w Spale wydawane są obiady. Wzięłam tylko torbę na zakupy i poszłam do supermarketu. Kupiłam w nim dobrego szampana  oraz truskawki w czekoladzie, bo wczoraj Matt wyznał mi, że jest "truskawkoholikiem" o ile coś takiego istnieję. W każdym razie dowiedziałam się, że lubi truskawki. Potem postanowiłam przygotować coś prostego na obiad wahałam się między mrożoną pizzą do odgrzania,a spaghetti. W końcu wybrałam tą drugą opcje. Kupiłam wszystkie potrzebne mi składniki, zapłaciłam i wróciłam do mieszkania.  W trakcie gotowania obiadu rozdzwonił się mój telefon. Dzwoniła moja mama i maglowała mnie czy podoba mi się mieszkanie, czy już kogoś poznałam itd. 
Po 10 minutowej spowiedzi zabrałam się dalej za gotowanie obiadu. 
Gdy skończyłam obiad stwierdziłam, że mogę zaprosić Matt'a. Naprawdę byłam wdzięczna za to co robi dla mnie. Czułam się bezpiecznie, gdy wiedziałam, że zawsze mogę zapukać do drzwi obok, a Matt pomoże mi w tym co będę chciała. Potrzebowałam tego ostatnimi czasy. Zapukałam lekko do drzwi. Po chwili pojawił się w nich siatkarz:
-Co tam Klaudia?-zapytał wymawiając z trudem moje imię. 
-Masz chęć na obiad gotowany przeze mnie w moim towarzystwie?-zapytałam. 
-Nie chcę robić Ci problemu.
-Dla mnie to i tak nie problem. Zawsze będzie raźniej jak zjemy we dwójkę. No nie daj się prosić. Niech to będzie zapłata za oprowadzenie mnie po mieście i męczenie się ze mną w drodze na trening i z treningu. 
-Po 1. Ja nie robiłem tego, żeby dostać zapłaty. Po.2 Ja się wcale z tobą nie męczyłem w drodze z treningu i na trening...-mówił, a ja mu przerwałam. 
-Ja wiem swoje jaka potrafię być nieznośna.-powiedziałam-Chodź.-złapałam go za rękę i wciągnęłam do swojego mieszkania. Zjedliśmy obiad. 
-Matt?
-Tak?-odpowiedział siatkarz. 
-Co robisz dziś wieczorem?-zapytałam. 
-A co chcesz się umówić na randkę? Nieładnie masz męża.-uśmiechnął się i zaśmiał. 
-Nie to akurat nie randka. Chciałabym Ci jakoś podziękować za to, że tak otaczasz mnie opieką. Dlatego jak będziesz się nudzić to zapraszam na lampkę dobrego szampana. Oczywiście francuskiego i truskawki w czekoladzie-uśmiechnęłam się. 
-Te truskawki mnie przekonały. Będę o 7. Dzięki za obiad. Był pyszny. 
-Nie ma za co-uśmiechnęłam się, a siatkarz wyszedł.
 Bartek 
Po obiedzie zobaczyłem, że Klaudia jest dostępna na Skype. Próbowałem się do niej dodzwonić. Niestety... Bezskutecznie. Po zajęciach na siłowni też próbowałem się do niej dodzwonić. Niestety znów bezskutecznie. Martwiłem się o nią, bo jak coś się stało? Jak zasłabła w mieszkaniu? Jak uderzyła się albo potknęła o coś i udała? To przecież będzie tylko moja wina, bo mnie tam przy niej nie ma. Nie zastanawiając się długo wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem jej numer. Odebrała już po 2 sygnale. 
-Halo?-zapytała się dziewczyna. 
-Hej. Dobijam się do Ciebie na Skype, a ty nie odbierasz wiesz jak się martwiłem, że może Ci się coś  stać?-zapytałem się wkurzony. 
-Bartek. Zostawiłam włączony laptop i poszłam na zakupy, a potem obiad robiłam dlatego nie odbierałam, bo laptop leżał w sypialni i nic nie słyszałam.-odpowiedziała szatynka.
-Aaaa....Trzeba było tak od razu.-drobny uśmiech wkradł się na moją twarz. 
-Bartek może zrobimy tak, że pozmywam naczynia i wejdę na Skype to tam pogadamy?-zaproponowała, a ja chętnie zgodziłem się na taką propozycję. 
Za 5 minut Klaudia do mnie oddzwoniła. Pogadaliśmy chwilę i Klaudia poopowiadała mi jak to było na pierwszym treningu i, że chłopacy z Zenitu to naprawdę mili ludzie. Opowiedziała mi też,że tak się złożyło, że Matt to jej sąsiad. Mówiła też, że go niesprawiedliwie oceniła, bo jest miłym gościem i naprawdę może na niego liczyć w każdej chwili. 
Wtedy coś ukuło mnie w sercu. Wiedziałem, że jestem zazdrosny. To ona powinna być przy mnie, to ona powinna mówić mi prosto w twarz jak bardzo podoba jej się w klubie. To ja powinienem przy niej być.  Bałem się, że przez to, że dzielą nas tysiące kilometrów nasze uczucie może wygasnąć, a ona poszuka schronienia w ramionach innego. 
