niedziela, 24 listopada 2013

Epilog

Klaudia
Zdarzyło się dużo. Poznałam Matta. On pokazał mi co to znaczy miłość bezwarunkowa i, że choć mamy liczne wady i zalety to można pokochać bez względu na wszystko daną osobę. Nauczył mnie też  rzeczy. Która stała się moją mantrą i którą powtarzam sobie każdego dnia "za swoje błędy trzeba płacić. To jest życie,a nie pieprzona gra. Tutaj masz tylko jedną szanse nie możesz tyle razy grać jednej rundy dopóki wygrasz" Nauczyłam się dzięki niemu mnóstwo rzeczy. Nauczyłam się co to życie, co to prawdziwa miłość, co to upokorzenie, co to zły wybór. Dziękuję Bogu, że postawił kogoś takiego choć na krótki okres czasu na mojej życiowej drodze. Może w moim życiu Matta nie było dużo ale jego rola była tak istotna, że zrozumiałam co to uczucie do kogoś. Do końca sezonu plułam sobie w brodę czemu wyjechałam za Bartkiem. Dlaczego zostawiłam Matta? Dlaczego nie zostałam w Kazaniu? Teraz już wiem, że po prostu może tak musiało być, bym wyciągnęła z mojego życia jakieś wnioski, bym zastanowiła się do czego zmierzam, bym zrozumiała o co chodzi w tym całym życiu. Teraz mogę powiedzieć, że dzięki temu wspaniałemu Amerykaninowi o brązowych ciepłych oczach i szczerym uśmiechu to zrozumiałam.
Dzięki Bartkowi też coś zrozumiałam. Zrozumiałam, że czasem trzeba odpuścić. Czasem coś jest nie realne. Po prostu nie raz trzeba zastanowić się czy warto jest zapłacić tak wysoką cenę za, coś czego nie można uratować, bo od niemal początku wszystko było budowane na kłótni, kłamstwie i rozczarowaniach.
Po dłuższym czasie wszystko zaczęło się układać. Jasne. Nadal tęskniłam za Mattem, nadal o nim myślałam ale już nie zadręczałam się o całe zło tego świata i wiedziałam, że nasz związek po prostu musiał się tak zakończyć, żebyśmy wyciągnęli jakąś lekcje życia.
Po sezonie 2013/2014 dostałam propozycję pracy w Vive Targi Kielce. Oczywiście zgodziłam się. Była to dla mnie jakaś szansa na nowy start.
Na początku po tych całych wydarzeniach byłam nieufna wobec mężczyzn i całego świata ale poznając Michała i słuchając jego problemów zaczęłam przekonywać się do mężczyzn. Jurecki miał zaskakująco podobne życie do mnie. Tylko, że miał wspaniałą córeczkę imieniem Oliwka i byłą żonę. Długo nie mógł pozbierać się po rozwodzie lecz stopniowo zaczęliśmy zbliżać się do siebie. On mówił mi swoje problemy ja też krok po kroku opowiadałam mu historię naszej trójki. Po 1,5 roku wspólnej pracy coś zaskoczyło. Znów poczułam to pieprzone uczucie. Znów czułam się jak przy Matthewie. ,lecz nie kochałam go tak jak Amerykana. 3 lata później wzięliśmy skromy i cichy ślub. Zamieszkaliśmy w naszym wspólnym domku pod Kielcami razem z córką Michała Oliwką potem na świat przyszła Natalia, która była oczkiem w głowie Michała i swojego wujka Krzysia.
Wszystko byłoby dobrze gdyby na myśli o twojej osobie nie pojawiała się te dziwne uczucie,  że Nie ma Ciebie obok mnie i nigdy już więcej nie będzie. Michał  jest wspaniały ale nigdy nie zastąpi mi mojego Matta. Choć codziennie o nim myślę wiem, że to już tylko wspomnienia. Ty masz swoje, życie i traktujesz mnie pewnie jako marny epizodzik z dziewczyną, która była najgorszą, oziębłą suką, którą w życiu poznałeś.
