niedziela, 24 listopada 2013

Epilog

Klaudia
Zdarzyło się dużo. Poznałam Matta. On pokazał mi co to znaczy miłość bezwarunkowa i, że choć mamy liczne wady i zalety to można pokochać bez względu na wszystko daną osobę. Nauczył mnie też  rzeczy. Która stała się moją mantrą i którą powtarzam sobie każdego dnia "za swoje błędy trzeba płacić. To jest życie,a nie pieprzona gra. Tutaj masz tylko jedną szanse nie możesz tyle razy grać jednej rundy dopóki wygrasz" Nauczyłam się dzięki niemu mnóstwo rzeczy. Nauczyłam się co to życie, co to prawdziwa miłość, co to upokorzenie, co to zły wybór. Dziękuję Bogu, że postawił kogoś takiego choć na krótki okres czasu na mojej życiowej drodze. Może w moim życiu Matta nie było dużo ale jego rola była tak istotna, że zrozumiałam co to uczucie do kogoś. Do końca sezonu plułam sobie w brodę czemu wyjechałam za Bartkiem. Dlaczego zostawiłam Matta? Dlaczego nie zostałam w Kazaniu? Teraz już wiem, że po prostu może tak musiało być, bym wyciągnęła z mojego życia jakieś wnioski, bym zastanowiła się do czego zmierzam, bym zrozumiała o co chodzi w tym całym życiu. Teraz mogę powiedzieć, że dzięki temu wspaniałemu Amerykaninowi o brązowych ciepłych oczach i szczerym uśmiechu to zrozumiałam.
Dzięki Bartkowi też coś zrozumiałam. Zrozumiałam, że czasem trzeba odpuścić. Czasem coś jest nie realne. Po prostu nie raz trzeba zastanowić się czy warto jest zapłacić tak wysoką cenę za, coś czego nie można uratować, bo od niemal początku wszystko było budowane na kłótni, kłamstwie i rozczarowaniach.
Po dłuższym czasie wszystko zaczęło się układać. Jasne. Nadal tęskniłam za Mattem, nadal o nim myślałam ale już nie zadręczałam się o całe zło tego świata i wiedziałam, że nasz związek po prostu musiał się tak zakończyć, żebyśmy wyciągnęli jakąś lekcje życia.
Po sezonie 2013/2014 dostałam propozycję pracy w Vive Targi Kielce. Oczywiście zgodziłam się. Była to dla mnie jakaś szansa na nowy start.
Na początku po tych całych wydarzeniach byłam nieufna wobec mężczyzn i całego świata ale poznając Michała i słuchając jego problemów zaczęłam przekonywać się do mężczyzn. Jurecki miał zaskakująco podobne życie do mnie. Tylko, że miał wspaniałą córeczkę imieniem Oliwka i byłą żonę. Długo nie mógł pozbierać się po rozwodzie lecz stopniowo zaczęliśmy zbliżać się do siebie. On mówił mi swoje problemy ja też krok po kroku opowiadałam mu historię naszej trójki. Po 1,5 roku wspólnej pracy coś zaskoczyło. Znów poczułam to pieprzone uczucie. Znów czułam się jak przy Matthewie. ,lecz nie kochałam go tak jak Amerykana. 3 lata później wzięliśmy skromy i cichy ślub. Zamieszkaliśmy w naszym wspólnym domku pod Kielcami razem z córką Michała Oliwką potem na świat przyszła Natalia, która była oczkiem w głowie Michała i swojego wujka Krzysia.
Wszystko byłoby dobrze gdyby na myśli o twojej osobie nie pojawiała się te dziwne uczucie,  że Nie ma Ciebie obok mnie i nigdy już więcej nie będzie. Michał  jest wspaniały ale nigdy nie zastąpi mi mojego Matta. Choć codziennie o nim myślę wiem, że to już tylko wspomnienia. Ty masz swoje, życie i traktujesz mnie pewnie jako marny epizodzik z dziewczyną, która była najgorszą, oziębłą suką, którą w życiu poznałeś.
Bartek
Pojechałem do Italii spełniać swoje marzenia. Nie pomyślałem jakie będą miały one cenę. Chciałam jak najlepiej dla mnie i Klaudii. Chciałem byśmy po zakończeniu mojej kariery zamieszkali w naszym domku pod Nysą i żyli jak normalni ludzie.
Niestety. Pomyliłem się. Całe te małżeństwo z perspektywy czasu to był błąd.
Błąd przez co poznałem miłość mojego życia. Na początku nie dopuszczałem do siebie myśli ,że Agata to ta jedyna. Po twoim wyjeździe z Italii w pogoni za Mattem zacząłem spędzać więcej czasu z Agatą. Na początku myślałem o niej jako o matce mojego pierworodnego. Lecz potem poznałem jej charakter. Nie interesował mnie tylko szybki numerek, a jej dusza. Okazało się, że to urocza osoba, której nie da się nie kochać.
Gdy Ksawery się urodził oświadczyłem jej  się. Od razu po powrocie ze szpitala wprowadzili się do mojego mieszkania. Stworzyliśmy rodzinę. Idealną rodzinę. Ksawery to wspaniałe dziecko. Kocham je jak nikogo innego.