Matt 
Rano obudził mnie budzik, wojna stoczona z powiekami potem poranna toaleta, śniadanie i trening. W drodze na niego towarzyszyła mi Klaudia cały czas brzęczały mi słowa chłopaków z drużyny, że się zakocham i, że mnie miłość nie ominie, że to nieodłączny element życia. Tylko czy ja się zakochałem? Czy mogłem zakochać się w Klaudii? Sam nie wiem ale raczej nie. Przecież to żona mojego kumpla. Nie zrobiłbym mu tego. Wpadłem do szatni i zacząłem się przebierać: 
-Co Ci?-zapytał się Michajłow. 
-Nic. Mam taki jeden mały problem.-westchnąłem i ściągnąłem koszulkę.
-Czyli nasz Matt w końcu się zakochał.-zaśmiał się Siwożelez. 
-A ty skąd to wiesz?-zapytałem się nerwowo. 
-Każdy z nas kiedy wchodzi do szatni i mówi, że mam mały problem to znaczy, że to coś związanego z miłością.-odpowiedział Michajłow. 
-Ale jak to jest? Jak to jest się zakochać?-zapytałem. 
- Mężczyzna zakochuje się tak jakby spadał ze schodów: to po prostu wypadek.-powiedział Egorov, a cała szatnia zaniosła się śmiechem. 
-No, a tak na serio?- popatrzyłem na nich z pod byka. 
-Tak na serio to odczuwasz coś takiego dziwnego w brzuchu jak ją widzisz i do tego gdy z nią przybywasz nie możesz przestać się uśmiechać. Często jesteś rozkojarzony i masz wrażenie, że przy niej wszystko jest możliwe.-powiedział Michajłow. 
-Bo mam.-odpowiedziałam zgodnie z prawdą. 
-Gratuluję. Nie wiem kim jest ta szczęściara ale niewątpliwie mogę stwierdzić, że jesteś 
zakochany-powiedział  Siwożelez. 
Po treningu wróciłem razem z Klaudią potem jeszcze zostałem zaproszony, a wręcz na siłę wciągnięty do mieszkania Klaudii na obiad.
Umówiliśmy się potem na wieczór. Ciekawiło mnie co będziemy robić. Nigdy nie byłem na romantycznej randce. Zresztą o czym ja gadam. Jaka randka to będzie zwykłe przyjacielskie spotkanie. Przecież ona ma męża. 
Ok.7 zapukałem do jej mieszkania. Otworzyła mi i usiedliśmy na kanapie w salonie. Gadaliśmy oglądając jakiś film na HBO i pijąc szampana. Nim zauważyliśmy wypiliśmy już dwie butelki i zjedliśmy mnóstwo truskawek. 
-Jezu! Umieram!-położyła się głową na moich kolanach Klaudia. 
-Ja też. -powiedziałem gładząc ją palcami po włosach i uśmiechając się. 
-Nie pamiętam kiedy ostatnio wypiłam takie ilości szampana. 
-Tak tu muszę się z tobą zgodzić.-uśmiechnąłem się do niej.
-Wiesz lubię twój uśmiech.-powiedziała dziewczyna. 
-Nawzajem.-odpowiedziałem-Dobra będę się zbierać, bo jest już późno, a jutro mamy trening o 9. Wpadnę po Ciebie jutro o 8.40. 
-Okey.-powiedziała dziewczyna podnosząc się z moich kolan. 
-To dobranoc.-pocałowałem ją w policzek.
-Dobranoc.-odpowiedziała i zamknęła za mną drzwi.
*
Hej! Wiem, że długo mnie tu nie było ale powracam ;D Liczę na komentarze ;D 

piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 2

Czas wielkich zmian czyli początek sezonu
Klaudia
Pogodziłam się, z Bartkiem. Nie było sensu się z nim kłócić. Wiedzieliśmy oboje, że po prostu czasem na niektóre rzeczy reagujemy zbyt impulsywnie.
30 sierpnia dzień po urodzinach Bartka. Pojechałam do Polski. Miałam być tam już 27 sierpnia ale ubłagałam prezesa, żeby dał mi trochę czasu, bo chcę spędzić urodziny razem z Bartkiem. Dostałam więc 3 dni wolnego. 
Rozpakowując rzeczy w mieszkaniu, które przydzielił mi klub. Było to zwykłe mieszkanie. Nic niezwykłego. Moja babcia mawiała, że trzeba cieszyć się z tego co jest.  Tak też zrobiłam rozpakowałam się, po czym umyłam i przebrałam. Chciałam jak najszybciej odespać lot i cały ten dzień lecz niestety gdy kładłam się już do łóżka ktoś zadzwonił do drzwi. Wstałam i miałam ochotę rozszarpać danego osobnika. Okazało się, że za moimi drzwiami stoi Matt Anderson. Byłam pełna sprzecznych uczuć co do jego osoby. Z jednej strony był fajny ale z drugiej było w nim coś denerwującego. Wpatrywałam się w niego dłuższą chwile gdy w końcu pomyślałam, że bierze mnie teraz za kompletną wariatkę więc postanowiłam przerwać tą ciszę i zacząć:
-Cześć Matt. Coś Cię do mnie sprowadza?-zapytałam. 