Bartek
Pojechałem do Italii spełniać swoje marzenia. Nie pomyślałem jakie będą miały one cenę. Chciałam jak najlepiej dla mnie i Klaudii. Chciałem byśmy po zakończeniu mojej kariery zamieszkali w naszym domku pod Nysą i żyli jak normalni ludzie.
Niestety. Pomyliłem się. Całe te małżeństwo z perspektywy czasu to był błąd.
Błąd przez co poznałem miłość mojego życia. Na początku nie dopuszczałem do siebie myśli ,że Agata to ta jedyna. Po twoim wyjeździe z Italii w pogoni za Mattem zacząłem spędzać więcej czasu z Agatą. Na początku myślałem o niej jako o matce mojego pierworodnego. Lecz potem poznałem jej charakter. Nie interesował mnie tylko szybki numerek, a jej dusza. Okazało się, że to urocza osoba, której nie da się nie kochać.
Gdy Ksawery się urodził oświadczyłem jej  się. Od razu po powrocie ze szpitala wprowadzili się do mojego mieszkania. Stworzyliśmy rodzinę. Idealną rodzinę. Ksawery to wspaniałe dziecko. Kocham je jak nikogo innego.
Pomyśleć, że gdyby nie nasz ślub, pewnie przemknął bym koło Agaty nie zwracając na niej większej uwagi. Z perspektywy czasu myślę, że nie  potrzebnie zaangażowałem Cię w ratowanie czegoś nie do odratowania. Chociaż ma to swoje plusy.  Czasem tylko czuję takie dziwne uczucie, że Nie ma Ciebie obok mnie. Chociaż to Agata jest tą z którą spędzę całe życie to ty byłaś wyjątkowa i to nasz związek zapamiętam jako porządną lekcje życia.
Matt
Zmieniłaś moje życie. Bezapelacyjnie je zmieniłaś.
Poznałem co to znaczy miłość i to, że dziewczyny na jedną noc dają przyjemność ale tylko do czasu. Gdy już raz poznasz takie uczucie jak ja do Ciebie nie chcesz pierwszych lepszych lasek z klubu.Tylko tej prawdziwej tej jedynej kobiety z, którą spędzisz całe życie. Nauczyłaś mnie wielu rzeczy. To dzięki tobie jestem teraz kim jestem. Chociaż wpakowałem się całkiem przypadkiem między twoje małżeństwo z Bartkiem niczego nie żałuję. Poznałem dzięki tobie wartość tylu uczuć i słów, co chyba przez 26 lat mojego całego życia się nie nauczyłem. Po dłuższym czasie wybaczyłem Ci wszystko. Bolało mnie kilka decyzji w twoim życiu ale wybaczyłem Ci. Pamiętam nasze przypadkowe spotkanie na jednym z meczów. Rozmawialiśmy sobie normalnie jak zwykli znajomi na luzie chociaż w głębi duszy wiem, że obydwoje chcieliśmy paść sobie w ramiona i zapomnieć o wszystkim co było . Oboje przez ten związek zyskaliśmy. Ty nauczyłaś mnie co to jest miłość i jak się z nią obchodzić. Co to znaczy naprawdę kogoś kochać i poświęcić się swojej drugiej połówce. A ja? Ja po prostu mam nadzieję, że też Cię czegoś w życiu nauczyłem.
Dzięki tobie też poznałem, że moje życie to nie tylko siatkówka, nie tylko ten sport ale i uczucia i ludzie, którzy Cię otaczają. Chłopacy mówiąc mi, że miłość mnie nie ominie mieli rację. Lecz żałuje czasem, że nie powiedzieli mi, że często miłość kończy się rozczarowaniem i zranieniem. Teraz patrząc wstecz sam się z siebie śmieję jak wmawiałem chłopakom, że jestem wyjątkowy i się nie zakocham, że po co mi jedna ględząca baba nad uchem? Byłem głupi twierdząc, że miłość nie jest mi do niczego potrzeba, a te wszystkie kobiety są głupie. Zmieniłaś mnie ty. Gdy Cię poznałem miałem o tobie dziwne zdanie. Myślałem, że jesteś jedną z tych szarych myszek co nigdy się nie odzywając. Gdy dowiedziałem się, że Bartek na Ciebie krzyczy najpierw pojawiło się współczucie,a gdy zaczęliśmy spędzać więcej czasu moje uczucia co do twojej osoby narastały.
