Gdy próbujesz na nowo budować swój świat,a on znów się sypie.
KlaudiaOd miesiąca mieszkam w Mecheracie. Wszystko zaczyna wracać do normy. Z Bartkiem się w miarę dogadujemy. Czasami mamy jakieś lekkie spięcia ale poza tym wszystko jest w porządku.
Czasem tylko myślę o Andersonie. Bardzo mi go brakuje. Odkąd wyjechałam z Rosji jeszcze ze sobą nie rozmawialiśmy ale w sumie to nie mogę mu się dziwić. Sama jakbym była w takiej sytuacji jak on nie wybaczyłabym sobie do końca życia. Chociaż już czasami zadaję sobie pytanie "A co by było gdybym została w Rosji z Mattem? "
Moje życie i Bartka wygląda normalnie. On codziennie rano i po południu chodzi na treningi czasem wyjeżdża na mecze, a ja jako jego żona wiernie mu towarzyszę. Nie znalazłam jeszcze pracy. Na razie chcę odpocząć. Mam jednego sportowca w domu do leczenia i mi wystarczy. Zresztą na razie po prostu nie mam ochoty nawet wychodzić z mieszkania. Od paru dni źle się czuję. Mam okropne bóle głowy i światłowstręt.
Lecz Bartek chyba za bardzo się tym nie przejmuję, bo zaproponował mi wyjście na spacer gdy wróci z treningu.
Gdy Bartek zjawił się już w naszym mieszkaniu i zjadł obiad ja zmieniłam swoje dresy na rurki, T-shirt z Nike, a na to czarną bluzę.
Potem Bartek wziął prysznic, ubrał się i wyszliśmy na miasto.
Po godzinie błądzenia przez jakieś uliczki usłyszałam jakiś damski głos, który wołał:
-Bartek! Bartuś! Bartek! Kochanie czekaj!
Odwróciłam się i zobaczyłam jakąś wychudzoną blondynkę biegnącą w naszą stronę.
-Chodź Klaudia to jakaś wariatka.-złapał mnie mocniej za rękę i ciągnął w stronę naszego mieszkania.
-Poczekaj. Zapytajmy się o co chodzi.-powiedziałam spokojna.
-To jakaś wariatka dajmy sobie z nią spokój.-powiedział idąc dalej.
-Poczekaj! Puść mnie!-powiedziałam,a blondynka znalazła się natychmiast przy nas.
-Co Bartuś? Nie poznajesz mnie już?
Bartek
Gdy byłem z Klaudią na spacerze nagle usłyszałem, że ktoś mnie woła. Odwróciłem się,a tam Agata. Jeszcze jej mi tu brakowało. Próbowałem jakoś wytłumaczyć Klaudii, że to jakaś wariatka, która się mnie uczepiła ale ona koniecznie chciała ją wysłuchać.
-Co Bartuś nie poznajesz mnie już??
-Odwal się ode mnie wariatko. Klaudia chodź to wariatka.-powiedziałem i chwyciłem ją za rękę.
-Wariatka? Może i jestem wariatką ale będę też matką twojego dziecka. Zresztą wiesz co Bartuś Ci powiem. Ocknęłam się, że nie będziemy już razem i nic od Ciebie nie chcę.
Nawet bym już z tobą nie chciała być. Zresztą ty i Klaudia doskonale się uzupełniacie. Ty i ona jesteście po jednych pieniądzach. Ty zdradzałeś ją już podczas ligi światowej, a ona gdy wyjechała do Kazania pieprzyła się z twoim najlepszym kumplem. Swoim sąsiadem.-powiedziała dziewczyna i odeszła kręcąc tyłkiem. Ja przez chwilę analizowałem jej słowa "będę też matką twojego dziecka" po czym razem z Klaudią popatrzyliśmy się na siebie;
-Bartek....
-Klaudia...
-Czy ta dziewczyna mówiła prawdę?-zapytała się.
-Co do tego, że Cię zdradziłem czy, że będzie matką mojego dziecka? Bo jeżeli chodzi o te dziecko to nie wiem ale jeżeli o te zdrady to......Tak zdradziłem Cię. A ty? Zdradziłaś mnie?
-Tak Bartek-powiedziała siadając na jakiś murek.- Z mężczyzną, którego naprawdę kocham. Wiesz co Bartek??Do tej pory nie wiem co ja tu robię. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że wmawialiśmy sobie , że nasze małżeństwo istnieje i jest do uratowania. Nie wierze.-powiedziała i wstała z murka-To nasza wina. To trochę mojej winy, trochę twojej, trochę innych czynników się na to złożyło. Teraz wybacz ale zrobię to co powinnam już dawno. Spakuję się i wrócę pierwszym samolotem do Kazania. Spróbuje mu to wytłumaczyć, bo go kocham.-powiedziała dziewczyna i się odwróciła, a ja zostałem zdezorientowany.
Gdy wróciłem do domu ona już pakowała ostatnie rzeczy. Zamknęła walizki i postawiła je na podłodze.
-To co? Czas się pożegnać?-zapytała.
-Chyba tak.-odpowiedziałem.
Przytuliłem ją po czym Klaudia wzięła swoje walizki i powiedziała:
-Załatwię wszystkie sprawy w sądzie dotyczące rozwodu. Mój adwokat skontaktuję się z tobą.
-Jasne. Klaudia?-zapytałem się ją.
-Słucham?