-Cześć. Bartek prosił, żebym pokazał Ci Kazań i się tobą zaopiekował. 
-Nie rób sobie problemu. Ja sobie poradzę.-starałam się wymigać, bo tak naprawdę jednak nie chciałam i nie miałam ochoty spędzać z nim więcej czasu niż to konieczne. 
-Ale nalegam-uśmiechnął się słodko.
-Dobra. Daj mi 10 minut. Muszę się przebrać. Właśnie miałam iść spać. 
-To co byś w nocy robiła gdybyś teraz poszła spać?
-Yyyy....Nie wiem. Nie myślałam nad tym.-powiedziałam i zaczęłam się śmiać z samej siebie-Nie pomyślałam o tym. Chcesz coś do picia?
-Nieee....Lepiej się zbieraj. Napijemy się czegoś na mieście.-odpowiedział. 
-Dobra.- westchnęłam i zniknęłam w łazience. 
Gdy już się ubrałam i ogarnęłam wyszliśmy na miasto.  Matt to był miły chłopak. Wyciągnęłam zbyt pochopne wnioski, a mama mi powtarzała, że nie należy oceniać zbyt szybko ludzi. To był świetny człowiek. Mogłam się z nim pośmiać i pogadać. Dawno nie spotkałam tak otwartego mężczyzny.  W czasie spotkania okazało się też, że jesteśmy sąsiadami. Matt niemal natychmiast zaproponował mi, żebyśmy chodzili i wracali na treningi razem, bo jak to on określał "w towarzystwie zawsze raźniej". 
Gdy pokazał mi drogę do najbliższego supermarketu, parku i hali na, której chłopacy będą mieli treningi,a ja będę ich leczyć. 
Poszliśmy do małej kawiarni. Matt zamówił sobie espresso, a ja latte macchiato. Posiedzieliśmy chwilę i pogadaliśmy. W końcu koło.9 wieczorem wróciłam do domu. Włączyłam tylko laptopa i zobaczyłam, że na skype dostępny jest Bartek. Zaraz na ekranie mojego ekranu pojawiło się połączenie. Niezwłocznie odebrałam. Szybko pokazała się uśmiechnięta buzia Kurka:
-Cześć Klaudia! 
-Hej Bartek! 
-Co tam u Ciebie?-zapytał.-Jak pierwszy dzień w Kazaniu? 
-Dobrze. Matt pokazał mi miasto. Miałeś rację jednak to fajny koleś.
-Widzisz mówiłem, że go polubisz.-powiedział.
-Tak jutro mamy trening. Wiesz ale w tym składzie, który nie przygotowuję się do Mistrzostw Europy. 
-To fajnie. Znasz już drogę na hale?
-Tak Matt mi pokazał. Dobra, ale teraz nie gadajmy o nim. Powiedz jak tam w Spale?-zapytałam go. 
-Tak jest tak jak zawsze. Winiar udaję małpę. Krzysiek....Krzysiek to Krzysiek, a no mam dla Ciebie nowego newsa..-uśmiechnął się. 
-Co się stało?
-Cichy Pit dziś wydarł się na Zbyszka. 
-Ooo.....-zaśmiałam się.
Bartek 
Pogodziłem się z Klaudią. Wybaczyła mi. Wiedziała, że jestem jaki jestem i nie należy sobie psuć nawet nerwów moją postawą. Klaudia była przyzwyczajona, że nieraz coś chlapnę i nie wezmę pod uwagę konsekwencji tych słów. Dzień po moich urodzinach Klaudia poleciała do Rosji, a ja zostałem w Spale przygotowując się do nadchodzących ME.Każdy dzień w Spale wyglądał tak samo. Pobudka o 7. Potem przez ścianę słychać jak Winiar śpiewa pod prysznicem. O 8 jest śniadanie i Igła zawsze podkrada Zbyszkowi jego bułkę i zaczyna się ich gonitwa po stołówce. 
 Następnie po śniadaniu mamy 30 minut przerwy i wychodzimy na 3 godzinny trening. Tam wypełniamy plan, który Anastasi konsekwentnie realizuje. Następnie następuje przerwa. Zwykle każdy w niej bierze prysznic i idziemy na południową partyjkę kart do pokoju Możdżonka i Ruciaka. Potem mamy obiad. Następnie jest jeszcze po nim 30 minut przerwy i zaczynamy trening z obciążeniami na siłowni.  Gdy już wrócimy z siłowni bierzemy prysznic. Mamy godzinę gdzie najczęściej wykorzystujemy na rozmowy z bliskimi. Potem jest czas na kolację. Po kolacji zbieramy się na wieczornych kartach u Winiara albo u nas gramy na PS3 lub oglądamy jakieś filmy na laptopie. Czas mi się strasznie tu dłuży.Gdy chłopacy siedzą u Winiara ja czekam, aż Klaudia będzie dostępna na Skype.