Ta rozmowa gdy przyjechałaś  po tym jak postanowiłaś rozwieść się z Bartkiem była przełomowa. Potem zadręczałem się jak mogłem tak łatwo wypuścić Cię z rąk gdy byłaś moja, jak łatwo mogłem zrezygnować ale po jakimś czasie zrozumiałem, że tak musiało być. Dużo czasu sam myślałem co się między nami stało. Co tak naprawdę było tym punktem zwrotnym? W końcu poszedłem do klubowego psychologa i jak się okazało. Po kilku wizytach postanowiłem, że zrobię wreszcie jakiś krok w moim życiu. Tak razem z Nadią zaczęliśmy się spotykać. Niedawno się z nią zaręczyłem. Jest kobietą, którą kocham ale czasem jest mi cię tak cholernie brak i żałuję... Cholernie żałuję, że Nie ma Ciebie obok mnie ale jak już kiedyś powiedziałem Ci podczas gdy przyleciałaś do mnie do Kazania chcąc spróbować  jeszcze raz powiedziałem "za swoje błędy trzeba płacić. To jest życie,a nie pieprzona gra. Tutaj masz tylko jedną szanse nie możesz tyle razy grać jednej rundy dopóki wygrasz" i tej zasady się trzymam chociaż czasem jest mi Cię tak cholernie brak i tak bardzo pragnę do Ciebie zadzwonić. Nadia to wspaniała kobieta ale wiem, że w moim życiu zawsze będziesz tylko ty...Bo to ty nauczyłaś mnie kochać i zawsze tylko ty będziesz w moim sercu.
*
Jejku! Jak pisałam ten prolog to się poryczałam. Naprawdę. Najgorzej wyszła mi część Bartka. Ale to pomińmy. Płaczę teraz jak bóbr. Nie mogłam tego zakończyć inaczej. Nie mogłam....Chociaż chciałam. W sumie są szczęśliwi ale za sobą tęsknią. Teraz mam prośbę każdy kto przeczytał ten blog niech napisze nawet głupi emotikon w komentarzu, że był. Chcę zobaczyć ile osób to czytało.
Robię sobie tydzień ewentualnie dwa przerwy ale raczej skłaniam się do tygodnia i zaczynam moje nowe cacuszko na, które serdecznie zapraszam http://gdy-zycie-pisze-scenariusze.blogspot.com
To chyba wszystko jakby ktoś miał jeszcze do mnie pytania to zapraszam na Ask
DZIĘKUJĘ WAM ZA TO ŻE ZE MNĄ BYLIŚCIE KOCHAM WAS ;* Piszcie co sądzicie o tym blogu. To kończę do zobaczenia na następnym blogu?
Mam nadzieję.

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 10

Gdy próbujesz na nowo budować swój świat,a on znów się sypie.
Klaudia
Od miesiąca mieszkam w Mecheracie. Wszystko zaczyna wracać do normy. Z Bartkiem się w miarę dogadujemy. Czasami mamy jakieś lekkie spięcia ale poza tym wszystko jest w porządku.
Czasem tylko myślę o Andersonie. Bardzo mi go brakuje. Odkąd wyjechałam z Rosji jeszcze ze sobą nie rozmawialiśmy ale w sumie to nie mogę mu się dziwić. Sama jakbym była w takiej sytuacji jak on nie wybaczyłabym sobie do końca życia. Chociaż już czasami zadaję sobie pytanie "A co by było gdybym została w Rosji z Mattem? "
Moje życie i Bartka wygląda normalnie. On codziennie rano i po południu chodzi na treningi czasem wyjeżdża na mecze, a ja jako jego żona wiernie mu towarzyszę. Nie znalazłam jeszcze pracy. Na razie chcę odpocząć. Mam jednego sportowca w domu do leczenia i mi wystarczy. Zresztą na razie po prostu nie mam ochoty nawet wychodzić z mieszkania. Od paru dni źle się czuję. Mam okropne bóle głowy i światłowstręt.