Pomyśleć, że gdyby nie nasz ślub, pewnie przemknął bym koło Agaty nie zwracając na niej większej uwagi. Z perspektywy czasu myślę, że nie  potrzebnie zaangażowałem Cię w ratowanie czegoś nie do odratowania. Chociaż ma to swoje plusy.  Czasem tylko czuję takie dziwne uczucie, że Nie ma Ciebie obok mnie. Chociaż to Agata jest tą z którą spędzę całe życie to ty byłaś wyjątkowa i to nasz związek zapamiętam jako porządną lekcje życia.
Matt
Zmieniłaś moje życie. Bezapelacyjnie je zmieniłaś.
Poznałem co to znaczy miłość i to, że dziewczyny na jedną noc dają przyjemność ale tylko do czasu. Gdy już raz poznasz takie uczucie jak ja do Ciebie nie chcesz pierwszych lepszych lasek z klubu.Tylko tej prawdziwej tej jedynej kobiety z, którą spędzisz całe życie. Nauczyłaś mnie wielu rzeczy. To dzięki tobie jestem teraz kim jestem. Chociaż wpakowałem się całkiem przypadkiem między twoje małżeństwo z Bartkiem niczego nie żałuję. Poznałem dzięki tobie wartość tylu uczuć i słów, co chyba przez 26 lat mojego całego życia się nie nauczyłem. Po dłuższym czasie wybaczyłem Ci wszystko. Bolało mnie kilka decyzji w twoim życiu ale wybaczyłem Ci. Pamiętam nasze przypadkowe spotkanie na jednym z meczów. Rozmawialiśmy sobie normalnie jak zwykli znajomi na luzie chociaż w głębi duszy wiem, że obydwoje chcieliśmy paść sobie w ramiona i zapomnieć o wszystkim co było . Oboje przez ten związek zyskaliśmy. Ty nauczyłaś mnie co to jest miłość i jak się z nią obchodzić. Co to znaczy naprawdę kogoś kochać i poświęcić się swojej drugiej połówce. A ja? Ja po prostu mam nadzieję, że też Cię czegoś w życiu nauczyłem.
Dzięki tobie też poznałem, że moje życie to nie tylko siatkówka, nie tylko ten sport ale i uczucia i ludzie, którzy Cię otaczają. Chłopacy mówiąc mi, że miłość mnie nie ominie mieli rację. Lecz żałuje czasem, że nie powiedzieli mi, że często miłość kończy się rozczarowaniem i zranieniem. Teraz patrząc wstecz sam się z siebie śmieję jak wmawiałem chłopakom, że jestem wyjątkowy i się nie zakocham, że po co mi jedna ględząca baba nad uchem? Byłem głupi twierdząc, że miłość nie jest mi do niczego potrzeba, a te wszystkie kobiety są głupie. Zmieniłaś mnie ty. Gdy Cię poznałem miałem o tobie dziwne zdanie. Myślałem, że jesteś jedną z tych szarych myszek co nigdy się nie odzywając. Gdy dowiedziałem się, że Bartek na Ciebie krzyczy najpierw pojawiło się współczucie,a gdy zaczęliśmy spędzać więcej czasu moje uczucia co do twojej osoby narastały.
Ta rozmowa gdy przyjechałaś  po tym jak postanowiłaś rozwieść się z Bartkiem była przełomowa. Potem zadręczałem się jak mogłem tak łatwo wypuścić Cię z rąk gdy byłaś moja, jak łatwo mogłem zrezygnować ale po jakimś czasie zrozumiałem, że tak musiało być. Dużo czasu sam myślałem co się między nami stało. Co tak naprawdę było tym punktem zwrotnym? W końcu poszedłem do klubowego psychologa i jak się okazało. Po kilku wizytach postanowiłem, że zrobię wreszcie jakiś krok w moim życiu. Tak razem z Nadią zaczęliśmy się spotykać. Niedawno się z nią zaręczyłem. Jest kobietą, którą kocham ale czasem jest mi cię tak cholernie brak i żałuję... Cholernie żałuję, że Nie ma Ciebie obok mnie ale jak już kiedyś powiedziałem Ci podczas gdy przyleciałaś do mnie do Kazania chcąc spróbować  jeszcze raz powiedziałem "za swoje błędy trzeba płacić. To jest życie,a nie pieprzona gra. Tutaj masz tylko jedną szanse nie możesz tyle razy grać jednej rundy dopóki wygrasz" i tej zasady się trzymam chociaż czasem jest mi Cię tak cholernie brak i tak bardzo pragnę do Ciebie zadzwonić. Nadia to wspaniała kobieta ale wiem, że w moim życiu zawsze będziesz tylko ty...Bo to ty nauczyłaś mnie kochać i zawsze tylko ty będziesz w moim sercu.
*
Jejku! Jak pisałam ten prolog to się poryczałam. Naprawdę. Najgorzej wyszła mi część Bartka. Ale to pomińmy. Płaczę teraz jak bóbr. Nie mogłam tego zakończyć inaczej. Nie mogłam....Chociaż chciałam. W sumie są szczęśliwi ale za sobą tęsknią. Teraz mam prośbę każdy kto przeczytał ten blog niech napisze nawet głupi emotikon w komentarzu, że był. Chcę zobaczyć ile osób to czytało.
Robię sobie tydzień ewentualnie dwa przerwy ale raczej skłaniam się do tygodnia i zaczynam moje nowe cacuszko na, które serdecznie zapraszam http://gdy-zycie-pisze-scenariusze.blogspot.com
To chyba wszystko jakby ktoś miał jeszcze do mnie pytania to zapraszam na Ask
DZIĘKUJĘ WAM ZA TO ŻE ZE MNĄ BYLIŚCIE KOCHAM WAS ;* Piszcie co sądzicie o tym blogu. To kończę do zobaczenia na następnym blogu?
Mam nadzieję.