W końcu się pojawiła. Bez chwili wątpienia zadzwoniłem.
-Cześć Klaudia!-powiedziałem.
-Hej Bartek.-odpowiedziała dziewczyna.
-Co tam u Ciebie? Jak pierwszy dzień w Kazaniu?-obsypywałem ją pytaniami.
-Dobrze.Matt pokazał mi miasto jednak to miły gość.-odpowiedziała dziewczyna.
-A znasz już drogę na hale?-zapytałem się.
-Tak Matt mi pokazał, ale nie rozmawiajmy teraz o nim. Co tam w Spale?
-Jak zwykle. Nudy... Codzienna monotonia.-odpowiedziałem jej- Tęsknie za tobą.-westchnąłem.
-Ja za tobą też.-odpowiedziała.
-Spotkamy się na ME?
-Postaram się, bo i tak nie będzie rozgrywek ale chłopacy będą trenować. Nie wiem jak to wszystko będzie wyglądać.-odpowiedziała.
-Postaraj się dla mnie w Plus Lidze dostałabyś na pewno wolne.
-Bartek. To nie jest Plus Liga.
-Lepiej by było gdybyś była jednak lekarzem jakiegoś zespołu z Plus Ligi.
-Ale nie jestem Bartek! Rozumiem, że mistrzostwa są dla Ciebie ważne i postaram się tam być ale nic nie obiecuję.-mówiła zdenerwowana dziewczyna.
-Okey. Nie złość się.
-Dobrze tylko wiesz przecież, że to nie miało tak wyglądać. Nasze życie nie miało tak wyglądać.
Nie miały nas dzielić tysiące kilometrów. Mieliśmy być blisko siebie i się nie kłócić.-powiedziała ze łzami w oczach.
-Klaudia...Przecież wiesz, że wszystko się ułoży, że to tylko jeden sezon. Przemęczymy się prawda? Wytrzymamy?
-Wytrzymamy.-odpowiedziała dziewczyna.
-Właśnie. Pamiętaj, że co by się nie działo co bym Ci nie mówił to będę Cię zawsze kochać.-powiedział
-Dobrze. Idę spać. Jestem zmęczona. Dobranoc.-odpowiedziała ziewając.
-Dobranoc.-odpowiedziałem, a ona zakończyłam połączenie.
Matt
W Rosji jestem już od 3 dni. Przyjechałem tu wcześniej, żeby ogarnąć mieszkanie i poimprezować przed sezonem z chłopakami. Dopóki mogę.  Rozmawiałem niedawno z Bartkiem i obiecałem, że od razu gdy Klaudia zjawi się w Kazaniu. Nie mogę jej w ogóle rozszyfrować. Ciągle chodziła mi po głowie.Ciągle widziałem jej uśmiechniętą twarz i pamiętałem zapach jej perfum. Nie wiem co się ze mną dzieje. Myślę, że to tylko chwilowe pożądanie, które jest spowodowane tym,
że wiem, że nie mogę jej mieć. Gdy 30 sierpnia dostałem sms, że Klaudia ma być już o 12 w Kazaniu. Tak więc postanowiłem, że od razu nie będę robić jej nalotu na mieszkanie i poczekam ok. 3 godziny. O równiutkiej 15 zapukałem do jej mieszkania. Gdy otworzyła mi mieszkanie w samej pidżamie na moje usta wkradł się uśmiech.
-Cześć-powiedziała dziewczyna lekko się uśmiechając i poprawiając kosmyk włosów za ucho.
Poczekałem chwilę na nią w salonie i poszliśmy na miasto. Dawno, w żadnym towarzystwie nie spędziłem tak miło towarzystwa. To była świetna kobieta z, którą można pogadać na wszystkie tematy. Bartek ma szczęście, że znalazł taki skarb. Lubię go ale popełnił moim zdaniem najgorszy błąd w życiu puszczając Klaudie samą do Rosji.
Siedzieliśmy w kawiarni rozmawiając:
-Możesz mi wytłumaczyć jak to się stało, że przyleciałaś sama do Rosji?
-Tak...Bartek mnie wyrolował. Najpierw miał wrócić do Dynama i pokazać jakiej klasy jest zawodnikiem dlatego podpisałam kontrakt z Kazaniem, bo z tych ofert, które dostałam to po prostu liczyło się, żeby było jak najbliżej Bartka i Moskwy.  Potem okazało się, że Bartek rozwiązał kontrakt z Dynamem za porozumieniem stron,a ja już wtedy podpisałam kontrakt z Kazaniem. Tak zostałam sama w Rosji.-powiedziała,a w jej głosie dało wyczuć się żal i smutek.
-Przykro mi.
-Przecież to nie twoja wina. Nie mogę winić wszystkich za głupotę tego osła.-parsknęłam śmiechem.