Lecz Bartek chyba za bardzo się tym nie przejmuję, bo zaproponował mi wyjście na spacer gdy wróci z treningu.
Gdy Bartek zjawił się już w naszym mieszkaniu i zjadł obiad ja zmieniłam swoje dresy na rurki, T-shirt z Nike, a na to czarną bluzę.
Potem Bartek wziął prysznic, ubrał się i wyszliśmy na miasto.
 Po godzinie błądzenia przez jakieś uliczki usłyszałam jakiś damski głos, który wołał:
-Bartek! Bartuś! Bartek! Kochanie czekaj!
Odwróciłam się i zobaczyłam jakąś wychudzoną blondynkę biegnącą w naszą stronę.
-Chodź Klaudia to jakaś wariatka.-złapał mnie mocniej za rękę i ciągnął w stronę naszego mieszkania.
-Poczekaj. Zapytajmy się o co chodzi.-powiedziałam spokojna.
-To jakaś wariatka dajmy sobie z nią spokój.-powiedział idąc dalej.
-Poczekaj! Puść mnie!-powiedziałam,a blondynka znalazła się natychmiast przy nas.
-Co Bartuś? Nie poznajesz mnie już?
Bartek
Gdy byłem z Klaudią na spacerze nagle usłyszałem, że ktoś mnie woła. Odwróciłem się,a tam Agata. Jeszcze jej mi tu brakowało. Próbowałem jakoś wytłumaczyć Klaudii, że to jakaś wariatka, która się mnie uczepiła ale ona koniecznie chciała ją wysłuchać.
-Co Bartuś nie poznajesz mnie już??
-Odwal się ode mnie wariatko. Klaudia chodź to wariatka.-powiedziałem i chwyciłem ją za rękę.
-Wariatka? Może i jestem wariatką ale będę też matką twojego dziecka. Zresztą wiesz co Bartuś Ci powiem. Ocknęłam się, że nie będziemy już razem i nic od Ciebie nie chcę.
Nawet bym już z tobą nie chciała być. Zresztą ty i Klaudia doskonale się uzupełniacie. Ty i ona jesteście po jednych pieniądzach. Ty zdradzałeś ją już podczas ligi światowej, a ona gdy wyjechała do Kazania pieprzyła się z twoim najlepszym kumplem. Swoim sąsiadem.-powiedziała dziewczyna i odeszła kręcąc tyłkiem. Ja przez chwilę analizowałem jej słowa "będę też matką twojego dziecka" po czym razem z Klaudią popatrzyliśmy się na siebie;
-Bartek....
-Klaudia...
-Czy ta dziewczyna mówiła prawdę?-zapytała się.
-Co do tego, że Cię zdradziłem czy, że będzie matką mojego dziecka? Bo jeżeli chodzi o te dziecko to nie wiem ale jeżeli o te zdrady to......Tak zdradziłem Cię.  A ty? Zdradziłaś mnie?
-Tak Bartek-powiedziała siadając na jakiś murek.- Z mężczyzną, którego naprawdę kocham. Wiesz co Bartek??Do tej pory nie wiem co ja tu robię. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że wmawialiśmy sobie , że nasze małżeństwo istnieje i jest do uratowania. Nie wierze.-powiedziała i wstała z murka-To nasza wina. To trochę mojej winy, trochę twojej, trochę innych czynników się na to złożyło. Teraz wybacz ale zrobię to co powinnam już dawno. Spakuję się i wrócę pierwszym samolotem do Kazania. Spróbuje mu to wytłumaczyć, bo go kocham.-powiedziała dziewczyna i się odwróciła, a ja zostałem zdezorientowany.
Gdy wróciłem do domu ona już pakowała ostatnie rzeczy. Zamknęła walizki i postawiła je na podłodze.
-To co? Czas się pożegnać?-zapytała.
-Chyba tak.-odpowiedziałem.