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 10

Gdy próbujesz na nowo budować swój świat,a on znów się sypie.
Klaudia
Od miesiąca mieszkam w Mecheracie. Wszystko zaczyna wracać do normy. Z Bartkiem się w miarę dogadujemy. Czasami mamy jakieś lekkie spięcia ale poza tym wszystko jest w porządku.
Czasem tylko myślę o Andersonie. Bardzo mi go brakuje. Odkąd wyjechałam z Rosji jeszcze ze sobą nie rozmawialiśmy ale w sumie to nie mogę mu się dziwić. Sama jakbym była w takiej sytuacji jak on nie wybaczyłabym sobie do końca życia. Chociaż już czasami zadaję sobie pytanie "A co by było gdybym została w Rosji z Mattem? "
Moje życie i Bartka wygląda normalnie. On codziennie rano i po południu chodzi na treningi czasem wyjeżdża na mecze, a ja jako jego żona wiernie mu towarzyszę. Nie znalazłam jeszcze pracy. Na razie chcę odpocząć. Mam jednego sportowca w domu do leczenia i mi wystarczy. Zresztą na razie po prostu nie mam ochoty nawet wychodzić z mieszkania. Od paru dni źle się czuję. Mam okropne bóle głowy i światłowstręt.
Lecz Bartek chyba za bardzo się tym nie przejmuję, bo zaproponował mi wyjście na spacer gdy wróci z treningu.
Gdy Bartek zjawił się już w naszym mieszkaniu i zjadł obiad ja zmieniłam swoje dresy na rurki, T-shirt z Nike, a na to czarną bluzę.
Potem Bartek wziął prysznic, ubrał się i wyszliśmy na miasto.
 Po godzinie błądzenia przez jakieś uliczki usłyszałam jakiś damski głos, który wołał:
-Bartek! Bartuś! Bartek! Kochanie czekaj!
Odwróciłam się i zobaczyłam jakąś wychudzoną blondynkę biegnącą w naszą stronę.
-Chodź Klaudia to jakaś wariatka.-złapał mnie mocniej za rękę i ciągnął w stronę naszego mieszkania.
-Poczekaj. Zapytajmy się o co chodzi.-powiedziałam spokojna.
-To jakaś wariatka dajmy sobie z nią spokój.-powiedział idąc dalej.
-Poczekaj! Puść mnie!-powiedziałam,a blondynka znalazła się natychmiast przy nas.
-Co Bartuś? Nie poznajesz mnie już?
Bartek
Gdy byłem z Klaudią na spacerze nagle usłyszałem, że ktoś mnie woła. Odwróciłem się,a tam Agata. Jeszcze jej mi tu brakowało. Próbowałem jakoś wytłumaczyć Klaudii, że to jakaś wariatka, która się mnie uczepiła ale ona koniecznie chciała ją wysłuchać.
-Co Bartuś nie poznajesz mnie już??
-Odwal się ode mnie wariatko. Klaudia chodź to wariatka.-powiedziałem i chwyciłem ją za rękę.
-Wariatka? Może i jestem wariatką ale będę też matką twojego dziecka. Zresztą wiesz co Bartuś Ci powiem. Ocknęłam się, że nie będziemy już razem i nic od Ciebie nie chcę.
Nawet bym już z tobą nie chciała być. Zresztą ty i Klaudia doskonale się uzupełniacie. Ty i ona jesteście po jednych pieniądzach. Ty zdradzałeś ją już podczas ligi światowej, a ona gdy wyjechała do Kazania pieprzyła się z twoim najlepszym kumplem. Swoim sąsiadem.-powiedziała dziewczyna i odeszła kręcąc tyłkiem. Ja przez chwilę analizowałem jej słowa "będę też matką twojego dziecka" po czym razem z Klaudią popatrzyliśmy się na siebie;
-Bartek....
-Klaudia...
-Czy ta dziewczyna mówiła prawdę?-zapytała się.
-Co do tego, że Cię zdradziłem czy, że będzie matką mojego dziecka? Bo jeżeli chodzi o te dziecko to nie wiem ale jeżeli o te zdrady to......Tak zdradziłem Cię.  A ty? Zdradziłaś mnie?
-Tak Bartek-powiedziała siadając na jakiś murek.- Z mężczyzną, którego naprawdę kocham. Wiesz co Bartek??Do tej pory nie wiem co ja tu robię. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że wmawialiśmy sobie , że nasze małżeństwo istnieje i jest do uratowania. Nie wierze.-powiedziała i wstała z murka-To nasza wina. To trochę mojej winy, trochę twojej, trochę innych czynników się na to złożyło. Teraz wybacz ale zrobię to co powinnam już dawno. Spakuję się i wrócę pierwszym samolotem do Kazania. Spróbuje mu to wytłumaczyć, bo go kocham.-powiedziała dziewczyna i się odwróciła, a ja zostałem zdezorientowany.
Gdy wróciłem do domu ona już pakowała ostatnie rzeczy. Zamknęła walizki i postawiła je na podłodze.
-To co? Czas się pożegnać?-zapytała.
-Chyba tak.-odpowiedziałem.
Przytuliłem ją po czym Klaudia wzięła swoje walizki i powiedziała:
-Załatwię wszystkie sprawy w sądzie dotyczące rozwodu. Mój adwokat skontaktuję się z tobą.
-Jasne. Klaudia?-zapytałem się ją.
-Słucham?
-Nie wyszło nam. Zabiliśmy to uczucie ale rozstańmy się jak ludzie.
-Jasne.
-Nie żywmy do siebie żadnej urazy. Bądźmy kumplami.
-Jasne. To cześć
-Cześć. Leć po marzenia.-powiedziałem,a jej nie było już w mieszkaniu.
Matt
Dni mijały ja tęskniłem. Tęskniłem za nią za jej dotykiem, za jej głosem. Za nią. To ona pokazała mi jak kochać. Nie ma jej już miesiąc. Już nie łudziłem się jak od razu po jej wyjeździe, że wróci. Zacząłem układać swoje życie. Na razie nie planuje żadnych radykalnych zmian typu
nowa kobieta po prostu zaczęłam mieć stały tryb dnia. Na początku więcej imprezowałem, by zapomnieć ale po jakimś czasie uznałem, że to już nie moja bajka. Że Klaudia nauczyła mnie co to jest być spokojnym, zdystansowanym człowiekiem. Szkoda tylko, że los  nie chciałbym poznał ją przed jej ślubem z Bartkiem. Może wtedy sprawy potoczyłyby się inaczej. Lecz...Los chciał, żebyśmy spotkali się po twoim ślubie. Ja w ogóle dziękuję, że miałem okazję Cię poznać i mogłaś nauczyć mnie co to znaczy miłość. Najgorsze jest to, że gdy odeszłaś uraziłaś moją męską dumę i tego to chyba nigdy Ci nie wytłumaczę, Zawszę będę czuł jakieś ukłucie w sercu na twoje wspomnienie, bo ty byłaś tą pierwszą, która mnie tak zraniła i pierwszą, którą tak bardzo pokochałem.
Spałem grzecznie gdy usłyszałem, że ktoś dobija się do drzwi. Była pierwsza w nocy. Kogo niesie o tej godzinie do mnie?
Poszedłem otworzyć drzwi. Tam stałaś ty.
-Cześć Matt.-powiedziałaś z nikłym uśmiechem.
-Czego chcesz?-zapytałem jak najchłodniej umiałem.
-Bardzo za tobą tęskniłam we Włoszech. Zrozumiałam, że tylko Ciebie kocham.
-A ja myślę, że było inaczej. Nie udało Ci się z Bartkiem to co teraz wróciłaś do mnie. Myślisz,że będę twoim wyjściem awaryjnym?-warknąłem.
-Ale to nie tak. Ja popełniłam błąd....Ja naprawdę gdybym mogła cofnąć czas zostałabym z tobą. Kochanie....-powiedziała prawie płacząc.
-Pozwól Kochanie, że czegoś Cię nauczę, bo ty nauczyłaś mnie wielu rzeczy. Za swoje błędy trzeba płacić. To jest życie,a nie pieprzona gra. Tutaj masz tylko jedną szanse nie możesz tyle razy grać jednej rudny dopóki wygrasz.-powiedziałem i otarłem jedną z jej łez-Przykro mi ale sama podjęłaś decyzje, że z nami koniec jak wyjechałaś do Bartka.
-Rozwodzę się.-powiedziała i wybuchła płaczem.
-Teraz to naprawdę nic nie da. Żegnaj. Może kiedyś się spotkamy.-powiedziałem i zamknąłem drzwi przed jej nosem.
Tak dużo ta rozmowa mnie kosztowała lecz moje ego nie pozwoliłoby być mi z nią znowu. Ona wybrała innego. Dla niej byłem po prostu za słaby....
*
Badababum! No i co? Myślicie o tym rozdziale? Jak myślicie jak zakończę to opowiadanie?
Zgadujcie, zgadujcie. Oczywiście zapraszam też na obsadę TUTAJ oraz oczywiście na 67 rozdział na siatkarskie. Jak coś to pyyytać TU. Chciałabym was też poinformować, że ogarnęłam trochę tego bloga i włączyłam możliwość anonimowych komentarzy.