-Jak to się stało, że jesteście małżeństwem?-pytałem dalej.
-Sama już nie wiem. Spotykałam się z Bartkiem przez 3 lata, a potem po prostu mi się oświadczył i wzięliśmy ślub. No po roku okazało się, że jednak nasze wspólne życie nie będzie bajką. Na razie ten pierwszy rok po ślubie to głównie rozczarowania. Jak dla mnie.-odpowiadała, a jej wzrok utkwił na palcu z jej złotą obrączką.- Ale chyba nie żałuje. Wiem, że Bartek jest jaki jest i, że w ostatnim czasie się nam nie układa ale mnie kocha.-odpowiedziałam.
-Co dla Ciebie jest najważniejsze w związku?-pytałem.
-Najpierw? Chyba miłość, a potem zaufanie.-odpowiedziała.
-Potrafiłabyś być z kimś kto by Ci nie ufał?
-Nie... Na szczęście Bartek taki nie jest i przed moim wyjazdem do Rosji powiedział, że ma do mnie 100% zaufanie.
-Tak to skarb jest mieć takiego męża.-przewróciłem oczami, bo Kurek mnie wkurzył.
Jak można okłamywać tak kobietę? W dodatku swoją żonę.
-Wracamy już?-zapytała Klaudia.
-Jasne- odparłem i wyszliśmy z kawiarni.
Przez drogę powrotną milczeliśmy. Cały czas miałem wrażenie, że Kurek ją okłamuje, a ich małżeństwo to już fikcja.
Bartek kłamie. Nie wiem czemu tak się tym przyjmuje ale wiem, że Klaudii nie powinno się okłamywać.  Przecież to prędzej czy później wyjdzie, a ona będzie czuć się potwornie, że każdy z jej otoczenia ją okłamywał.
*
Hej! Mamy dwójkę! Jak wyszła to już wy oceńcie. Komentujcie, bo mam wrażenie, że przestaliście czytać te opowiadanie. Przepraszam za błędy ale nie mam nawet czasu ich poprawiać. W poniedziałek idę do szkoły, a ja nie mam nic i latam po całym mieście szukając książek i przyborów.;D To by było na tyle ;D Komentujcie i piszcie co sądzicie o tym wszystkim ;D

sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział 1

Kłótnie są częścią życia.
Klaudia
Pamiętam ten mecz doskonale. Bartek nie zwracał uwagi na mnie. Grał i go rozumiałam. Nie chciał się rozpraszać. Może to lepiej, że nawet raz nie popatrzył w moim kierunku, bo ja śledziłam wzrokiem zawodnika z przeciwnej drużyny z numerem 1. Owszem byłam żoną Bartka i nawet nie przyszło mi na myśl go zdradzić. Po prostu było w nim coś co mnie w nim intrygowało i pociągało. Gdy mecz się skończył ruszyłam w stronę band reklamowych i czekałam na Bartka. Ten dał mi całusa i powiedział, żebym poczekała na niego przed szatnią. Gdy Bartek rozdawał autografy i robił sobie zdjęcia z fankami i fanami ja bawiłam się telefonem przed ich szatnią. Po ok.15 minutach zauważyłam, że Bartek idzie  na korytarzu z jakimś innym siatkarzem. Na początku go nie poznałam ale potem zauważyłam, że to Cichy Pit.
-Hej kochanie-pocałował mnie Bartek.
-Cześć-odpowiedziałam-Wiesz Piotrek, że Cię nie poznałam? Myślałam,że Bartek jakiegoś nowego koleżkę znalazł.-zaśmiałam się.
-No wiesz co? Mnie się nie da zastąpić byle jakim Amerykaninem.- udawał obrażonego środkowy.
-Ależ oczywiście.-zaśmiałam się.
-Dobra Klaudia. Poczekasz na nas pół godzinki z Olą i pójdziemy na jakieś piwo?-zaproponował Bartek.
-Możemy.-odpowiedziałam.-A gdzie jest Ola?
-Czeka przed halą.-odpowiedział Pit.
-To ja będę czekać przed halą razem z Olą.-rzuciłam i odeszłam w stronę drzwi.
Czekałyśmy z Olą przed halą gdzie poszczególni siatkarze reprezentacji USA i Polski wychodzili z sali. Naszych mężczyzn jednak ani śladu. W końcu na szarym końcu zjawili się oni. Poszliśmy do Pubu gdzie wypiliśmy po piwie i rozmawialiśmy na różne głupie tematy.  Gdy siedzieliśmy przy stole do lokalu weszło dwóch wysokich gości. Chłopacy zaczęli coś szeptać między sobą  i podeszli do naszego stolika.
-Cześć Pit-zawołał wesoło brunet o brązowych oczach.
-O Paul! Wy też przyszliście na piwo?-zapytał środkowy.
-Tak.Trzeba się odstresować po przegranym meczu-odparł Amerykanin.
-I powyrywać co nieco.-zaśmiał się drugi.