Przytuliłem ją po czym Klaudia wzięła swoje walizki i powiedziała:
-Załatwię wszystkie sprawy w sądzie dotyczące rozwodu. Mój adwokat skontaktuję się z tobą.
-Jasne. Klaudia?-zapytałem się ją.
-Słucham?
-Nie wyszło nam. Zabiliśmy to uczucie ale rozstańmy się jak ludzie.
-Jasne.
-Nie żywmy do siebie żadnej urazy. Bądźmy kumplami.
-Jasne. To cześć
-Cześć. Leć po marzenia.-powiedziałem,a jej nie było już w mieszkaniu.
Matt
Dni mijały ja tęskniłem. Tęskniłem za nią za jej dotykiem, za jej głosem. Za nią. To ona pokazała mi jak kochać. Nie ma jej już miesiąc. Już nie łudziłem się jak od razu po jej wyjeździe, że wróci. Zacząłem układać swoje życie. Na razie nie planuje żadnych radykalnych zmian typu
nowa kobieta po prostu zaczęłam mieć stały tryb dnia. Na początku więcej imprezowałem, by zapomnieć ale po jakimś czasie uznałem, że to już nie moja bajka. Że Klaudia nauczyła mnie co to jest być spokojnym, zdystansowanym człowiekiem. Szkoda tylko, że los  nie chciałbym poznał ją przed jej ślubem z Bartkiem. Może wtedy sprawy potoczyłyby się inaczej. Lecz...Los chciał, żebyśmy spotkali się po twoim ślubie. Ja w ogóle dziękuję, że miałem okazję Cię poznać i mogłaś nauczyć mnie co to znaczy miłość. Najgorsze jest to, że gdy odeszłaś uraziłaś moją męską dumę i tego to chyba nigdy Ci nie wytłumaczę, Zawszę będę czuł jakieś ukłucie w sercu na twoje wspomnienie, bo ty byłaś tą pierwszą, która mnie tak zraniła i pierwszą, którą tak bardzo pokochałem.
Spałem grzecznie gdy usłyszałem, że ktoś dobija się do drzwi. Była pierwsza w nocy. Kogo niesie o tej godzinie do mnie?
Poszedłem otworzyć drzwi. Tam stałaś ty.
-Cześć Matt.-powiedziałaś z nikłym uśmiechem.
-Czego chcesz?-zapytałem jak najchłodniej umiałem.
-Bardzo za tobą tęskniłam we Włoszech. Zrozumiałam, że tylko Ciebie kocham.
-A ja myślę, że było inaczej. Nie udało Ci się z Bartkiem to co teraz wróciłaś do mnie. Myślisz,że będę twoim wyjściem awaryjnym?-warknąłem.
-Ale to nie tak. Ja popełniłam błąd....Ja naprawdę gdybym mogła cofnąć czas zostałabym z tobą. Kochanie....-powiedziała prawie płacząc.
-Pozwól Kochanie, że czegoś Cię nauczę, bo ty nauczyłaś mnie wielu rzeczy. Za swoje błędy trzeba płacić. To jest życie,a nie pieprzona gra. Tutaj masz tylko jedną szanse nie możesz tyle razy grać jednej rudny dopóki wygrasz.-powiedziałem i otarłem jedną z jej łez-Przykro mi ale sama podjęłaś decyzje, że z nami koniec jak wyjechałaś do Bartka.
-Rozwodzę się.-powiedziała i wybuchła płaczem.
-Teraz to naprawdę nic nie da. Żegnaj. Może kiedyś się spotkamy.-powiedziałem i zamknąłem drzwi przed jej nosem.
Tak dużo ta rozmowa mnie kosztowała lecz moje ego nie pozwoliłoby być mi z nią znowu. Ona wybrała innego. Dla niej byłem po prostu za słaby....
*
Badababum! No i co? Myślicie o tym rozdziale? Jak myślicie jak zakończę to opowiadanie?
Zgadujcie, zgadujcie. Oczywiście zapraszam też na obsadę TUTAJ oraz oczywiście na 67 rozdział na siatkarskie. Jak coś to pyyytać TU. Chciałabym was też poinformować, że ogarnęłam trochę tego bloga i włączyłam możliwość anonimowych komentarzy.

