piątek, 25 października 2013

Rozdział 8

W życiu nieustannie zachodzą zmiany
Klaudia
Wszystko miało być inaczej. Wszystko miało wyglądać inaczej. Ten dzień miał wyglądać inaczej. Ta rozmowa miała wyglądać inaczej. To wszystko jest zbyt skomplikowane. Zawsze Gdy patrzyłam w oczy Kurka i widziałam w nich smutek wybaczałam mu. Tym bardziej gdy płakał. A odkąd się znamy widziałam  u niego łzy dwa razy. Wtedy gdy doznał kontuzji w Moskwie i podczas tej rozmowy. W dodatku jego namolność sprawiła, że od razu gdy wyobraziłam sobie to jak się poznaliśmy, naszą pierwszą randkę, naszą pierwszą noc gdy w naszym towarzystwie nie zamykały się nam buzie i tą pierwszą gdy nie chcieliśmy w ogóle mówić.  Nasze pierwsze mieszkanie, nasze zaręczyny, nasz ślub i naszą przysięgę małżeńską. I chyba z  nadmiaru emocji wypowiedziałam to zdanie, które sprawiło, że znów byliśmy razem, że postanowiliśmy sobie znowu zaufać.
Przy Macie czułam się jak przy nikim innym ale przecież nie mogę przekreślić tego wszystkiego co łączyło mnie z Bartkiem. Minęło już 3 dni. Wczoraj chłopacy z Zenitu pokonali Maceratę Bartka 3:1. Ja unikałam Matta jak ognia. Gadałam nawet z prezesem zadawał strasznie dużo pytań dlaczego chcę odejść i tak dalej. Powiedziałam mu, że z przyczyn osobistych i zrozumiał.  Teraz czekała mnie tylko trudna rozmowa z Mattem. Bardzo obawiałam się jego reakcji. Nie chcę go krzywdzić. Co prawda wracam do Bartka do Italii ale to nie znaczy, że mi na nim nie zależy. Zależy ale to Bartkowi ślubowałam wierność i inne takie więc teraz muszę zrobić wszystko, żeby  utrzymać ten związek. Jest pierwsza w nocy,a ja jak ten kołek czekam pod drzwiami jego mieszkania nie wiadomo na co. Chcę zapukać ale nie mogę coś mnie blokuje. W końcu decyduję się na ruch i pukam. Jest już za późno. Słysze kroki Matta. Nie zdążę uciec ani wymyślić jakiejś głupiej wymówki typu np. piekę ciasto,a skończył mi się cukier pożyczysz. To by nie przeszło, bo jest 1 w nocy zresztą Matt wie, że ja i domowe wypieki cukiernicze to inna planeta. Nagle drzwi się otwierają, a przede mną staje Matt w samych siwych dresowych spodniach bez koszulki i się uśmiecha. Ja nie mogę wydusić ani słowa tylko stoję w drzwiach i patrze się w jego oczy.
Bartek 
Byłem szczęśliwy,że Klaudia postanowiła dać mi drugą szanse i będzie ze mną mieszkać we Włoszech. Teraz wszystko wróci na właściwy tor.  Klaudia obiecała mi,że za 3 dni przyjedzie. Cieszę się, że mi zaufała. Teraz muszę uprzątnąć tylko mieszkanie by nie zobaczyła czegoś co żona nigdy nie powinna zobaczyć w mieszkaniu męża. Po gruntownym sprzątaniu oczekiwałem przybycia Ivana. Dzisiaj mieliśmy obejrzeć mecz Barcelony z Realem i wypić jakieś piwo.
Około 20 usłyszałem dzwonek do drzwi. Otworzyłem Ivanowi. Usiedliśmy na kanapie w salonie, otworzyliśmy piwa i zaczęliśmy oglądać mecz. W czasie przerwy między pierwszą,a drugą połową meczu zaczęliśmy rozmowę:
-Czyli tak po prostu przekonałeś Klaudie żeby tu przyjechała?
-Nie było tak łatwo. Użyłem nawet łez.
-Ale po co Bartek? Weźcie rozwód jak normalnie ludzie. Przecież wy już praktycznie nie macie szans na normalny związek. Ty będziesz mógł zaliczać kogo chcesz i nie będziesz miał żadnych zobowiązań względem kobiety,a ona też znajdzie sobie kogoś nowego z kim ułoży sobie normalne życie. Przecież Bartek jak się wyda, że przespałeś się z tą Agatą to ona Ci nie wybaczy. A stanie się to prędzej czy później, bo ciągle do Ciebie dzwoni, nachodzi Cię i nie daję Ci żyć.
-To moja żona,a Agatą się nie martw. Załatwię tą sprawę jutro po treningu.
-I co jej powiesz?