-Właśnie! Klaudia! Wy się nie znacie. Klaudia to jest Matt Anderson, Matt to moja żona od przyszłego sezonu będziecie ze sobą pracować.-powiedział dumny siatkarz.
-Ooo...Miło mi.-uśmiechnął się zalotnie-Bartek nigdy nie wspominał, że ma tak uroczą małżonkę.
-Może nie miał się czym chwalić?-zapytałam i spojrzałam na Bartka, a potem tylko skwitowałam to śmiechem.
-Może się do nas dosiądziecie?-zapytał Pit.
Siedzieliśmy tak w szóstkę rozmawiając. Ten Anderson wydał mi się dziwny. Niby miły ale jednak coś mi w nim nie pasowało. Traktował dziewczyny jak przedmiot. Nie podobało mi się to. W dodatku, gdy jakaś przeszła koło naszego stołu od razu jego wzrok lądował na pupie owej niewiasty. Potem jeszcze w wyszedł z Bartkiem gdzieś na 10 minut i nikt nie wiedział gdzie są i co robią. 
Ok.1 w nocy wróciliśmy do hotelu. Każdy rozszedł się do swojego pokoju. Cały czas myśli krążyły mi wokół Andersona. Nie polubiłam go ale miałam wrażenie, że w niedługim czasie będę miała z nim jakąś nieprzyjemną konfrontacje.  Moje rozmyślania przerwał Bartek zakradający się do mojego pokoju. Posiedzieliśmy chwilę i pogadaliśmy przytulając się  gdy Bartek powiedział coś czego nie powinien mówić. To sprawiło, że cała miła atmosfera, którą budowaliśmy po meczu prysła. Czy my przynajmniej przez jeden dzień nie możemy się nie  kłócić ?
Bartek

Mecz z Amerykanami poszedł szybko i sprawnie. Wygraliśmy z nimi 3:1. Miałem trochę wyrzutów sumienia, że nie spędziłem tego czasu po meczu we dwoje z Klaudią ale wiedziałem, że mnie rozumie. Po meczu poszliśmy na piwo razem z Nowakowskim i jego narzeczoną. W między czasie doszedł się do nas Matt i Paul. Przynajmniej tyle dobrego, że Klaudia poznała kogoś z kim będzie pracować w Kazaniu. Jedyny siatkarz z Zenitu, którego ona znała osobiście to  Jurij Bierieżko  ale on opuścił Zenit na rzecz Dynamo Krasnodar, które będzie reprezentować w tym sezonie.  Dyskutowaliśmy popijając co jakiś czas złotą ciecz.  Miło było popatrzeć jak Klaudia znalazła bratnią dusze, która pomoże jej zaaklimatyzować się w Kazaniu i  nie będzie czuć się tam samotnie.   W trakcie spotkania poszedłem jeszcze porozmawiać z Matt'em na osobności.
Gdy wróciliśmy już do hotelu poszedłem do jej pokoju. Miałem chęć z nią porozmawiać i wszystko było by dobrze gdybym czasem trzymał język za zębami. Nie potrzebnie zacząłem temat: 
- Miły ten Matt. Prawda?-zapytałem się jej. 
-Czy ja wiem. Ma w sobie coś dziwnego.-powiedziała Klaudia opierając się o moje ramie.
-Co Ci w nim znowu nie pasuje?-zapytałem. 
-Przecież to kompletny dupek, Bartek. 
-Boże. Przecież to wolny, przystojny i pewny siebie siatkarz. Wszystko mu wolno. 
-Nawet patrzeć na dziewczyny jak na zwierzęta?-zapytała się. 
-Cholera Klaudia! To jego sprawa co on robi i jak się zachowuje.
-Dobra tylko się nie unoś. Chciałam tylko powiedzieć, że nie lubię jak on patrzy w taki sposób na dziewczyny. 
-Kurna! Staram się poznaje Cię z kimś, żebyś nie czuła się tak samotnie w tej Rosji, a ty masz jeszcze wielkiego focha, że Ci się nie podoba sposób w jaki on patrzy na dziewczyny! Staram się jak mogę, a ty mi się tak odpłacasz?! Całe szczęście, że odpoczniemy od siebie ten sezon, bo już dłużej nie wytrzymam z taką wariatką.-powiedziałem i wstałem. 
-Wyjdź z tego pokoju.-rozkazała mi  drżącym głosem. 
Gdy wyszedłem z pokoju usłyszałem jak moja żona płacze, lecz nie wróciłem się poszedłem do mojego pokoju i położyłem się spać. Gdy wstałem rano dopadły mnie wyrzuty sumienia. Wziąłem prysznic, przebrałem się i poszedłem do jej pokoju. 