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 9

 Powrót do rzeczywistości. 
Klaudia 
Tamtej nocy musiałam iść do Matta. Nie mogłam inaczej. Chciałam się z nim pożegnać. Gdy już zasnął wyjęłam z jego biurka kartkę, czarny długopis i przy zapalonej nocnej lampce napisałam do niego list. Tłumacząc mu wszystko, przepraszając i prosząc by kiedyś mi to wybaczył.  Po czym zostawiłam mu go na poduszce obok niego pocałowałam go ostatni raz w usta i przyglądałam się mu przez dłuższy czas po czym  wyszłam z mieszkanie wiedząc, że to był nasz ostatni raz, że już nigdy więcej nie zobaczę śpiącego Ciebie i uśmiechającego się przez sen. Do moich oczu napłynęły łzy. Czy to możliwe, żebym naprawdę kochała Matta? Żeby to Matt był moją miłością,a nie Bartek?
"Przestań tak kobieto myśleć! Walcz o swoje małżeństwo!"-zganiłam siebie samą w myślach. 
Weszłam do swojego mieszkania i zamknęłam drzwi po czym osunęłam się na ziemię i schowałam twarz w swoje dłonie. Tkwiłam w takim letargu jeszcze przez parę chwil po czym zebrałam się za dalsze pakowanie swojego bagażu. Gdy już skończyłam wzięłam prysznic, ogarnęłam się. Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu. Już 5. Zadzwoniłam po taksówkę i pojechałam na lotnisko. 
W taksówce patrzyłam na budzący się Kazań a moje oczy zrobiły się wilgotne. Nie mogłam uwierzyć, że to koniec. Że ostatni raz widzę Kazań, że teraz będę mieszkać z Bartkiem i będę tylko i wyłącznie na jego utrzymaniu. Przecież zawsze marzyłam o tym, żeby być samodzielna ale przecież teraz wyszłam za Bartka to jemu obiecywałam, że będę go wspierać. Chociaż z drugiej strony obiecywałam mu wierność a tylko jak pojawiła się pierwsza lepsza okazja przespałam się z Andersonem i chyba go pokochałam? Nie ja go na 100 kocham ale wiem, że to nie może mieć miejsca. Muszę się jak najszybciej otrząsnąć i zacząć normalne życie z Bartkiem.
Gdy wchodziłam na lotnisko założyłam okulary przeciw słoneczne żeby nikt nie widział,że płaczę. 
Gdy już siedziałam w samolocie i spoglądałam przez okno znów łzy napłynęły mi do oczu. Ciągle myślałam o Amerykaninie.
Bartek 
To dziś. To dziś miała przyjechać moja Klaudia. Tak cholernie się za nią stęskniłem wszystko przygotowałem na jej przyjazd. Jest kolacja, są świece wszystko musi się udać. Teraz wszystko ma być idealnie.  Pojechałem na lotnisko i czekałem na Klaudie. W końcu się doczekałem. Zobaczyłem ją. Moją żonę. Kobietę mojego życia. Tą z, którą chcę spędzić resztę życia .
-Cześć.-powiedziałem wtulając się w nią i całując.
-Cześć Bartek.-powiedziała łamanym głosem.
-Coś się stało?-zapytałem.
-Wiesz, że źle znoszę podróż. Po prostu muszę odpocząć.
-Rozumiem.-powiedziałem i ucałowałem ją po czym poszliśmy w stronę samochodu.
Wniosłem jej walizki i torby do mieszkania po czym zacząłem odgrzewać nam kolację.
Gdy Klaudia ogarnęła się w łazience przyszła do kuchni:
-Cieszę się, że jesteś.-powiedziałem.
-Ja też się cieszę.-powiedziałam smutna.
-To czemu jesteś taka smutna?
-Jestem po prostu zmęczona Bartek.
-Rozumiem. Zrobiłem spaghetti. Może otworzymy jakieś wino, zjemy, obejrzymy jakiś film.
-Tak będzie świetnie.-uśmiechnęła się.