-Nie wyszło nam. Zabiliśmy to uczucie ale rozstańmy się jak ludzie.
-Jasne.
-Nie żywmy do siebie żadnej urazy. Bądźmy kumplami.
-Jasne. To cześć
-Cześć. Leć po marzenia.-powiedziałem,a jej nie było już w mieszkaniu.
Matt
Dni mijały ja tęskniłem. Tęskniłem za nią za jej dotykiem, za jej głosem. Za nią. To ona pokazała mi jak kochać. Nie ma jej już miesiąc. Już nie łudziłem się jak od razu po jej wyjeździe, że wróci. Zacząłem układać swoje życie. Na razie nie planuje żadnych radykalnych zmian typu
nowa kobieta po prostu zaczęłam mieć stały tryb dnia. Na początku więcej imprezowałem, by zapomnieć ale po jakimś czasie uznałem, że to już nie moja bajka. Że Klaudia nauczyła mnie co to jest być spokojnym, zdystansowanym człowiekiem. Szkoda tylko, że los nie chciałbym poznał ją przed jej ślubem z Bartkiem. Może wtedy sprawy potoczyłyby się inaczej. Lecz...Los chciał, żebyśmy spotkali się po twoim ślubie. Ja w ogóle dziękuję, że miałem okazję Cię poznać i mogłaś nauczyć mnie co to znaczy miłość. Najgorsze jest to, że gdy odeszłaś uraziłaś moją męską dumę i tego to chyba nigdy Ci nie wytłumaczę, Zawszę będę czuł jakieś ukłucie w sercu na twoje wspomnienie, bo ty byłaś tą pierwszą, która mnie tak zraniła i pierwszą, którą tak bardzo pokochałem.
Spałem grzecznie gdy usłyszałem, że ktoś dobija się do drzwi. Była pierwsza w nocy. Kogo niesie o tej godzinie do mnie?
Poszedłem otworzyć drzwi. Tam stałaś ty.
-Cześć Matt.-powiedziałaś z nikłym uśmiechem.
-Czego chcesz?-zapytałem jak najchłodniej umiałem.
-Bardzo za tobą tęskniłam we Włoszech. Zrozumiałam, że tylko Ciebie kocham.
-A ja myślę, że było inaczej. Nie udało Ci się z Bartkiem to co teraz wróciłaś do mnie. Myślisz,że będę twoim wyjściem awaryjnym?-warknąłem.
-Ale to nie tak. Ja popełniłam błąd....Ja naprawdę gdybym mogła cofnąć czas zostałabym z tobą. Kochanie....-powiedziała prawie płacząc.
-Pozwól Kochanie, że czegoś Cię nauczę, bo ty nauczyłaś mnie wielu rzeczy. Za swoje błędy trzeba płacić. To jest życie,a nie pieprzona gra. Tutaj masz tylko jedną szanse nie możesz tyle razy grać jednej rudny dopóki wygrasz.-powiedziałem i otarłem jedną z jej łez-Przykro mi ale sama podjęłaś decyzje, że z nami koniec jak wyjechałaś do Bartka.
-Rozwodzę się.-powiedziała i wybuchła płaczem.
-Teraz to naprawdę nic nie da. Żegnaj. Może kiedyś się spotkamy.-powiedziałem i zamknąłem drzwi przed jej nosem.
Tak dużo ta rozmowa mnie kosztowała lecz moje ego nie pozwoliłoby być mi z nią znowu. Ona wybrała innego. Dla niej byłem po prostu za słaby....
*
Badababum! No i co? Myślicie o tym rozdziale? Jak myślicie jak zakończę to opowiadanie?
Zgadujcie, zgadujcie. Oczywiście zapraszam też na obsadę TUTAJ oraz oczywiście na 67 rozdział na siatkarskie. Jak coś to pyyytać TU. Chciałabym was też poinformować, że ogarnęłam trochę tego bloga i włączyłam możliwość anonimowych komentarzy.
O jacie się dzieje! :O nosz kurna niech ten Matt wybaczy Kaludii! :) rozdział megaaa świetny! :D Pozdrawiam i całuje ;*
OdpowiedzUsuńPS *
http://smak-szczescia.blogspot.com/ zapraszam na 1 rozdział :)
http://po-prostu-kochaj-siatkowke.blogspot.com/ zapraszam na 25 rozdział :)
Super rozdział :) No cóż sama naważyła to piwo więc sama musi je wypić. Chociaż z drugiej strony mam nadzieję, że Matt jej wybaczy bo każdy zasługuje na miłość :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że Matt ogarnie to swoje ego i jej wybaczy. Taką mam nadzieję;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;>
Pierwsza myśl: no końcu! nie można było tak od razu?
OdpowiedzUsuńAle później.. No ja rozumiem - urażona męska duma i te sprawy, ale po co oboje mają cierpieć? Przecież to nic nie da. Oby jednak wszystko się dobrze skończyło.
<3
OdpowiedzUsuńNo świetny rozdział! Wszystko się pomiędzy Bartkiem i Klaudią wyjaśniło, ale to męskie ego Andersona... No nic, pozostaje mi czekać na to jak to się zakończy ;)
Pozdrawiam ;*
Super :D Myślałam, że Matt inaczej zareaguje, ale chyba mu się nie dziwię. Jestem bardzo ciekawa jak zakończysz to opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na nowy http://siatkowka-mojamilosc.blogspot.com/