-Wiem, że poznaliśmy się na Lidze Światowej zaliczyłem Cię,a potem traw chciał, że spotkaliśmy się w jednym klubie. Kłóciłem się z żoną i miałem chwilę słabości dlatego znów się z tobą przespałem ale musimy już to zakończyć, bo cudem ubłagałem moją żonę, żeby znów mi zaufała i zostawiła Zenit Kazań przeprowadzając się tutaj?-zapytał Ivan patrząc na mnie z wyrzutem.
-Nie.....Po prostu powiem jej, że to nie miało prawa mieć miejsca, że kocham inną kobietę,a to był tylko niezobowiązujący romans i nic do niej nie czuję, bo kocham Klaudię.
-A ty w ogóle ją jeszcze kochasz?
-Klaudie?
-Tak Klaudie.
-Jasne, że ją kocham.-powiedziałem pewny siebie.
-Nie mów tego Agacie o ile chcesz uratować swój związek.
-Dlaczego?-zapytałem się.
-Jeżeli powiesz jej, że to był niezobowiązujący romans z twojej strony i tak naprawdę to traktowałeś ją jak zabawkę gdy twojej żony nie było obok Ciebie będzie na 100 chciała się zemścić i rozpieprzyć Ci związek.
-Dobra ubiorę to jakoś tak ładnie żeby się nie poczuła urażona.
-Rób co chcesz ale moim zdaniem nawet jakbyś napisał poemat Agacie i zaśpiewał, najpiękniejszą piosenkę o tym, że z wami koniec to i tak będzie czuła się urażona. Mówię Ci taka jest filozofia kobiet.-powiedział Zaytsev i wróciliśmy do oglądanie meczu.
Matt
Klaudia od tej wizyty Bartka zachowywała się dziwnie. Ja rozumiem, że to nie była dla niej łatwa rozmowa ale przecież to nie może odbijać się kosztem nas. O ile jeszcze ona coś do mnie czuję. Czułem się cholernie głupio w tej sytuacji. Na hali się mijaliśmy. Niby dlatego, że nie chciała wzbudzać podejrzeń innych, że między nami coś jest ale ja wiedziałem, że jest coś innego na rzeczy. Myślała chyba, że jestem taki głupi, że nic nie zauważę albo po prostu już popadam w jakąś chorą paranoję i szukam dziury w całym. Gdy już spałem usłyszałem, że ktoś puka do drzwi. Poszedłem otworzyć drzwi.
-Klaudia??-zapytałem się.
 -Hej Matt.-powiedziała.
-Coś się stało Klaudia?-zapytałem się.
-Nic. Po prostu się za tobą stęskniłam.-powiedziała brunetka i wpiła się w moje usta.
Wziąłem ją na ręce, dziewczyna oplotła nogi na moich biodrach i dalej całowała. W końcu przeniosłem ją do swojej sypialni i całując pozbywałem się kolejnych jej ubrań. Ona w tym czasie jeździła rękoma po moich gołych plecach.  Gdy pozbyłem się już ostatnich jej ubrań zacząłem obcałowywać każdą partie jej ciała.
*
Badabum! Dzieję się tak jak się dzieję. Mam nadzieję, że w miarę się wam podoba. To co do zobaczenia za 12 komentarzy? Obiecuję, że nie będę już zwiększać limitu komentarzy no i oceniajcie jak mi przyszedł rozdział.
Pozdrawiam, ZooZoolka.

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 7

                         Mężczyzna zdesperowany to, mężczyzna zły.
Klaudia 
Następny tydzień zleciał niesamowicie szybko. Z Mattem nadal byliśmy w takich relacjach jak wcześniej. Chciałam to skończyć przynajmniej do momentu gdy nie uzyskam rozwodu, bo źle się z tym  źle czułam. Nie chciałam okłamywać ani Bartka, ani Matta. Chociaż na to było trochę za późno. Postanowiłam po prostu wziąć życie w własne ręce i wyjaśnić wszystko z Bartkiem, by spędzić spokojnie przyszłość u boku Matta. Nie mając wrażenia, że coś zjebałam przez moje lekkomyślne zachowanie.
Nagle do mojego gabinetu wparował Matt. Chciał mnie pocałować w usta ale ja się nie dałam i odsunęłam od niego. 
-Co się stało kochanie?-zapytał patrząc mi prosto w oczy. 
-Nic po prostu, wiesz, że my nie powinniśmy teraz....Rozumiesz? 
-Nie, nie wiem i nie rozumiem. -zaczął się do mnie szczerzyć. 
-Chcę być po prostu wobec Bartka fair. Wiem, że trochę za późno na to ale chcę mu to powiedzieć osobiście, a nie daj Boże teraz wparuje do mnie i dopiero będzie. Miałbyś wielkie
 nieprzyjemności.-powiedziałam- Zarówno ze strony Bartka jak i twoich kolegów z drużyny.  