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 9

 Powrót do rzeczywistości. 
Klaudia 
Tamtej nocy musiałam iść do Matta. Nie mogłam inaczej. Chciałam się z nim pożegnać. Gdy już zasnął wyjęłam z jego biurka kartkę, czarny długopis i przy zapalonej nocnej lampce napisałam do niego list. Tłumacząc mu wszystko, przepraszając i prosząc by kiedyś mi to wybaczył.  Po czym zostawiłam mu go na poduszce obok niego pocałowałam go ostatni raz w usta i przyglądałam się mu przez dłuższy czas po czym  wyszłam z mieszkanie wiedząc, że to był nasz ostatni raz, że już nigdy więcej nie zobaczę śpiącego Ciebie i uśmiechającego się przez sen. Do moich oczu napłynęły łzy. Czy to możliwe, żebym naprawdę kochała Matta? Żeby to Matt był moją miłością,a nie Bartek?
"Przestań tak kobieto myśleć! Walcz o swoje małżeństwo!"-zganiłam siebie samą w myślach. 
Weszłam do swojego mieszkania i zamknęłam drzwi po czym osunęłam się na ziemię i schowałam twarz w swoje dłonie. Tkwiłam w takim letargu jeszcze przez parę chwil po czym zebrałam się za dalsze pakowanie swojego bagażu. Gdy już skończyłam wzięłam prysznic, ogarnęłam się. Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu. Już 5. Zadzwoniłam po taksówkę i pojechałam na lotnisko. 
W taksówce patrzyłam na budzący się Kazań a moje oczy zrobiły się wilgotne. Nie mogłam uwierzyć, że to koniec. Że ostatni raz widzę Kazań, że teraz będę mieszkać z Bartkiem i będę tylko i wyłącznie na jego utrzymaniu. Przecież zawsze marzyłam o tym, żeby być samodzielna ale przecież teraz wyszłam za Bartka to jemu obiecywałam, że będę go wspierać. Chociaż z drugiej strony obiecywałam mu wierność a tylko jak pojawiła się pierwsza lepsza okazja przespałam się z Andersonem i chyba go pokochałam? Nie ja go na 100 kocham ale wiem, że to nie może mieć miejsca. Muszę się jak najszybciej otrząsnąć i zacząć normalne życie z Bartkiem.
Gdy wchodziłam na lotnisko założyłam okulary przeciw słoneczne żeby nikt nie widział,że płaczę. 
Gdy już siedziałam w samolocie i spoglądałam przez okno znów łzy napłynęły mi do oczu. Ciągle myślałam o Amerykaninie.
Bartek 
To dziś. To dziś miała przyjechać moja Klaudia. Tak cholernie się za nią stęskniłem wszystko przygotowałem na jej przyjazd. Jest kolacja, są świece wszystko musi się udać. Teraz wszystko ma być idealnie.  Pojechałem na lotnisko i czekałem na Klaudie. W końcu się doczekałem. Zobaczyłem ją. Moją żonę. Kobietę mojego życia. Tą z, którą chcę spędzić resztę życia .
-Cześć.-powiedziałem wtulając się w nią i całując.
-Cześć Bartek.-powiedziała łamanym głosem.
-Coś się stało?-zapytałem.
-Wiesz, że źle znoszę podróż. Po prostu muszę odpocząć.
-Rozumiem.-powiedziałem i ucałowałem ją po czym poszliśmy w stronę samochodu.
Wniosłem jej walizki i torby do mieszkania po czym zacząłem odgrzewać nam kolację.
Gdy Klaudia ogarnęła się w łazience przyszła do kuchni:
-Cieszę się, że jesteś.-powiedziałem.
-Ja też się cieszę.-powiedziałam smutna.
-To czemu jesteś taka smutna?
-Jestem po prostu zmęczona Bartek.
-Rozumiem. Zrobiłem spaghetti. Może otworzymy jakieś wino, zjemy, obejrzymy jakiś film.
-Tak będzie świetnie.-uśmiechnęła się.
-To chodź.-powiedział biorąc butelkę wina, kieliszki i talerz z makaronem.
W trakcie oglądania filmu i leżenia na kanapie. Zapytałem się ją:
-Jak zareagowali chłopacy gdy dowiedzieli się o tym, że jedziesz do Macheraty i ich zostawiasz.
 -Nie zareagowali, bo nic nie wiedzieli. Złożyłam wypowiedzenie prezesowi ze względów osobistych powiedziałam mu, że muszę wyjechać ale chcę, żeby chłopcy dowiedzieli się, że wyjechałam już po fakcie.
-A Matt? Przecież on był twoim sąsiadem też nie wiedział?
-Nie wiedział. Teraz pewnie wie. Zostawiłam mu list, że go przepraszam,że nie powiedziałam, że wyjeżdżam ale nie chciałam robić zamieszania z powodu mojego wyjazdu i tak dalej.-powiedziała dziwnie spokojna. 
-Rozumiem.-odpowiedziałem i przytuliłem się do niej.
Matt
Obudziłem się rano cały uśmiechnięty. Odwróciłem się i zobaczyłem,że nie ma Klaudii w łóżku. Na początku pomyślałem, że poszła już do siebie ale zobaczyłem kartkę, która leżała na poduszce na, której jeszcze dzisiejszej nocy ona spała. Na kartce było widać uschnięte ślady po jej łzach.  Wziąłem złożoną  złożoną na cztery części, kartkę A4 i zacząłem czytać:
"Kochany Matthew!
To co między nami się zdarzyło nigdy zdarzyć się nie powinno i ty o tym doskonale wiesz i ja jestem tego świadoma. Cały ten czas, który spędziłam z tobą był magiczny i cudowny ale porwaliśmy się z motyką na słońce. Przecież ja mam męża. W dodatku to twój kolega. Pisząc ten list i patrząc na Ciebie jest mi cholernie trudno. Mam rozdarte serce, bo Cię kocham ale to Bartek jest moim mężem i to on chcę walczyć o nasz związek. Obiecałam mu, że wyjadę....Wyjadę z nim do Macheraty. Złożyłam wypowiedzenie w klubie i pewnie gdy już się obudzisz będę w drodze do Italii. Musisz wiedzieć, że jesteś dla mnie wyjątkowy, że Cię kocham ale my nie mamy szans. 
Kocham Cię Matt nigdy nie chciałam Cię skrzywdzić tak jak skrzywdził mnie kiedyś Bartek decyzją o swoim wyjeździe do Macheraty, a ja właśnie to zrobiłam. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz i jak spotkasz kiedyś mnie na jakimś meczu,  nie będziesz miał do mnie żalu i zapomnisz o tym jak Cię skrzywdziłam,a życie ułożysz z lepszą, bardziej wartościową dziewczyną, która nie będzie mieć tak skopanego życia jak ja. 
Kocham Cię, na zawszę twoja Klaudia.  "
Chwilę jeszcze nie dochodziło do mnie co się dzieję. Klaudia wyjechała? Ale jak? Przecież jeszcze wczoraj się kochaliśmy. Usiadłem skołowany na łóżku i przeczesałem włosy. Nie wiedziałem co się dzieję. Byłem kompletnie oszołomiony.  
*
Badabum! Rozdział beznadziejny! 
No ale cóż jeszcze następny,a po nim już epilog. Chcę wam powiedzieć, że następny rozdział w środę,a epilog w sobotę albo niedzielę. Komentujcie i piszcie szczerze co myślicie o takim obrocie spraw i jakie zakończenie myślicie, że będzie.
Poza tym dodałam bohaterów na bloga więc zapraszam do zakładki Obsada.
Potem możecie się spodziewać rozdziału na siatkarskich.
No to do środy. Zgadujcie zakończenie.;)
Chciałam was poinformować, że ogarnęłam tego bloga i teraz możecie też dodawać komentarze jako anonimowi ;) Przepraszam, że wcześniej tego nie zauważyłam mam nadzieję, że teraz będzie przez to więcej komów.