-To chodź.-powiedział biorąc butelkę wina, kieliszki i talerz z makaronem.
W trakcie oglądania filmu i leżenia na kanapie. Zapytałem się ją:
-Jak zareagowali chłopacy gdy dowiedzieli się o tym, że jedziesz do Macheraty i ich zostawiasz.
 -Nie zareagowali, bo nic nie wiedzieli. Złożyłam wypowiedzenie prezesowi ze względów osobistych powiedziałam mu, że muszę wyjechać ale chcę, żeby chłopcy dowiedzieli się, że wyjechałam już po fakcie.
-A Matt? Przecież on był twoim sąsiadem też nie wiedział?
-Nie wiedział. Teraz pewnie wie. Zostawiłam mu list, że go przepraszam,że nie powiedziałam, że wyjeżdżam ale nie chciałam robić zamieszania z powodu mojego wyjazdu i tak dalej.-powiedziała dziwnie spokojna. 
-Rozumiem.-odpowiedziałem i przytuliłem się do niej.
Matt
Obudziłem się rano cały uśmiechnięty. Odwróciłem się i zobaczyłem,że nie ma Klaudii w łóżku. Na początku pomyślałem, że poszła już do siebie ale zobaczyłem kartkę, która leżała na poduszce na, której jeszcze dzisiejszej nocy ona spała. Na kartce było widać uschnięte ślady po jej łzach.  Wziąłem złożoną  złożoną na cztery części, kartkę A4 i zacząłem czytać:
"Kochany Matthew!
To co między nami się zdarzyło nigdy zdarzyć się nie powinno i ty o tym doskonale wiesz i ja jestem tego świadoma. Cały ten czas, który spędziłam z tobą był magiczny i cudowny ale porwaliśmy się z motyką na słońce. Przecież ja mam męża. W dodatku to twój kolega. Pisząc ten list i patrząc na Ciebie jest mi cholernie trudno. Mam rozdarte serce, bo Cię kocham ale to Bartek jest moim mężem i to on chcę walczyć o nasz związek. Obiecałam mu, że wyjadę....Wyjadę z nim do Macheraty. Złożyłam wypowiedzenie w klubie i pewnie gdy już się obudzisz będę w drodze do Italii. Musisz wiedzieć, że jesteś dla mnie wyjątkowy, że Cię kocham ale my nie mamy szans. 
Kocham Cię Matt nigdy nie chciałam Cię skrzywdzić tak jak skrzywdził mnie kiedyś Bartek decyzją o swoim wyjeździe do Macheraty, a ja właśnie to zrobiłam. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz i jak spotkasz kiedyś mnie na jakimś meczu,  nie będziesz miał do mnie żalu i zapomnisz o tym jak Cię skrzywdziłam,a życie ułożysz z lepszą, bardziej wartościową dziewczyną, która nie będzie mieć tak skopanego życia jak ja. 
Kocham Cię, na zawszę twoja Klaudia.  "
Chwilę jeszcze nie dochodziło do mnie co się dzieję. Klaudia wyjechała? Ale jak? Przecież jeszcze wczoraj się kochaliśmy. Usiadłem skołowany na łóżku i przeczesałem włosy. Nie wiedziałem co się dzieję. Byłem kompletnie oszołomiony.  
*
Badabum! Rozdział beznadziejny! 
No ale cóż jeszcze następny,a po nim już epilog. Chcę wam powiedzieć, że następny rozdział w środę,a epilog w sobotę albo niedzielę. Komentujcie i piszcie szczerze co myślicie o takim obrocie spraw i jakie zakończenie myślicie, że będzie.
Poza tym dodałam bohaterów na bloga więc zapraszam do zakładki Obsada.
Potem możecie się spodziewać rozdziału na siatkarskich.
No to do środy. Zgadujcie zakończenie.;)
Chciałam was poinformować, że ogarnęłam tego bloga i teraz możecie też dodawać komentarze jako anonimowi ;) Przepraszam, że wcześniej tego nie zauważyłam mam nadzieję, że teraz będzie przez to więcej komów.