-Dobrze. Lecę do domu. Wpadnij do mnie wieczorkiem.-puścił mi oczko i wyszedł. 
-Masakra....-westchnęłam po Polsku sama do siebie i zaczęłam   powoli zabierać się za pracę. 
 Dzisiaj nie byłam zupełnie sobą.
 Moje myśli krążyły wyłącznie wokół Bartka. 
Pamiętam moją długą białą suknie, Bartka, który uśmiecha się do mnie, a ja idę w stronę ołtarza do którego prowadzi mnie tata. Pamiętam jak mówiliśmy sobie sakramentalne "tak" i jak mówiliśmy sobie przysięgę małżeńską. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko się skończy w sądzie. Nigdy w życiu nie pomyślałabym sobie, że możemy się rozwodzić ale...
 Może zbyt się zmieniliśmy. Może ten ślub był za szybko. Może  się zmieniliśmy? Może nie jesteśmy już tymi samymi ludźmi? Może po prostu teraz tak na prawdę wyszło, że nasze uczucie zaczęło wygasać...Może po prostu za dużo w naszym życiu było słowa może? 
Bartek 
Właśnie razem z Lube przyjechałem na mecz do Kazania. Denerwowałem się.... ale nie meczem. Denerwowałem się rozmową z Klaudią w głębi duszy miałem nadzieję, że uda mi się ją przekonać żebyśmy do siebie wrócili. Wiem, że byłem trochę nie fair w naszym związku ale przecież nie można tak wszystkiego przekreślić. Teraz po treningu zmierzałem w stronę jej gabinetu, bo chociaż jestem w Rosji od rana ona jakoś nie kwapiła się do tego, żeby się ze mną zobaczyć. Zresztą nie dziwię się. W końcu to ona podjęła decyzję o rozwodzie.
Zapukałem do drzwi i gdy usłyszałem proszę wszedłem do jej gabinetu.
-Cześć Klaudia.-zamknąłem za sobą drzwi,a Klaudia wstała.
-Cześć Bartek.-odpowiedziała i podeszła do mnie lekko się przytulając.
-Czy przemyślałaś już czy na prawdę chcesz tego rozwodu?-zapytałem się,a ona wycofała się o 3 kroki i oparła się plecami o swoje biurko.
-Baaartek.... Wiesz, że dużo się w naszym życiu pozmieniało, że nie jesteśmy już takimi ludźmi jak byliśmy. Mi po prostu brakuję ciepła z twojej strony. Ja nie chcę żyć tak jak teraz. Nie chcę mieć męża, który cały czas się na mnie rozładowuję i w dodatku jest 4 tysiące kilometrów ode mnie. Pamiętasz kiedy spędziliśmy razem romantyczny wieczór bez kłótni? Albo chociaż wieczór bez kłótni, bo ja wiem, że całe życie nie będzie tak kolorowe, że będziemy wychodzić na randki i śmiać się do rozpuku ale mi chodziło w tym małżeństwie o zaufanie i bezpieczeństwo albo czasem nawet o głupią rozmowę ale ty mi tego nie dałeś, Bartek.-powiedziała patrząc na mnie swoimi wielkimi czekoladowymi oczami.
-Nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie??
-Bartek, ja nie wiem co czuję.... Ja wiem, że zawsze będziesz częścią mnie ale.... Patrz....Ten związek nie ma szans. Ja tu w Kazaniu, ty tam w Macheracie. Jak to sobie wyobrażasz?
-Rzuć to w cholerę. Wyjedź ze mną do Macheraty. Ja Cię kocham...Ja bez Ciebie nie wytrzymam.... Wiem, że zachowałem się jak dupek i byłem dla Ciebie przez ostatni rok. Ale pomyśl czy warto to wszystko przekreślić? Pamiętasz nasze wspaniałe chwilę... Pamiętasz jak się poznaliśmy, pamiętasz jak Ci się oświadczyłem, pamiętasz nasz ślub??-zapytałem się.
-Nie samymi wspomnieniami człowiek żyje Bartek.-powiedziałam.
-Proszę...Powiedz, że mi się to śni i, że jak się obudzę będziemy leżeli w naszym łóżku, w naszym domu w Nysie.-powiedziałem i nagle się rozpłakałem.
-Barteek...Chcesz chusteczki?-zapytała moja żona.
-Proszę, przytul mnie-powiedziałem tylko, bo już nie dawałem rady.
Czułem, że już nie będziemy razem,a moje życie się rozpada. Już nie będzie tak jak dawniej. Już nie będziemy bawić się we 3 z Kubą ani wylegiwać się do południa w wolnych dniach w naszym domku w Nysie. Nie będziemy już chodzić na rodzinne obiady do moich rodziców.