piątek, 25 października 2013

Rozdział 8

W życiu nieustannie zachodzą zmiany
Klaudia
Wszystko miało być inaczej. Wszystko miało wyglądać inaczej. Ten dzień miał wyglądać inaczej. Ta rozmowa miała wyglądać inaczej. To wszystko jest zbyt skomplikowane. Zawsze Gdy patrzyłam w oczy Kurka i widziałam w nich smutek wybaczałam mu. Tym bardziej gdy płakał. A odkąd się znamy widziałam  u niego łzy dwa razy. Wtedy gdy doznał kontuzji w Moskwie i podczas tej rozmowy. W dodatku jego namolność sprawiła, że od razu gdy wyobraziłam sobie to jak się poznaliśmy, naszą pierwszą randkę, naszą pierwszą noc gdy w naszym towarzystwie nie zamykały się nam buzie i tą pierwszą gdy nie chcieliśmy w ogóle mówić.  Nasze pierwsze mieszkanie, nasze zaręczyny, nasz ślub i naszą przysięgę małżeńską. I chyba z  nadmiaru emocji wypowiedziałam to zdanie, które sprawiło, że znów byliśmy razem, że postanowiliśmy sobie znowu zaufać.
Przy Macie czułam się jak przy nikim innym ale przecież nie mogę przekreślić tego wszystkiego co łączyło mnie z Bartkiem. Minęło już 3 dni. Wczoraj chłopacy z Zenitu pokonali Maceratę Bartka 3:1. Ja unikałam Matta jak ognia. Gadałam nawet z prezesem zadawał strasznie dużo pytań dlaczego chcę odejść i tak dalej. Powiedziałam mu, że z przyczyn osobistych i zrozumiał.  Teraz czekała mnie tylko trudna rozmowa z Mattem. Bardzo obawiałam się jego reakcji. Nie chcę go krzywdzić. Co prawda wracam do Bartka do Italii ale to nie znaczy, że mi na nim nie zależy. Zależy ale to Bartkowi ślubowałam wierność i inne takie więc teraz muszę zrobić wszystko, żeby  utrzymać ten związek. Jest pierwsza w nocy,a ja jak ten kołek czekam pod drzwiami jego mieszkania nie wiadomo na co. Chcę zapukać ale nie mogę coś mnie blokuje. W końcu decyduję się na ruch i pukam. Jest już za późno. Słysze kroki Matta. Nie zdążę uciec ani wymyślić jakiejś głupiej wymówki typu np. piekę ciasto,a skończył mi się cukier pożyczysz. To by nie przeszło, bo jest 1 w nocy zresztą Matt wie, że ja i domowe wypieki cukiernicze to inna planeta. Nagle drzwi się otwierają, a przede mną staje Matt w samych siwych dresowych spodniach bez koszulki i się uśmiecha. Ja nie mogę wydusić ani słowa tylko stoję w drzwiach i patrze się w jego oczy.
Bartek 
Byłem szczęśliwy,że Klaudia postanowiła dać mi drugą szanse i będzie ze mną mieszkać we Włoszech. Teraz wszystko wróci na właściwy tor.  Klaudia obiecała mi,że za 3 dni przyjedzie. Cieszę się, że mi zaufała. Teraz muszę uprzątnąć tylko mieszkanie by nie zobaczyła czegoś co żona nigdy nie powinna zobaczyć w mieszkaniu męża. Po gruntownym sprzątaniu oczekiwałem przybycia Ivana. Dzisiaj mieliśmy obejrzeć mecz Barcelony z Realem i wypić jakieś piwo.
Około 20 usłyszałem dzwonek do drzwi. Otworzyłem Ivanowi. Usiedliśmy na kanapie w salonie, otworzyliśmy piwa i zaczęliśmy oglądać mecz. W czasie przerwy między pierwszą,a drugą połową meczu zaczęliśmy rozmowę:
-Czyli tak po prostu przekonałeś Klaudie żeby tu przyjechała?
-Nie było tak łatwo. Użyłem nawet łez.
-Ale po co Bartek? Weźcie rozwód jak normalnie ludzie. Przecież wy już praktycznie nie macie szans na normalny związek. Ty będziesz mógł zaliczać kogo chcesz i nie będziesz miał żadnych zobowiązań względem kobiety,a ona też znajdzie sobie kogoś nowego z kim ułoży sobie normalne życie. Przecież Bartek jak się wyda, że przespałeś się z tą Agatą to ona Ci nie wybaczy. A stanie się to prędzej czy później, bo ciągle do Ciebie dzwoni, nachodzi Cię i nie daję Ci żyć.
-To moja żona,a Agatą się nie martw. Załatwię tą sprawę jutro po treningu.
-I co jej powiesz?
-Wiem, że poznaliśmy się na Lidze Światowej zaliczyłem Cię,a potem traw chciał, że spotkaliśmy się w jednym klubie. Kłóciłem się z żoną i miałem chwilę słabości dlatego znów się z tobą przespałem ale musimy już to zakończyć, bo cudem ubłagałem moją żonę, żeby znów mi zaufała i zostawiła Zenit Kazań przeprowadzając się tutaj?-zapytał Ivan patrząc na mnie z wyrzutem.
-Nie.....Po prostu powiem jej, że to nie miało prawa mieć miejsca, że kocham inną kobietę,a to był tylko niezobowiązujący romans i nic do niej nie czuję, bo kocham Klaudię.
-A ty w ogóle ją jeszcze kochasz?
-Klaudie?
-Tak Klaudie.
-Jasne, że ją kocham.-powiedziałem pewny siebie.
-Nie mów tego Agacie o ile chcesz uratować swój związek.
-Dlaczego?-zapytałem się.
-Jeżeli powiesz jej, że to był niezobowiązujący romans z twojej strony i tak naprawdę to traktowałeś ją jak zabawkę gdy twojej żony nie było obok Ciebie będzie na 100 chciała się zemścić i rozpieprzyć Ci związek.
-Dobra ubiorę to jakoś tak ładnie żeby się nie poczuła urażona.
-Rób co chcesz ale moim zdaniem nawet jakbyś napisał poemat Agacie i zaśpiewał, najpiękniejszą piosenkę o tym, że z wami koniec to i tak będzie czuła się urażona. Mówię Ci taka jest filozofia kobiet.-powiedział Zaytsev i wróciliśmy do oglądanie meczu.
Matt
Klaudia od tej wizyty Bartka zachowywała się dziwnie. Ja rozumiem, że to nie była dla niej łatwa rozmowa ale przecież to nie może odbijać się kosztem nas. O ile jeszcze ona coś do mnie czuję. Czułem się cholernie głupio w tej sytuacji. Na hali się mijaliśmy. Niby dlatego, że nie chciała wzbudzać podejrzeń innych, że między nami coś jest ale ja wiedziałem, że jest coś innego na rzeczy. Myślała chyba, że jestem taki głupi, że nic nie zauważę albo po prostu już popadam w jakąś chorą paranoję i szukam dziury w całym. Gdy już spałem usłyszałem, że ktoś puka do drzwi. Poszedłem otworzyć drzwi.
-Klaudia??-zapytałem się.
 -Hej Matt.-powiedziała.
-Coś się stało Klaudia?-zapytałem się.
-Nic. Po prostu się za tobą stęskniłam.-powiedziała brunetka i wpiła się w moje usta.
Wziąłem ją na ręce, dziewczyna oplotła nogi na moich biodrach i dalej całowała. W końcu przeniosłem ją do swojej sypialni i całując pozbywałem się kolejnych jej ubrań. Ona w tym czasie jeździła rękoma po moich gołych plecach.  Gdy pozbyłem się już ostatnich jej ubrań zacząłem obcałowywać każdą partie jej ciała.
*
Badabum! Dzieję się tak jak się dzieję. Mam nadzieję, że w miarę się wam podoba. To co do zobaczenia za 12 komentarzy? Obiecuję, że nie będę już zwiększać limitu komentarzy no i oceniajcie jak mi przyszedł rozdział.
Pozdrawiam, ZooZoolka.