Matt
Znów przegraliśmy z Polakami. Najpierw w finale ligi światowej, a teraz w dwumeczu o wejście do ścisłego finału w Argentynie. Jedyna nadzieja jest taka, że odpłacimy im się we Wrocławiu za tą porażkę. Żeby się wyluzować poszedłem z Lotmanem na piwko. Zobaczyliśmy, że w tym samym lokalu siedzi Kurek i Nowakowski. Bez zbędnego namysłu podeszliśmy do nich. Kurek przedstawił nam swoją żonę, a Nowakowski narzeczoną. Nie wiedziałem w ogóle, że Bartek ma jakąś żonę. Przedstawiłem się jej i usłyszałem, że będziemy pracować razem. Zdziwiło mnie to, przecież Kurek będzie grał teraz w Italii, a jego żona będzie lekarzem w Rosji? Trochę mnie to skołowało ale przecież ja nic nie wiem o małżeństwie, a tym bardziej polskim małżeństwie.  W Pubie rzuciło mi się kilka fajnych dziewczyn. Polki są naprawdę ładne. Żona Bartka też była ładna. Podobała mi się, ale wiem, że nie mogę jej uwieść. Przecież ona ma męża. Jedna noc nie jest warta rozwalenia czyjegoś małżeństwa. Tym bardziej małżeństwa mojego kumpla. Bartek wyszedł ze mną na chwilę przed Pub. Poprosił, żebym pokazał Klaudii Kazań gdy już rozpoczną się przygotowania do sezonu.  Zgodziłem się. Obiecałem mu, że powiem mu gdyby kręciły się koło niej jakieś dziwne typy i gdyby często przychodziła do pracy niewyspana. Mam wrażenie, że ich małżeństwo to fikcja. Przecież Bartek nie ufa tej kobiecie, a to jego żona. Więcej zaufania to chyba nawet ja mam do swojego kota.  Postanowiłam więc zażartować:
-Naprawdę to twoja żona?
-Tak, a co?-zapytał się. 
-Nie wiem ale odnoszę dziwne wrażenie, że w ogóle jej nie ufasz i to ja mam być tym, który będzie sprawdzał czy się nie puszcza. Mam więcej zaufania do swojego kota niż ty do swojej żony. Prawda jest taka, że nie mam pojęcia o małżeństwie i pewnie nigdy nie będę jej mieć ale słyszałem coś od mojej mamy, że związek polega na wzajemnym zaufaniu. 
-Owszem polega. Ja się po prostu o nią boję, boję się też o nas. Nie chcę, żeby strzeliło jej coś do głowy w tej Rosji. Ona jest bardzo impulsywna i często działa pod wpływem chwili. Proszę Matt. Obiecaj mi, że jak zauważysz coś niepokojącego to mi o tym powiesz?-błagał mnie Bartek. 
-Dobra ale uprzedzam Cię, że nie będę chodzić za nią jak cieniem i specjalnie dla Ciebie sprawdzać co ona robi. 
-Jasne. Chodzi mi o to, żebyś np. jak wychodzisz z treningu sprawdził czy sama idzie do domu albo czy ma jakieś plany na wieczór. 
-Stary, nie będę się jej pytać czy ma jakieś plany na wieczór, bo ona może to odebrać jako podryw, a nie chcę jeszcze dostać w pysk.-powiedziałem przerażony. 
-Dobra. Po prostu zwróć na nią więcej uwagi. Ok?-zapytał się mnie. 
-Ok. Teraz wracajmy do środka, bo pomyślą, że spiskujemy.-powiedziałem i wróciłem do Pubu.
 Potem szybko się zebraliśmy i wróciliśmy do hotelu gdzie wziąłem prysznic i prawie natychmiast usnąłem. Nie przeszkadzał mi nawet Lotman żwawo dyskutujący ze swoją żoną przez telefon.
*
Mamy dziwną jedynkę. Obiecuję, że w dwójce już bardziej się wszystko rozkręci. Mam mieszane uczucia do tego rozdziału, bo niezbyt mi się podoba. Jestem ciekawa waszych opinii ;D Komentujcie ;D Przepraszam jeżeli nie wypatrzyłam jakiś błędów. Jeśli jakieś zauważycie dajcie znać w komentarzu ;D  
Rozdział z serii: Pierdolę nie poprawiam.

niedziela, 18 sierpnia 2013

Prolog

Klaudia
Myślałam, że wychodząc za Bartka będę najszczęśliwszą kobietą na świecie. Znamy się odkąd mieliśmy po 20 lat. Szybko zaczęliśmy ze sobą być i po 3 latach związku wzięliśmy ślub. Potem Bartek zdecydował się, że wyjedzie do Rosji. Moskwa szybko stała się naszym domem. Mi było tam dobrze. Zawsze kochałam Rosję i nie lubiłam gdy ktoś gadał jacy są tam pijacy i wariaci drogowi. Owszem zdarza się ale przecież to są wyjątki. Co z tego, że częste, ale  przecież nie wszyscy są tacy. Niektórzy to naprawdę mili i otwarci ludzie. Bartek nie polubił tego kraju. Może wszystko byłoby inaczej gdyby nie ta jego głupia kontuzja. Okazało się, że nasze małżeństwo to nie bajka. Ciągle się kłóciliśmy. Nawet o byle co.  Z dnia na dzień coraz bardziej zastanawiałam się czy Bartek to naprawdę ten jedyny przy którym chcę spędzić resztę życia. Po zakończonym sezonie w Rosji mój mąż dostawał dużo ofert. Ja zresztą też. Bartek na początku mówił mi, że wróci do Dynama i pokaże na co naprawdę go stać i jakiej klasy jest zawodnikiem. By być jak najbliżej niego przyjęłam ofertę od Zenitu Kazań. Przecież lepiej żeby dzieliło nas 800 km niż parę tysięcy.