-Bartek... Nie płacz. Wszystko będzie dobrze.
-Proszę. Wróć do mnie. Rzuć tą prace w cholerę i pojedź ze mną do Macheraty. Stwórzmy rodzinę.
-Bartek......Ja nie mogę.-powiedziała Klaudia i się ode mnie odsunęła.
-Dlaczego? Proszę. Powiedz. Ja obiecuję, że się zmienię. Możemy nawet pójść na tą terapie małżeńską do psychologa bylebyś do mnie wróciła. Klaudia ja Cię błagam. Ja nie wytrzymam...
-Bartek....Co ty wyprawiasz?-spojrzała w moje oczy.
-Ja po prostu nie mogę pozwolić, żeby najważniejsza kobieta w moim życiu ode mnie odeszła.-powiedziałem i przysuwałem się do niej,aż w końcu nie wpadła plecami na biurko i nie miała drogi ucieczki.-Ja Cię naprawdę kocham.-powiedziałem i musnąłem jej usta.
Najpierw powoli i z obawą, że mnie odtrąci i wszystko będzie stracone ale gdy zdałem sobie sprawę, że wcale nie sprzeciwia się moim pocałunkom zacząłem robić to coraz namiętniej.
W końcu Klaudia mnie od siebie odepchnęła i powiedziała:
-Bartek...To nie jest takie proste.
-Wiem ale przecież po to jesteśmy rodziną, żebyśmy to przezwyciężali. Proszę Cię. Daj mi jeszcze szansę. Proszę.-powiedziałem obejmując ją szczelnie w moich ramionach tak, żeby więcej mi nie uciekła.-Wyjedziesz ze mną do Macheraty?
-Wyjadę Bartek.-powiedziała drżącym głosem po czym się rozpłakała.
Matt
Cieszyłem się, że Klaudia wyjaśni sobie wszystko z Bartkiem i wreszcie nie będzie tego całego naszego ukrywania się. Szczerze odkąd byłem z Klaudią w "związku" miałem ochotę wykrzyczeć wszystkim, że kocham ją jak wariat i, że chcę z nią spędzić resztę życia.
 Miałem nadzieję, że szybko Klaudia mu powie, że nie chcę utrzymywać z nim kontaktu i, że ma go dość, że nie chcę go znać, bo bardzo ją skrzywdził i mogą się kontaktować już tylko przez adwokatów, bo ona zostaje ze mną w Kazaniu.
Wiedziałem co prawda, że nikt nie może się dowiedzieć o mnie i Klaudii przed rozwodem  ale z dnia na dzień kochałem ją coraz bardziej. Z dnia na dzień była dla mnie czymś bardziej niezbędnym. Nie mogłem wytrzymać paru godzin bez jej towarzystwa.
 Odkąd ją znam zupełnie nie w głowie są mi jakieś jednorazowe przygody z jakimiś paniusiami z nocnych klubów i chcę być tylko z nią.
 Jeszcze żadnej dziewczyny nie kochałem tak jak jej. Ona pokazała mi co to znaczy miłość i jak to jest gdy zależy Ci na drugiej osobie.
Chcę od razu po rozwodzie zapytać się jej czy możemy już zostać tak oficjalnie razem,
a potem czy nie chciałaby się do mnie przeprowadzić, bo przecież to męczące, że mieszkamy
 tak blisko siebie ale jednak mam wrażenie, że przez to wszystko tracę tylko czas,
 który mógłbym z nią spędzić. Nie chcę zniszczyć swojej szansy z taką dziewczyną,a potem zadręczać się, że coś zrobiłem źle, więc zaraz po rozwodzie zaproponuję jej oficjalnie związek,a potem będę starał się z nią rozwijać to uczucie stopniowo i krok po kroczku.
*
Badababum! Zaskoczone? I o to chodzi. Dobra teraz tak jak będzie 10 komentarzy dodam następny rozdział. Dziękuje, dobranoc ;*
Znaczy piszcie jeszcze w komentarzach co czujecie odnośnie tego rozdziału i tego jak postąpiła Klaudia  i z kim powinna być ;D

sobota, 12 października 2013

Rozdział 6

                                                                       Życie składa się z falstartów.
Klaudia
Zdradziłam go z jego kolegą.  Serce mi pękało gdy pomyślałam, że zdradziłam tego mojego kochanego Bartusia, który wskoczyłby ze mną w ogień. Teraz muszę pogodzić się, że Bartka już nie ma, a w jego miejsce wstąpił okropny skurwiel potocznie zwany moim mężem. Nie miałam już nawet siły wykłócać się ostatnimi czasy o jakieś drobnostki, bo nie miałam na to siły i chęci.