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 7

                         Mężczyzna zdesperowany to, mężczyzna zły.
Klaudia 
Następny tydzień zleciał niesamowicie szybko. Z Mattem nadal byliśmy w takich relacjach jak wcześniej. Chciałam to skończyć przynajmniej do momentu gdy nie uzyskam rozwodu, bo źle się z tym  źle czułam. Nie chciałam okłamywać ani Bartka, ani Matta. Chociaż na to było trochę za późno. Postanowiłam po prostu wziąć życie w własne ręce i wyjaśnić wszystko z Bartkiem, by spędzić spokojnie przyszłość u boku Matta. Nie mając wrażenia, że coś zjebałam przez moje lekkomyślne zachowanie.
Nagle do mojego gabinetu wparował Matt. Chciał mnie pocałować w usta ale ja się nie dałam i odsunęłam od niego. 
-Co się stało kochanie?-zapytał patrząc mi prosto w oczy. 
-Nic po prostu, wiesz, że my nie powinniśmy teraz....Rozumiesz? 
-Nie, nie wiem i nie rozumiem. -zaczął się do mnie szczerzyć. 
-Chcę być po prostu wobec Bartka fair. Wiem, że trochę za późno na to ale chcę mu to powiedzieć osobiście, a nie daj Boże teraz wparuje do mnie i dopiero będzie. Miałbyś wielkie
 nieprzyjemności.-powiedziałam- Zarówno ze strony Bartka jak i twoich kolegów z drużyny.  
-Dobrze. Lecę do domu. Wpadnij do mnie wieczorkiem.-puścił mi oczko i wyszedł. 
-Masakra....-westchnęłam po Polsku sama do siebie i zaczęłam   powoli zabierać się za pracę. 
 Dzisiaj nie byłam zupełnie sobą.
 Moje myśli krążyły wyłącznie wokół Bartka. 
Pamiętam moją długą białą suknie, Bartka, który uśmiecha się do mnie, a ja idę w stronę ołtarza do którego prowadzi mnie tata. Pamiętam jak mówiliśmy sobie sakramentalne "tak" i jak mówiliśmy sobie przysięgę małżeńską. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko się skończy w sądzie. Nigdy w życiu nie pomyślałabym sobie, że możemy się rozwodzić ale...
 Może zbyt się zmieniliśmy. Może ten ślub był za szybko. Może  się zmieniliśmy? Może nie jesteśmy już tymi samymi ludźmi? Może po prostu teraz tak na prawdę wyszło, że nasze uczucie zaczęło wygasać...Może po prostu za dużo w naszym życiu było słowa może? 
Bartek 
Właśnie razem z Lube przyjechałem na mecz do Kazania. Denerwowałem się.... ale nie meczem. Denerwowałem się rozmową z Klaudią w głębi duszy miałem nadzieję, że uda mi się ją przekonać żebyśmy do siebie wrócili. Wiem, że byłem trochę nie fair w naszym związku ale przecież nie można tak wszystkiego przekreślić. Teraz po treningu zmierzałem w stronę jej gabinetu, bo chociaż jestem w Rosji od rana ona jakoś nie kwapiła się do tego, żeby się ze mną zobaczyć. Zresztą nie dziwię się. W końcu to ona podjęła decyzję o rozwodzie.
Zapukałem do drzwi i gdy usłyszałem proszę wszedłem do jej gabinetu.
-Cześć Klaudia.-zamknąłem za sobą drzwi,a Klaudia wstała.
-Cześć Bartek.-odpowiedziała i podeszła do mnie lekko się przytulając.
-Czy przemyślałaś już czy na prawdę chcesz tego rozwodu?-zapytałem się,a ona wycofała się o 3 kroki i oparła się plecami o swoje biurko.
-Baaartek.... Wiesz, że dużo się w naszym życiu pozmieniało, że nie jesteśmy już takimi ludźmi jak byliśmy. Mi po prostu brakuję ciepła z twojej strony. Ja nie chcę żyć tak jak teraz. Nie chcę mieć męża, który cały czas się na mnie rozładowuję i w dodatku jest 4 tysiące kilometrów ode mnie. Pamiętasz kiedy spędziliśmy razem romantyczny wieczór bez kłótni? Albo chociaż wieczór bez kłótni, bo ja wiem, że całe życie nie będzie tak kolorowe, że będziemy wychodzić na randki i śmiać się do rozpuku ale mi chodziło w tym małżeństwie o zaufanie i bezpieczeństwo albo czasem nawet o głupią rozmowę ale ty mi tego nie dałeś, Bartek.-powiedziała patrząc na mnie swoimi wielkimi czekoladowymi oczami.
-Nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie??
-Bartek, ja nie wiem co czuję.... Ja wiem, że zawsze będziesz częścią mnie ale.... Patrz....Ten związek nie ma szans. Ja tu w Kazaniu, ty tam w Macheracie. Jak to sobie wyobrażasz?
-Rzuć to w cholerę. Wyjedź ze mną do Macheraty. Ja Cię kocham...Ja bez Ciebie nie wytrzymam.... Wiem, że zachowałem się jak dupek i byłem dla Ciebie przez ostatni rok. Ale pomyśl czy warto to wszystko przekreślić? Pamiętasz nasze wspaniałe chwilę... Pamiętasz jak się poznaliśmy, pamiętasz jak Ci się oświadczyłem, pamiętasz nasz ślub??-zapytałem się.
-Nie samymi wspomnieniami człowiek żyje Bartek.-powiedziałam.
-Proszę...Powiedz, że mi się to śni i, że jak się obudzę będziemy leżeli w naszym łóżku, w naszym domu w Nysie.-powiedziałem i nagle się rozpłakałem.
-Barteek...Chcesz chusteczki?-zapytała moja żona.
-Proszę, przytul mnie-powiedziałem tylko, bo już nie dawałem rady.
Czułem, że już nie będziemy razem,a moje życie się rozpada. Już nie będzie tak jak dawniej. Już nie będziemy bawić się we 3 z Kubą ani wylegiwać się do południa w wolnych dniach w naszym domku w Nysie. Nie będziemy już chodzić na rodzinne obiady do moich rodziców.
-Bartek... Nie płacz. Wszystko będzie dobrze.
-Proszę. Wróć do mnie. Rzuć tą prace w cholerę i pojedź ze mną do Macheraty. Stwórzmy rodzinę.
-Bartek......Ja nie mogę.-powiedziała Klaudia i się ode mnie odsunęła.
-Dlaczego? Proszę. Powiedz. Ja obiecuję, że się zmienię. Możemy nawet pójść na tą terapie małżeńską do psychologa bylebyś do mnie wróciła. Klaudia ja Cię błagam. Ja nie wytrzymam...
-Bartek....Co ty wyprawiasz?-spojrzała w moje oczy.
-Ja po prostu nie mogę pozwolić, żeby najważniejsza kobieta w moim życiu ode mnie odeszła.-powiedziałem i przysuwałem się do niej,aż w końcu nie wpadła plecami na biurko i nie miała drogi ucieczki.-Ja Cię naprawdę kocham.-powiedziałem i musnąłem jej usta.
Najpierw powoli i z obawą, że mnie odtrąci i wszystko będzie stracone ale gdy zdałem sobie sprawę, że wcale nie sprzeciwia się moim pocałunkom zacząłem robić to coraz namiętniej.
W końcu Klaudia mnie od siebie odepchnęła i powiedziała:
-Bartek...To nie jest takie proste.
-Wiem ale przecież po to jesteśmy rodziną, żebyśmy to przezwyciężali. Proszę Cię. Daj mi jeszcze szansę. Proszę.-powiedziałem obejmując ją szczelnie w moich ramionach tak, żeby więcej mi nie uciekła.-Wyjedziesz ze mną do Macheraty?
-Wyjadę Bartek.-powiedziała drżącym głosem po czym się rozpłakała.
Matt
Cieszyłem się, że Klaudia wyjaśni sobie wszystko z Bartkiem i wreszcie nie będzie tego całego naszego ukrywania się. Szczerze odkąd byłem z Klaudią w "związku" miałem ochotę wykrzyczeć wszystkim, że kocham ją jak wariat i, że chcę z nią spędzić resztę życia.
 Miałem nadzieję, że szybko Klaudia mu powie, że nie chcę utrzymywać z nim kontaktu i, że ma go dość, że nie chcę go znać, bo bardzo ją skrzywdził i mogą się kontaktować już tylko przez adwokatów, bo ona zostaje ze mną w Kazaniu.
Wiedziałem co prawda, że nikt nie może się dowiedzieć o mnie i Klaudii przed rozwodem  ale z dnia na dzień kochałem ją coraz bardziej. Z dnia na dzień była dla mnie czymś bardziej niezbędnym. Nie mogłem wytrzymać paru godzin bez jej towarzystwa.
 Odkąd ją znam zupełnie nie w głowie są mi jakieś jednorazowe przygody z jakimiś paniusiami z nocnych klubów i chcę być tylko z nią.
 Jeszcze żadnej dziewczyny nie kochałem tak jak jej. Ona pokazała mi co to znaczy miłość i jak to jest gdy zależy Ci na drugiej osobie.
Chcę od razu po rozwodzie zapytać się jej czy możemy już zostać tak oficjalnie razem,
a potem czy nie chciałaby się do mnie przeprowadzić, bo przecież to męczące, że mieszkamy
 tak blisko siebie ale jednak mam wrażenie, że przez to wszystko tracę tylko czas,
 który mógłbym z nią spędzić. Nie chcę zniszczyć swojej szansy z taką dziewczyną,a potem zadręczać się, że coś zrobiłem źle, więc zaraz po rozwodzie zaproponuję jej oficjalnie związek,a potem będę starał się z nią rozwijać to uczucie stopniowo i krok po kroczku.
*
Badababum! Zaskoczone? I o to chodzi. Dobra teraz tak jak będzie 10 komentarzy dodam następny rozdział. Dziękuje, dobranoc ;*
Znaczy piszcie jeszcze w komentarzach co czujecie odnośnie tego rozdziału i tego jak postąpiła Klaudia  i z kim powinna być ;D