Nigdy nie przepuszczałam, że mnie oszuka. Najpierw był pewny, że wróci do Moskwy. Potem jago pewność malała i zdecydował się na rozwiązanie oferty z Dynamem Moskwa,a ja? Ja zostałam jak głupia w tej Rosji podczas gdy ty zdecydowałeś się jednak na Italię.
Wiedziałam, że źle nam zrobi ta rozłąka, że nie powinniśmy przybywać tak daleko od siebie i widywać się raz na kilka miesięcy. Wiedziałam to, lecz ty byłeś pewny, że sobie poradzimy. Mówiłeś, że to tylko jeden sezon, lecz nie wiedziałeś ile podczas jednego głupiego sezonu może się zdarzyć....
Bartek
Miałem wszystko. Pieniądze, karierę światowej klasy, która była w pełni rozkwitu, przyjaciół i kochającą żonę. Co z tego, że czasem się kłóciliśmy. To było przecież normalne w każdym związku. Nawet najlepsze małżeństwa często się kłócą. Nie robiłem z tego wielkiej tragedii. Wręcz uważałem, że po tak ciężkim roku dla mnie jako sportowca postanowiłem udowodnić każdemu, że sprawdzę się w jednej z najlepszych lig na świecie oraz klubie z najwyższej półki. Wiem, że źle postąpiłem, bo przecież miałem wrócić do Dynama i razem mieliśmy być w Rosji ale przecież i tak rzadko byśmy się widywali. Osiemset kilometrów, a kilka tysięcy kilometrów nie robi takiej różnicy. Każdy wie, że nie dostaniemy w czasie ligi wolnego. Ani ja, a tym bardziej ona w Rosji. Nie lubiłem tego kraju. Wyssał wszystko co najlepsze z mojego życia.Spędziłem tam najgorszy sezon w mojej karierze.  Na początku chciałem tam wrócić i pokazać każdemu jakim jestem niesamowitym siatkarzem i na co mnie naprawdę stać, ale gdy przypominała mi się twarz mojego trenera lub moich klubowych "kolegów" od razu traciłem wszystkie chęci. Po bitwie z samym sobą stwierdziłem, że najlepiej będzie gdy rozwiąże kontrakt z Dynamem i pojadę tam gdzie zawsze chciałem. Pojadę do Italii spełniać swoje marzenia. Szkoda, że nie wiedziałem tylko jaką one będą miały cenę....
Matt 
Każdy twierdzi, że siatkówka mnie pochłania, że nie będę mieć czasu na życie prywatne, że zostanę sam. Problem był taki, że mi to nie przeszkadzało. Wręcz nie chciałem mieć kogoś na stałe. Takie życie mnie nie pociągało, bo po co żyć z jedną dziewczyną, która cały czas ględziłaby mi do ucha co zrobiłem źle? Nie jestem jednym z tych co dadzą sobie wmówić jakiejś panience jak mają żyć. Wystarczy mi moja mama, która zawsze mi powtarza co zrobiłem źle. Chłopacy gadali, że to dlatego, że się jeszcze nie zakochałem . Mówili, że to smutne, że nie poznałem smaku prawdziwej miłości. Twierdzili też, że zakocham się prędzej niż myślę. Ja tłumaczyłem się tym, że jestem wyjątkowy i na pewno się nie zakocham. Wtedy oni się śmiali, że nikogo miłość w życiu nie ominie i to jest niezbędny element życia jakim jest zakochanie się i miłość. Ja  jakoś specjalnie  nie przejmowałem się tym co oni mówili.Wiedziałem, że się nie zakocham. Szkoda, że wtedy nie wiedziałem jak bardzo się myliłem.  Lubiłem swoje dotychczasowe życie. Nie chciałem go zmieniać. Może ja tych zmian się po prostu bałem? Wiem tylko tyle, że udawałem przed sobą kogoś kim nie jestem. Nie pozwalałem dopuścić do siebie myśli, że mogę być inny, a moje życie nie będzie wyglądać jak dotychczas. Nie będzie w nim przypadkowych dziewczyn na jedną noc, a tylko jedna kobieta będzie zaprzątała moją głowę. Nie wiedziałem jeszcze, że to będzie tak skomplikowane, że ona pokaże mi co to znaczy życie i tak bardzo je zmieni....
*
Hej! Witajcie na moim nowym blogu. Zapraszam do zapoznania się z bohaterami w odpowiedniej zakładce. Mam nadzieję, że będziecie tu czasem zaglądać ;D