Nagle poczułam, że Anderson się do mnie przytula:
-Nie śpisz już?-zapytałam.
-Nie-odpowiedział i pocałował mnie w usta, a ja wtedy poczułam się jak zwykła dziwka.
-Matt wiesz, że ja mam męża??
-Jakoś go tu nie widzę.-zakpił.
-Ale on jednak gdzieś jest. Żyje i nie jest świadomy, że go zdradziłam.-powiedziałam z żalem w głosie.
-Nie sądzisz, że mu się zależało, za to jaki był?-zapytał.
-Wiem, że nie zachowywał się wobec mnie fair. i ostatnimi czasy nawet się do siebie nie odzywamy ale ja czuję, że postępuje jak ostatnia suka, bo go zdradzam.
-Nie mów tak. Wiesz, że to on w tym związku był zawsze nie fair.  Zawsze on zachowywał się jak skończony dupek,a ty próbowałaś to ratować. Tylko, że zapamiętaj sobie, żeby uratować związek potrzeba chęci dwóch stron.-powiedział i musnął mój policzek.
- Wiem ale...... Muszę do niego zadzwonić....
-Powiesz, że się ze mną kochałaś?
-Nie przez telefon.-powiedziałam.
-Będziesz miała okazję, bo za miesiąc będziemy grać mecz z jego Lube. W lidze mistrzów.
-Wiem wczoraj jak z nim gadałam o rozwodzie powiedział mi, że pogadamy na spokojnie jak przyjedzie na mecz do Kazania za miesiąc.
Moje życie niesamowicie się pokomplikowało. Kochałam Matt'a ale byłam żoną Bartka. Anderson starał mi uświadomić na każdym kroku, że ten rozwód to nie moja wina. Niestety jego opowiadanie mnie nie uspokajało, bo ja czułam się winna. Pomimo tego, że Bartek jest jaki jest to mnie nie zdradził i był ze mną szczery. Z Matt'em postanowiliśmy, że na razie nie będziemy nikomu mówili, że jesteśmy razem. Było by przecież za dużo zamieszania, że była żona Bartka Kurka spotyka się z Matt'em Andersonem.
Mecz z Lube jest za dwa tygodnie. Bartek do mnie dzwonił. Przepraszał, prosił, błagał robił wszystko żebym tylko do niego wróciła, ale ja chociaż czułam się winna to wiedziałam, że chcę być z Matt'em. To on był tym kogo mi brakowało, on dawał mi bezpieczeństwo i to z nim chciałam być. Nie wiem czy go kocham. Teraz wszystko jest dla mnie za trudne, bo przecież chcę być z Matt'em ale jestem żoną Bartka.Przerwałam moje poranne rozmyślenia i wstałam zaspana z łóżka po czym udałam się do łazienki. Wzięłam tam prysznic, założyłam odpowiedni strój, bo poranki w Zenicie są bardzo zimne. Zresztą nie tylko poranki, bo całe dnie ale zawsze lubiłam taki klimat. Byłam przeciwieństwem Bartka. On kochał tropiki i plaże.  Zrobiłam lekki makijaż i umalowałam usta moją szminką, która  najbardziej podobała się Bartkowi. Zresztą sama ją od niego dostałam. Teraz nie wyobrażam sobie makijażu bez niej.
Gdy już byłam gotowa i czekałam w kuchni, pijąc herbatę  aż Matt zjawi się już w moim domu gotowy  Niebawem zjawił się po mnie i ruszyliśmy w drogę na hale. Trening minął szybko. Ja przesiedziałam prawie cały w moim gabinecie wypełniając jakieś papierki. Tylko raz zrobiłam sobie przymusową przerwę, bo do mojego gabinetu przyszedł Michajłow ze spuchniętym palcem.
Gdy już wróciłam razem z Mattem pod nasz blok umówiliśmy się, że przyjdę dziś do niego na kolację i spokojnie sobie porozmawiamy. Chyba najbardziej ceniłam w nim, że mogę powiedzieć mu o wszystkim, a on się nie zdenerwuje tylko mnie wysłucha i doradzi.
Bartek
Całkiem się załamałem od pory gdy Klaudia powiedziała mi, że chcę rozwodu. Nie wiedziałem co zrobić z moją osobą. Pisałem i rozmawiałem z Klaudią dwa razy dziennie, bo nie chciałem tego rozwodu. Chciałem jej uświadomić, że nie wszystko stracone i, że może być jeszcze lepiej. Wszystko byłoby dobrze gdyby o sobie nie dała znać Agata.
Wykonywała już do mnie 6 połączenie od rana. Chciałem znów odrzucić ale wiedziałem, że takim sposobem nie da mi sposobu, aż do mojej śmierci.
-Co ty ode mnie chcesz?-zapytałem znudzony.