sobota, 12 października 2013

Rozdział 6

                                                                       Życie składa się z falstartów.
Klaudia
Zdradziłam go z jego kolegą.  Serce mi pękało gdy pomyślałam, że zdradziłam tego mojego kochanego Bartusia, który wskoczyłby ze mną w ogień. Teraz muszę pogodzić się, że Bartka już nie ma, a w jego miejsce wstąpił okropny skurwiel potocznie zwany moim mężem. Nie miałam już nawet siły wykłócać się ostatnimi czasy o jakieś drobnostki, bo nie miałam na to siły i chęci.
Nagle poczułam, że Anderson się do mnie przytula:
-Nie śpisz już?-zapytałam.
-Nie-odpowiedział i pocałował mnie w usta, a ja wtedy poczułam się jak zwykła dziwka.
-Matt wiesz, że ja mam męża??
-Jakoś go tu nie widzę.-zakpił.
-Ale on jednak gdzieś jest. Żyje i nie jest świadomy, że go zdradziłam.-powiedziałam z żalem w głosie.
-Nie sądzisz, że mu się zależało, za to jaki był?-zapytał.
-Wiem, że nie zachowywał się wobec mnie fair. i ostatnimi czasy nawet się do siebie nie odzywamy ale ja czuję, że postępuje jak ostatnia suka, bo go zdradzam.
-Nie mów tak. Wiesz, że to on w tym związku był zawsze nie fair.  Zawsze on zachowywał się jak skończony dupek,a ty próbowałaś to ratować. Tylko, że zapamiętaj sobie, żeby uratować związek potrzeba chęci dwóch stron.-powiedział i musnął mój policzek.
- Wiem ale...... Muszę do niego zadzwonić....
-Powiesz, że się ze mną kochałaś?
-Nie przez telefon.-powiedziałam.
-Będziesz miała okazję, bo za miesiąc będziemy grać mecz z jego Lube. W lidze mistrzów.
-Wiem wczoraj jak z nim gadałam o rozwodzie powiedział mi, że pogadamy na spokojnie jak przyjedzie na mecz do Kazania za miesiąc.
Moje życie niesamowicie się pokomplikowało. Kochałam Matt'a ale byłam żoną Bartka. Anderson starał mi uświadomić na każdym kroku, że ten rozwód to nie moja wina. Niestety jego opowiadanie mnie nie uspokajało, bo ja czułam się winna. Pomimo tego, że Bartek jest jaki jest to mnie nie zdradził i był ze mną szczery. Z Matt'em postanowiliśmy, że na razie nie będziemy nikomu mówili, że jesteśmy razem. Było by przecież za dużo zamieszania, że była żona Bartka Kurka spotyka się z Matt'em Andersonem.
Mecz z Lube jest za dwa tygodnie. Bartek do mnie dzwonił. Przepraszał, prosił, błagał robił wszystko żebym tylko do niego wróciła, ale ja chociaż czułam się winna to wiedziałam, że chcę być z Matt'em. To on był tym kogo mi brakowało, on dawał mi bezpieczeństwo i to z nim chciałam być. Nie wiem czy go kocham. Teraz wszystko jest dla mnie za trudne, bo przecież chcę być z Matt'em ale jestem żoną Bartka.Przerwałam moje poranne rozmyślenia i wstałam zaspana z łóżka po czym udałam się do łazienki. Wzięłam tam prysznic, założyłam odpowiedni strój, bo poranki w Zenicie są bardzo zimne. Zresztą nie tylko poranki, bo całe dnie ale zawsze lubiłam taki klimat. Byłam przeciwieństwem Bartka. On kochał tropiki i plaże.  Zrobiłam lekki makijaż i umalowałam usta moją szminką, która  najbardziej podobała się Bartkowi. Zresztą sama ją od niego dostałam. Teraz nie wyobrażam sobie makijażu bez niej.
Gdy już byłam gotowa i czekałam w kuchni, pijąc herbatę  aż Matt zjawi się już w moim domu gotowy  Niebawem zjawił się po mnie i ruszyliśmy w drogę na hale. Trening minął szybko. Ja przesiedziałam prawie cały w moim gabinecie wypełniając jakieś papierki. Tylko raz zrobiłam sobie przymusową przerwę, bo do mojego gabinetu przyszedł Michajłow ze spuchniętym palcem.
Gdy już wróciłam razem z Mattem pod nasz blok umówiliśmy się, że przyjdę dziś do niego na kolację i spokojnie sobie porozmawiamy. Chyba najbardziej ceniłam w nim, że mogę powiedzieć mu o wszystkim, a on się nie zdenerwuje tylko mnie wysłucha i doradzi.
Bartek
Całkiem się załamałem od pory gdy Klaudia powiedziała mi, że chcę rozwodu. Nie wiedziałem co zrobić z moją osobą. Pisałem i rozmawiałem z Klaudią dwa razy dziennie, bo nie chciałem tego rozwodu. Chciałem jej uświadomić, że nie wszystko stracone i, że może być jeszcze lepiej. Wszystko byłoby dobrze gdyby o sobie nie dała znać Agata.
Wykonywała już do mnie 6 połączenie od rana. Chciałem znów odrzucić ale wiedziałem, że takim sposobem nie da mi sposobu, aż do mojej śmierci.
-Co ty ode mnie chcesz?-zapytałem znudzony.
-Bartuś...Może tak milej? Chyba, że chcesz, żeby twoja małżonka dowiedziała się co działo się na meczach ligi światowej we Francji.
-Daj mi spokój. Okey? Nie obchodzi mnie już, czy ona się dowie o tej zdradzie czy nie i tak powiedziała mi, że chcę rozwodu. Więc nie dzwoń, nie pisz i daj mi spokój, bo mam Cię kobieto w dupie. Przypomnij mi dlaczego ja poszedłem wtedy z tobą do łóżka? Bo za Chiny nie mogę pojąć.- odgryzłem się jej i rzuciłem telefon w kąt po czym dalej poszłam spać.
Całe dnie spędzałem śpiąc albo na treningach. Liczył się dla mnie tylko mecz z Kazaniem. Chciałem tylko spotkać się z Klaudią i wszystko wyjaśnić, bo chciałem zacząć od zera. Nic się dla mnie już nie liczyło tylko, żeby była przy mnie i żebyśmy zaczęli od nowa. Bo chciałem tylko tego.
Wiem, że w naszym małżeństwie były gorsze chwilę. Że ją okłamywałem ale chcę żebyśmy  znów byli razem. Przecież prawdziwe małżeństwo wszystko sobie wybaczy, a ja wiem, że my właśnie jesteśmy takim małżeństwem i chociaż nie mamy dzieci to jesteśmy rodziną.  Chociaż czasem się pokłócimy no i może ta moja zdrada też nie była fair ale gdy ma się chęci można sobie wszystko wybaczyć.
Matt 
Gdy już wróciłem z treningu zaprosiłem Klaudie do mnie na kolację. Planuję z nią dziś spędzić miły wieczór i pogadać przy lampce wina. Sam jeszcze nie mogę pojąć jak mogłem się tak zmienić. Nie dość, że pierwszy raz się w kimś zakochałem to w dodatku wiem, że nie powinniśmy tego robić, bo ona ma męża ale jednak to jest silniejsze od nas. Nasz "związek", bo chyba to uczucie mogę określić mianem związku jest wspaniałe. Przeżywamy ze sobą wspaniałe chwilę. Zawsze gdy chcę pogadać mogę na nią liczyć i ona chyba też na mnie, bo staram się żeby nie dusiła w sobie uczuć, a mówiła mi to co czuję.
Na kolację przygotowałem moje ulubione pesto, które przy okazji dowiedziałem się, że lubi też Klaudia.
Usiedliśmy przy stolę i zaczęliśmy rozmawiać:
-Chciałeś o czymś ze mną porozmawiać??
-Tak...Widzisz... Chciałem się zapytać jak idzie sprawa z twoim rozwodem?-zapytałem się i uśmiechnąłem.
-Bartek prosił mnie żebym nie składała żadnych papierów do naszego meczu z Zenitem, bo chcę ode mnie osobiście się dowiedzieć co myślę o tym rozwodzie, czy to ostateczne wyjście i co było powodem dla, którego chcę wziąć ten rozwód.
-Rozumiem. Już za tydzień wszystko się wyjaśni.-na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Tak wszystko się wyjaśni-odpowiedziała Klaudia.
- Cieszę się, że Cię poznałem.-powiedziałem nie wiadomo z jakiego powodu.
-Ja też.
-Dużo dla mnie znaczysz- ciągnąłem dalej.
- Ty dla mnie też.-odpowiadała dziewczyna.
- Kocham Cię i chcę z tobą być. Nie zranię Cię jak Kurek i będę Ci wierzył. Musisz nam dać tylko szanse.-powiedziałem i w ciągu sekundy byłem przy niej i całowałem ją w usta.
-Matt...Ja mam męża.-powiedziała między moimi pocałunkami.
-Zapomnij o nim. Chociaż dziś.-powiedziałem i wziąłem ją na ręce po czym znaleźliśmy się w mojej sypialni.
*
 No witajcie! Oddaję 6 w wasze ręce i w sumie nie wiem jak mi wyszła. Chyba średnio ostro. No ten...Nie wiem co tu jeszcze napisać.
O! Chcę was bardzo poprosić o komentowanie, bo to motywuje!