-Bartuś...Może tak milej? Chyba, że chcesz, żeby twoja małżonka dowiedziała się co działo się na meczach ligi światowej we Francji.
-Daj mi spokój. Okey? Nie obchodzi mnie już, czy ona się dowie o tej zdradzie czy nie i tak powiedziała mi, że chcę rozwodu. Więc nie dzwoń, nie pisz i daj mi spokój, bo mam Cię kobieto w dupie. Przypomnij mi dlaczego ja poszedłem wtedy z tobą do łóżka? Bo za Chiny nie mogę pojąć.- odgryzłem się jej i rzuciłem telefon w kąt po czym dalej poszłam spać.
Całe dnie spędzałem śpiąc albo na treningach. Liczył się dla mnie tylko mecz z Kazaniem. Chciałem tylko spotkać się z Klaudią i wszystko wyjaśnić, bo chciałem zacząć od zera. Nic się dla mnie już nie liczyło tylko, żeby była przy mnie i żebyśmy zaczęli od nowa. Bo chciałem tylko tego.
Wiem, że w naszym małżeństwie były gorsze chwilę. Że ją okłamywałem ale chcę żebyśmy  znów byli razem. Przecież prawdziwe małżeństwo wszystko sobie wybaczy, a ja wiem, że my właśnie jesteśmy takim małżeństwem i chociaż nie mamy dzieci to jesteśmy rodziną.  Chociaż czasem się pokłócimy no i może ta moja zdrada też nie była fair ale gdy ma się chęci można sobie wszystko wybaczyć.
Matt 
Gdy już wróciłem z treningu zaprosiłem Klaudie do mnie na kolację. Planuję z nią dziś spędzić miły wieczór i pogadać przy lampce wina. Sam jeszcze nie mogę pojąć jak mogłem się tak zmienić. Nie dość, że pierwszy raz się w kimś zakochałem to w dodatku wiem, że nie powinniśmy tego robić, bo ona ma męża ale jednak to jest silniejsze od nas. Nasz "związek", bo chyba to uczucie mogę określić mianem związku jest wspaniałe. Przeżywamy ze sobą wspaniałe chwilę. Zawsze gdy chcę pogadać mogę na nią liczyć i ona chyba też na mnie, bo staram się żeby nie dusiła w sobie uczuć, a mówiła mi to co czuję.
Na kolację przygotowałem moje ulubione pesto, które przy okazji dowiedziałem się, że lubi też Klaudia.
Usiedliśmy przy stolę i zaczęliśmy rozmawiać:
-Chciałeś o czymś ze mną porozmawiać??
-Tak...Widzisz... Chciałem się zapytać jak idzie sprawa z twoim rozwodem?-zapytałem się i uśmiechnąłem.
-Bartek prosił mnie żebym nie składała żadnych papierów do naszego meczu z Zenitem, bo chcę ode mnie osobiście się dowiedzieć co myślę o tym rozwodzie, czy to ostateczne wyjście i co było powodem dla, którego chcę wziąć ten rozwód.
-Rozumiem. Już za tydzień wszystko się wyjaśni.-na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Tak wszystko się wyjaśni-odpowiedziała Klaudia.
- Cieszę się, że Cię poznałem.-powiedziałem nie wiadomo z jakiego powodu.
-Ja też.
-Dużo dla mnie znaczysz- ciągnąłem dalej.
- Ty dla mnie też.-odpowiadała dziewczyna.
- Kocham Cię i chcę z tobą być. Nie zranię Cię jak Kurek i będę Ci wierzył. Musisz nam dać tylko szanse.-powiedziałem i w ciągu sekundy byłem przy niej i całowałem ją w usta.
-Matt...Ja mam męża.-powiedziała między moimi pocałunkami.
-Zapomnij o nim. Chociaż dziś.-powiedziałem i wziąłem ją na ręce po czym znaleźliśmy się w mojej sypialni.
*
 No witajcie! Oddaję 6 w wasze ręce i w sumie nie wiem jak mi wyszła. Chyba średnio ostro. No ten...Nie wiem co tu jeszcze napisać.
O! Chcę was bardzo poprosić o komentowanie, bo to motywuje!

środa, 2 października 2013

Rozdział 5

Czasem coś się kończy,a coś zaczyna.
Klaudia
To co stało się poprzedniego wieczoru nie powinno mieć miejsca to było niemoralne i nieetyczne. Teraz leżałam i spoglądałam na widok za moim oknem. Zastanawiałam się czemu wczoraj Anderson mnie pocałował i czemu nie układa się w moim małżeństwie.  Kiedyś tak wyglądał mój ideał. Opiekuńczy szatyn o nieziemskich oczach i zabójczym uśmiechu kiedyś moim ideałem wydawał się Bartek a teraz? Teraz coraz częściej myślę o moim ideale jakby był to Matt, a nie chcę tak myśleć, bo mam Bartka i jestem jego żoną. Wiem, że "mam Bartka" to nie jest odpowiednie stwierdzenie w danej sytuacji ale dalej to jednak mój mąż. Chociaż od tych feralnych Mistrzostw Europy nie wiem nawet czy żyje i jak podoba mi się w klubie. Naprawdę od tego cholernego wyjazdu Bartka do Moskwy zmienił się nie do poznania. Nie był już tym czułym i kochającym facetem. Nie był już sobą i nie był już moim ideałem. Jego oczy nie miały tego cholernego błysku, który tak kochałam ponadto,  nie uśmiechał się do mnie tak jak kiedyś. Przez chwilę myślałam, że kogoś ma. To by tłumaczyło tą zmianę nastawienia do mnie. Nawet się go kiedyś zapytałam czy jest jakaś inna kobieta, bo byłam już praktycznie zdecydowana by odejść. On jednak zaprzeczył wszystkim moim podejrzeniom i powiedział, że to ja jestem jego jedyną miłością. A teraz? Sama już nie wiem co jest teraz. Sama już nie wiem nawet czemu zatrzymałam Andersona. W głębi duszy potrzebowałam czułości w głębi duszy chciałam, żeby mnie pocałował. W głębi chciałam, żeby był teraz obok mnie. Wiem, że jestem żoną Bartka. Wiem, że myśląc w ten sposób o Macie zachowuje się jak rasowa kurwa. Wszystko to wiem. Zdaję sobie z tego sprawę. Postanowiłam dzisiaj poukładać swoje sprawy. Wieczorem zadzwonię do Bartka. Powiem mu, że chcę rozwodu, że to nie ma sensu, że się zmieniliśmy i nie jesteśmy tymi samymi ludźmi co parę lat temu, że się zmieniliśmy,a ten sezon, który mieliśmy dać na odsapnięcie od siebie nas zniszczył...
Bartek
Na Mistrzostwach Europy źle się stało. Nie potrzebnie wtedy się na niej wyżyłem ale przecież
 byłem sfrustrowany, a ona mnie jeszcze dobijała, że Włosi lepiej grali, że mieli więcej szczęścia i
 lepszy dzień.Teraz siedząc w moim mieszkaniu w Italii i obracając w ręku telefon zastanawiam się czy zadzwonić. Prawda była taka, że czułem się trochę winy ale ona mogła nie dodawać jeszcze więcej oliwy do ognia przecież wiedziałem doskonale, że spierdoliłem. Nie musiała mi mówić jeszcze raz. Wystarczyło wtedy, że byłem na językach całej Polski. Teraz pewnie przemyślała sobie co wtedy powiedziała nie tak i co ja powiedziałem nie tak. Emocje opadły i możemy spokojnie i jak ludzie porozmawiać. W końcu zdecydowałem się zadzwonić. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci w końcu odebrała:
-Halo.
-Cześć kiciu.
-Bartek? Co się stało, że raczyłeś zadzwonić?-powiedziała z wyraźną niechęcią w głosie.
-Chcę Cię przeprosić.
-Myślisz Bartek, że twoje przepraszam coś da....-usłyszałem jak wzdycha.
-Coś się stało?-zapytał.
-Ja chcę rozwodu.-powiedziała na jednym wydechu, a ja zamarłem.
-Jak to chcesz rozwodu? Kiciu... Wiem, że często się kłócimy ale to nie jest powód, żeby od razu się rozwodzić. W tych czasach nie ma pary, która się nie kłóci.
-Bartek-znów westchnęła.-Nie rozumiesz, że nie mam siły, żeby się z tobą kłócić, że to parę tysięcy kilometrów różnicy nas zniszczyło, że wybaczyłam Ci, bo nie miałam ochoty się z tobą ciągle kłócić, bo byłam zmęczona. Czułam się w twoich rękach jak worek treningowy.
-Przecież nigdy Cię nie uderzyłem...-powiedziałem skołowany.
-Wiem ale zrozum, że jest przemoc psychiczna i fizyczna. Ty używałeś tej psychicznej, a że ja mam słabą psychikę to nie mogłam sobie z tym poradzić. Przykro mi Bartek.
-Zrobisz coś dla mnie ostatni raz?-zapytałem ze łzami w oczach.
-Co tylko chcesz Bartek.-odpowiedziała Klaudia.
-Wstrzymaj się jeszcze z tym pozwem rozwodowym.  Jak przyjadę na mecz do Kazania to porozmawiamy. Chcę żebyś powiedziała mi prosto w oczy czemu chcesz tego rozwodu. Możesz to dla mnie zrobić?-zapytałem.
-Jasne, Bartek.-odpowiedziała.