środa, 2 października 2013

Rozdział 5

Czasem coś się kończy,a coś zaczyna.
Klaudia
To co stało się poprzedniego wieczoru nie powinno mieć miejsca to było niemoralne i nieetyczne. Teraz leżałam i spoglądałam na widok za moim oknem. Zastanawiałam się czemu wczoraj Anderson mnie pocałował i czemu nie układa się w moim małżeństwie.  Kiedyś tak wyglądał mój ideał. Opiekuńczy szatyn o nieziemskich oczach i zabójczym uśmiechu kiedyś moim ideałem wydawał się Bartek a teraz? Teraz coraz częściej myślę o moim ideale jakby był to Matt, a nie chcę tak myśleć, bo mam Bartka i jestem jego żoną. Wiem, że "mam Bartka" to nie jest odpowiednie stwierdzenie w danej sytuacji ale dalej to jednak mój mąż. Chociaż od tych feralnych Mistrzostw Europy nie wiem nawet czy żyje i jak podoba mi się w klubie. Naprawdę od tego cholernego wyjazdu Bartka do Moskwy zmienił się nie do poznania. Nie był już tym czułym i kochającym facetem. Nie był już sobą i nie był już moim ideałem. Jego oczy nie miały tego cholernego błysku, który tak kochałam ponadto,  nie uśmiechał się do mnie tak jak kiedyś. Przez chwilę myślałam, że kogoś ma. To by tłumaczyło tą zmianę nastawienia do mnie. Nawet się go kiedyś zapytałam czy jest jakaś inna kobieta, bo byłam już praktycznie zdecydowana by odejść. On jednak zaprzeczył wszystkim moim podejrzeniom i powiedział, że to ja jestem jego jedyną miłością. A teraz? Sama już nie wiem co jest teraz. Sama już nie wiem nawet czemu zatrzymałam Andersona. W głębi duszy potrzebowałam czułości w głębi duszy chciałam, żeby mnie pocałował. W głębi chciałam, żeby był teraz obok mnie. Wiem, że jestem żoną Bartka. Wiem, że myśląc w ten sposób o Macie zachowuje się jak rasowa kurwa. Wszystko to wiem. Zdaję sobie z tego sprawę. Postanowiłam dzisiaj poukładać swoje sprawy. Wieczorem zadzwonię do Bartka. Powiem mu, że chcę rozwodu, że to nie ma sensu, że się zmieniliśmy i nie jesteśmy tymi samymi ludźmi co parę lat temu, że się zmieniliśmy,a ten sezon, który mieliśmy dać na odsapnięcie od siebie nas zniszczył...
Bartek
Na Mistrzostwach Europy źle się stało. Nie potrzebnie wtedy się na niej wyżyłem ale przecież
 byłem sfrustrowany, a ona mnie jeszcze dobijała, że Włosi lepiej grali, że mieli więcej szczęścia i
 lepszy dzień.Teraz siedząc w moim mieszkaniu w Italii i obracając w ręku telefon zastanawiam się czy zadzwonić. Prawda była taka, że czułem się trochę winy ale ona mogła nie dodawać jeszcze więcej oliwy do ognia przecież wiedziałem doskonale, że spierdoliłem. Nie musiała mi mówić jeszcze raz. Wystarczyło wtedy, że byłem na językach całej Polski. Teraz pewnie przemyślała sobie co wtedy powiedziała nie tak i co ja powiedziałem nie tak. Emocje opadły i możemy spokojnie i jak ludzie porozmawiać. W końcu zdecydowałem się zadzwonić. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci w końcu odebrała:
-Halo.
-Cześć kiciu.
-Bartek? Co się stało, że raczyłeś zadzwonić?-powiedziała z wyraźną niechęcią w głosie.
-Chcę Cię przeprosić.
-Myślisz Bartek, że twoje przepraszam coś da....-usłyszałem jak wzdycha.
-Coś się stało?-zapytał.
-Ja chcę rozwodu.-powiedziała na jednym wydechu, a ja zamarłem.
-Jak to chcesz rozwodu? Kiciu... Wiem, że często się kłócimy ale to nie jest powód, żeby od razu się rozwodzić. W tych czasach nie ma pary, która się nie kłóci.
-Bartek-znów westchnęła.-Nie rozumiesz, że nie mam siły, żeby się z tobą kłócić, że to parę tysięcy kilometrów różnicy nas zniszczyło, że wybaczyłam Ci, bo nie miałam ochoty się z tobą ciągle kłócić, bo byłam zmęczona. Czułam się w twoich rękach jak worek treningowy.
-Przecież nigdy Cię nie uderzyłem...-powiedziałem skołowany.
-Wiem ale zrozum, że jest przemoc psychiczna i fizyczna. Ty używałeś tej psychicznej, a że ja mam słabą psychikę to nie mogłam sobie z tym poradzić. Przykro mi Bartek.
-Zrobisz coś dla mnie ostatni raz?-zapytałem ze łzami w oczach.
-Co tylko chcesz Bartek.-odpowiedziała Klaudia.
-Wstrzymaj się jeszcze z tym pozwem rozwodowym.  Jak przyjadę na mecz do Kazania to porozmawiamy. Chcę żebyś powiedziała mi prosto w oczy czemu chcesz tego rozwodu. Możesz to dla mnie zrobić?-zapytałem.
-Jasne, Bartek.-odpowiedziała.
-Możemy też normalnie ze sobą  gadać i pisać jakbyśmy byli przyjaciółmi?-zapytałem,a po moich policzkach płynęły łzy.
-Jasne Bartek. Muszę już kończyć. Naprawdę.
-Jasne pogadamy jak będę w Rosji-powiedziałem i  rozłączyłem się.
Usiadłem na kanapie po czym przetarłem dłońmi twarz.... Poczułem niekontrolowany przypływ furii. Zepsułem wszystko co miałem, zepsułem swoje małżeństwo, zepsułem całe swoje życie przez parę słów wypowiedzianych za dużo i przez parę głupich decyzji... Nagle poczułem, że to nie ma sensu, poczułem w sobie niekontrolowaną złość i rzuciłem telefonem o ścianę tak, że rozwalił się na 3 części.
 Wstałem z kanapy i zacząłem rzucać wszystkim co się stało. Potem poszedłem do barku z, którego wyciągnąłem pół litra.  Dalej nic już nie pamiętam, bo urwał mi się film.
Matt
 Kocham Klaudie. Teraz jestem tego pewien. Kocham jej zapach perfum, jej malinowe usta, jej wielkie brązowe oczy i dziękuje Bogu, że zaplanował mi, żebym poznał taką kobietę jak ona. Dopiero przy niej zrozumiałem co to znaczy prawdziwe uczucie, co to znaczy kogoś kochać, wskoczyć za kogoś w ogień i wspierać gdy jest na samym dnie. Wszystkich tych rzeczy nauczyłem się dopiero przy Klaudii. Teraz idąc do jej mieszkania spotykam ją w ciekawym stanie. Siedzi na kanapie i wpatruję się w jeden punkt,a tym punktem była fotografia jej i Kurka podczas ślubu. Przysiadłem się do niej i zapytałem:
-Stało się coś?
-Powiedziałam Bartkowi o tym, że chcę rozwodu.
-Jak zareagował?
-Był smutny i przybity, żal mi go Matt.-spojrzała mi prosto w oczy.
-Nie smuć się. Ten rozwód to nie twoja wina.-powiedziałem siadając obok niej.
-Poprosił mnie jeszcze o jedną rzecz, a ja się zgodziłam.
-O co Cię poprosił?
-Żebym wstrzymała się z wysłaniem pozwu rozwodowego, aż do meczu, bo chcę usłyszeć prosto w oczy dlaczego chcę rozwodu.-powiedziała,a jej oczy się zaszkliły.
-Przepraszam Cię Klaudia. Nie chciałem Cię wtedy pocałować nie chciałem być chamem. Chciałem Cię właśnie za to przeprosić.-powiedziałem i wręczyłem jej pudełko "merci".
-Nic się nie stało Matt.-uśmiechnęłam się,-To były po prostu emocje,a ten nasz pocałunek pomógł mi uporządkować moje życie i zrozumieć, że związek z Bartkiem to już tylko jeden
głupi papier.-powiedziałam.
-To przez ten pocałunek bierzecie rozwód?
-Nie Matt.To nie o to chodzi. To chodzi o bardziej skomplikowane rzeczy.-powiedziała i spojrzała się na mnie.
-Nie patrz się na mnie.-powiedziałem.
-Czemu??
-Bo wtedy nie mogę się oprzeć, żeby Cię pocałować.
-To się nie opieraj tylko to zrób.-powiedziałam,a on był najpierw trochę zaskoczony ale natychmiast wpiął się w moje usta i zaczął je muskać.
-Cholera.-powiedziała odrywając się ode mnie.- Matt...Ja chyba.....My chyba.....Nie powinniśmy. Poniosło mnie......Ja mimo wszystko jestem żoną Bartka. Nie chcę, żeby wyrzuty sumienia dręczyły mnie do końca życia.-powiedziała.
-Olej teraz te wszystkie zasady. Zapomnij o całym świecie. Zajmij się tylko
 sobą i mną.Jakby cały świat nie istniał i byłbym tylko ja.-powiedziałem coraz zachłanniej wpijając w jej usta.
-Matt...-starała się powiedzieć.
-Nie mów dziś już nic.- wyszeptałem i całowałem ją dalej kierując się do jej sypialni.
*
Badabum! No to takie gówno, bo nie powiem, żebym była z tego zadowolona. Rozdział taki jakiś niejaki....Niby rozwodzi się z Bartkiem i czuję się cholernie nieszczęśliwa ale wieczorem jak przychodzi Matt chcę czegoś więcej.! Boże! Co ja za gówno napisałam! No cóż obiecałam, że jak bd 6 komentarzy to dodam następny. Ja słowa dotrzymuję także...Macie cieszcie się... Chociaż mam wrażenie, że tego gówna niestety nie można nazwać rozdziałem.