-Możemy też normalnie ze sobą  gadać i pisać jakbyśmy byli przyjaciółmi?-zapytałem,a po moich policzkach płynęły łzy.
-Jasne Bartek. Muszę już kończyć. Naprawdę.
-Jasne pogadamy jak będę w Rosji-powiedziałem i  rozłączyłem się.
Usiadłem na kanapie po czym przetarłem dłońmi twarz.... Poczułem niekontrolowany przypływ furii. Zepsułem wszystko co miałem, zepsułem swoje małżeństwo, zepsułem całe swoje życie przez parę słów wypowiedzianych za dużo i przez parę głupich decyzji... Nagle poczułem, że to nie ma sensu, poczułem w sobie niekontrolowaną złość i rzuciłem telefonem o ścianę tak, że rozwalił się na 3 części.
 Wstałem z kanapy i zacząłem rzucać wszystkim co się stało. Potem poszedłem do barku z, którego wyciągnąłem pół litra.  Dalej nic już nie pamiętam, bo urwał mi się film.
Matt
 Kocham Klaudie. Teraz jestem tego pewien. Kocham jej zapach perfum, jej malinowe usta, jej wielkie brązowe oczy i dziękuje Bogu, że zaplanował mi, żebym poznał taką kobietę jak ona. Dopiero przy niej zrozumiałem co to znaczy prawdziwe uczucie, co to znaczy kogoś kochać, wskoczyć za kogoś w ogień i wspierać gdy jest na samym dnie. Wszystkich tych rzeczy nauczyłem się dopiero przy Klaudii. Teraz idąc do jej mieszkania spotykam ją w ciekawym stanie. Siedzi na kanapie i wpatruję się w jeden punkt,a tym punktem była fotografia jej i Kurka podczas ślubu. Przysiadłem się do niej i zapytałem:
-Stało się coś?
-Powiedziałam Bartkowi o tym, że chcę rozwodu.
-Jak zareagował?
-Był smutny i przybity, żal mi go Matt.-spojrzała mi prosto w oczy.
-Nie smuć się. Ten rozwód to nie twoja wina.-powiedziałem siadając obok niej.
-Poprosił mnie jeszcze o jedną rzecz, a ja się zgodziłam.
-O co Cię poprosił?
-Żebym wstrzymała się z wysłaniem pozwu rozwodowego, aż do meczu, bo chcę usłyszeć prosto w oczy dlaczego chcę rozwodu.-powiedziała,a jej oczy się zaszkliły.
-Przepraszam Cię Klaudia. Nie chciałem Cię wtedy pocałować nie chciałem być chamem. Chciałem Cię właśnie za to przeprosić.-powiedziałem i wręczyłem jej pudełko "merci".
-Nic się nie stało Matt.-uśmiechnęłam się,-To były po prostu emocje,a ten nasz pocałunek pomógł mi uporządkować moje życie i zrozumieć, że związek z Bartkiem to już tylko jeden
głupi papier.-powiedziałam.
-To przez ten pocałunek bierzecie rozwód?
-Nie Matt.To nie o to chodzi. To chodzi o bardziej skomplikowane rzeczy.-powiedziała i spojrzała się na mnie.
-Nie patrz się na mnie.-powiedziałem.
-Czemu??
-Bo wtedy nie mogę się oprzeć, żeby Cię pocałować.
-To się nie opieraj tylko to zrób.-powiedziałam,a on był najpierw trochę zaskoczony ale natychmiast wpiął się w moje usta i zaczął je muskać.
-Cholera.-powiedziała odrywając się ode mnie.- Matt...Ja chyba.....My chyba.....Nie powinniśmy. Poniosło mnie......Ja mimo wszystko jestem żoną Bartka. Nie chcę, żeby wyrzuty sumienia dręczyły mnie do końca życia.-powiedziała.
-Olej teraz te wszystkie zasady. Zapomnij o całym świecie. Zajmij się tylko
 sobą i mną.Jakby cały świat nie istniał i byłbym tylko ja.-powiedziałem coraz zachłanniej wpijając w jej usta.
-Matt...-starała się powiedzieć.
-Nie mów dziś już nic.- wyszeptałem i całowałem ją dalej kierując się do jej sypialni.
*
Badabum! No to takie gówno, bo nie powiem, żebym była z tego zadowolona. Rozdział taki jakiś niejaki....Niby rozwodzi się z Bartkiem i czuję się cholernie nieszczęśliwa ale wieczorem jak przychodzi Matt chcę czegoś więcej.! Boże! Co ja za gówno napisałam! No cóż obiecałam, że jak bd 6 komentarzy to dodam następny. Ja słowa dotrzymuję także...Macie cieszcie się... Chociaż mam wrażenie, że tego gówna niestety nie można nazwać rozdziałem.